Tak jak obiecałam podaję link do mojego bloga o Marco http://marco-lena-story.blogspot.com/ niedługo pojawi sie pierwszy rozdział :D Jeden bohater może wam zadziwić :D
Komentujcie bo to motywuje do pisania a ja nie mam pomysłu na pierwszy rozdział.Pozdrawiam :3
Mario Goetze.
piątek, 27 września 2013
piątek, 20 września 2013
Rozdział 49 Zakończenie + Podziękowania
Kiedy wylądowałam w Dortmundzie poczułam się jakbym wróciła do domu .Zrezygnowałam z taksówki do domu Roberta postanowiłam iść na pieszo.Powietrze samochody ludzie budynki wszystko tu było inne niż w Polsce.Życie toczyło się tu wolniej niż w stolicy i za to pokochałam to miasto.
Wiedziałam że nawet jakbyśmy nie wrócili z Mario do siebie to ułożyłabym sobie życie w Dortmundzie.
Drzwi otworzyła mi ciężarna Ania. Padłyśmy sobie w ramiona.
-Wiedziałam że długo nie wytrzymasz.-powiedziała śmiejąc się
-nie potrafię żyć w Warszawie tu jest mój dom.-uśmiechnęłam się.
A Gdzie jest Robert.?
-Wyszedł wczoraj późno do Mario i jeszcze nie wrócił pewnie coś kombinują.
-Mam się spotkać dzisiaj z Mario.
-Ludzie wreszcie. Dopiero teraz zrozumieliście że się kochacie.?Nie potraficie wytrzymać bez siebie.Jesteście dorośli a zachowujecie się jak dzieci.Ty wyjechałaś a on zaczął pić świetne sposoby na rozwiązanie problemów naprawdę.
-Może masz rację.
-Ja na pewno mam rację.
15 minut później:
Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Czy to wszystko musi być takie trudne.? Zastanawiałam się co w ogóle powiem Mario.Co on mi powie.
przebrałam się w luźniejsze ciuchy wzięłam swój telefon pożyczyłam telefon od Ani i pojechałam nad jezioro.
**
Lot z Warszawy do Dortmundu miał 2 godzinne opóźnienie.Na lotnisku nosiło mnie. Właśnie dziś musiały być opóźnienia .Samolot wystartował dopiero o 15.
Byłem zły.
2,5 godziny później:
Gnaliśmy samochodem ulicami Dortmundu. Jezioro znajdowało się 2 godziny spokojnej jazdy. Musiałem znaleźć się tam jak najszybciej.
**
Alicja:
Zaparkowałam samochód na parkingu za hotelem.Weszłam do środka odebrać klucze do pokoju.W holu spotkałam osobę której najmniej się tu spodziewałam Reusa.
-Hej Marco.! Co tu robisz.?
-Alicja wróciłaś.!? Ja..emm....wypoczywam.
-Aha..okej.-uśmiechnęłam się.
-Musze iść pogadamy później pa.
-pa.
Weszłam do pokoju.Swoje rzeczy położyłam na łóżku i poszłam do łazienki uczesać się gdy wróciłam usłyszałam głos smsa:
Bądź przy dużym kamieniu nad jeziorem za 15 minut będę
Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam.
Bez problemu znalazłam kamień poprzedni razem chłopacy spychali mnie z niego do wody.Usiadłam na trawie wpatrywałam się w taflę wody gdy w odbiciu ujrzałam Mario.Usiadł obok mnie i w ciszy siedzieliśmy obok siebie parę minut.
-Alicja...-zaczął.
Ja chcę cię przeprosić za to wszystko wiem jestem debilem mam cudowną żonę i nie potrafię tego uszanować. Ja cię kocham i zawszę będę uwielbiam cię jesteś moim powietrzem bez ciebie duszę się. Parę minut bez ciebie nie mogę wytrzymać.kocham cię..proszę wróć do mnie.
-Też cię kocham ale sądzisz że to wszystko ma sens.?
-Zacznijmy wszystko od nowa zapomnijmy o tym co było.
-Czemu przyjechałeś tak późno.?
-Byłem w Polsce chciałem pobić Kacpra.
Zaśmiałam się.
-Zazdrosny byłeś.?
-Byłem , jestem i będę zawsze.
-Masz rację jesteś debilem ale kocham cię za to. -powiedziałam kładąc mu głowę na ramieniu.
Mario pocałował mnie.Nagle nad nami rozbłysły fajerwerki.
-Reus,?-uniosłam brew do góry.
-Po co ma się przyjaciół.
-Nie opuścisz mnie nigdy.?-spytałam
-Co za pytanie.? musiał bym być totalnym idiotą żebym cię opuścił.
Siedzieliśmy przytuleni patrząc na fajerwerki i rozgwieżdżoną noc.
-Na zawsze razem-wyszeptałam
-----------------------------------------------------
Mamy ostatni rozdział :D Mamy happy end :D
Pogodzili się i są razem :) Następne opowiadanie będzie a Marco ale zacznę je pisać dopiero za jakiś czas :)
Naprawdę bardzo trudno mi się z wami pożegnać ;( Jesteście kochanymi czytelniczkami wasze komentarze zawsze podnosiły mnie na duchu i motywowały do pisania kolejnego rozdziału. na początku pisania nie spodziewałam sie że takie wypociny komuś się spodobają :D
Pragnę podziękować.:WildChild Zuzie Lewandowskiej, Lokaa,Reusowej, Pyscei wielu innym osobą przepraszam że was nie wymieniłam :D
Niestety musimy się pożegnać;( O nowym blogu poinformuję was dodają tu krótką informację :D
Mam nadzieję że będziecie komentować także ten blog: http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/
Pozdrawiam Dominika :D
Wiedziałam że nawet jakbyśmy nie wrócili z Mario do siebie to ułożyłabym sobie życie w Dortmundzie.
Drzwi otworzyła mi ciężarna Ania. Padłyśmy sobie w ramiona.
-Wiedziałam że długo nie wytrzymasz.-powiedziała śmiejąc się
-nie potrafię żyć w Warszawie tu jest mój dom.-uśmiechnęłam się.
A Gdzie jest Robert.?
-Wyszedł wczoraj późno do Mario i jeszcze nie wrócił pewnie coś kombinują.
-Mam się spotkać dzisiaj z Mario.
-Ludzie wreszcie. Dopiero teraz zrozumieliście że się kochacie.?Nie potraficie wytrzymać bez siebie.Jesteście dorośli a zachowujecie się jak dzieci.Ty wyjechałaś a on zaczął pić świetne sposoby na rozwiązanie problemów naprawdę.
-Może masz rację.
-Ja na pewno mam rację.
15 minut później:
Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Czy to wszystko musi być takie trudne.? Zastanawiałam się co w ogóle powiem Mario.Co on mi powie.
przebrałam się w luźniejsze ciuchy wzięłam swój telefon pożyczyłam telefon od Ani i pojechałam nad jezioro.
**
Lot z Warszawy do Dortmundu miał 2 godzinne opóźnienie.Na lotnisku nosiło mnie. Właśnie dziś musiały być opóźnienia .Samolot wystartował dopiero o 15.
Byłem zły.
2,5 godziny później:
Gnaliśmy samochodem ulicami Dortmundu. Jezioro znajdowało się 2 godziny spokojnej jazdy. Musiałem znaleźć się tam jak najszybciej.
**
Alicja:
Zaparkowałam samochód na parkingu za hotelem.Weszłam do środka odebrać klucze do pokoju.W holu spotkałam osobę której najmniej się tu spodziewałam Reusa.
-Hej Marco.! Co tu robisz.?
-Alicja wróciłaś.!? Ja..emm....wypoczywam.
-Aha..okej.-uśmiechnęłam się.
-Musze iść pogadamy później pa.
-pa.
Weszłam do pokoju.Swoje rzeczy położyłam na łóżku i poszłam do łazienki uczesać się gdy wróciłam usłyszałam głos smsa:
Bądź przy dużym kamieniu nad jeziorem za 15 minut będę
Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam.
Bez problemu znalazłam kamień poprzedni razem chłopacy spychali mnie z niego do wody.Usiadłam na trawie wpatrywałam się w taflę wody gdy w odbiciu ujrzałam Mario.Usiadł obok mnie i w ciszy siedzieliśmy obok siebie parę minut.
-Alicja...-zaczął.
Ja chcę cię przeprosić za to wszystko wiem jestem debilem mam cudowną żonę i nie potrafię tego uszanować. Ja cię kocham i zawszę będę uwielbiam cię jesteś moim powietrzem bez ciebie duszę się. Parę minut bez ciebie nie mogę wytrzymać.kocham cię..proszę wróć do mnie.
-Też cię kocham ale sądzisz że to wszystko ma sens.?
-Zacznijmy wszystko od nowa zapomnijmy o tym co było.
-Czemu przyjechałeś tak późno.?
-Byłem w Polsce chciałem pobić Kacpra.
Zaśmiałam się.
-Zazdrosny byłeś.?
-Byłem , jestem i będę zawsze.
-Masz rację jesteś debilem ale kocham cię za to. -powiedziałam kładąc mu głowę na ramieniu.
Mario pocałował mnie.Nagle nad nami rozbłysły fajerwerki.
-Reus,?-uniosłam brew do góry.
-Po co ma się przyjaciół.
-Nie opuścisz mnie nigdy.?-spytałam
-Co za pytanie.? musiał bym być totalnym idiotą żebym cię opuścił.
Siedzieliśmy przytuleni patrząc na fajerwerki i rozgwieżdżoną noc.
-Na zawsze razem-wyszeptałam
-----------------------------------------------------
Mamy ostatni rozdział :D Mamy happy end :D
Pogodzili się i są razem :) Następne opowiadanie będzie a Marco ale zacznę je pisać dopiero za jakiś czas :)
Naprawdę bardzo trudno mi się z wami pożegnać ;( Jesteście kochanymi czytelniczkami wasze komentarze zawsze podnosiły mnie na duchu i motywowały do pisania kolejnego rozdziału. na początku pisania nie spodziewałam sie że takie wypociny komuś się spodobają :D
Pragnę podziękować.:WildChild Zuzie Lewandowskiej, Lokaa,Reusowej, Pyscei wielu innym osobą przepraszam że was nie wymieniłam :D
Niestety musimy się pożegnać;( O nowym blogu poinformuję was dodają tu krótką informację :D
Mam nadzieję że będziecie komentować także ten blog: http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/
Pozdrawiam Dominika :D
niedziela, 15 września 2013
Rozdział 48
Tęsknota--to uczucie towarzyszyło mi przez cały czas Odkąd Alicja odeszła nie potrafię normalnie funkcjonować .Zasypywałem ją setkami sms`ów ale nie odpisywała czułem się jak zbity i porzucony pies.
Wiedziałem że większość winy ponoszę ja.
Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Robert
-Cholera ale tu śmierdzi ni czujesz.? -spytał i zaczął otwierać wszystkie okna
-Kurwa znowu pijesz.Wódą nic nie zdziałasz-do mieszkania wszedł Łukasz
-Nigdy nie byliście w takiej sytuacji ty masz Ankę Łukasz zaraz sobie kogoś znajdzie a ja nadal ją kocham.
-Nawet gdybyśmy byli nie pilibyśmy wódy hektolitrami Znowu upijasz się jak pojawiają się problemy. Robert ma ci znowu przywalić żebyś oprzytomniał.?
-Ale ja ją kocham..
-Człowieku na kilometr wódą od ciebie jedzie.Gdybyś ją kochał nie piłbyś.
15 minut później:
-AAa!! Kurwa wypuście mnie stąd!!-strumień lodowatej wody spływał mi po ciele.
Chciałem się wyrwać spod prysznica ale Łukasz i Kuba mocno mnie trzymali.
-Cholera!!Zimno!!!!Tylko stąd wyjdę.!!!
Piłkarze wypuścili mnie dopiero po dwudziestu minutach.
Ubranie kleiło mi się do ciała a mokre włosy spadały na czoło.
Alkohol wyparował.Po dziesięciu minutach szedłem przebrany do salonu.
-co u Alicji?-zapytałem Lewandowskiego.
-nie wiem.-Jak to nie wiesz.!? Kurwa przecież mieszka u ciebie!!
-Nie mieszka wyprowadziła się.
-Gdzie??
-Do Warszawy.
-Ale jak!?Sama? A gdzie będzie mieszkać?!
-Spotkała Kacpra a on zaproponował jej lot i mieszkanie.
-Że co!!!!-ryknąłem.
Kurwa on tylko czekał na to Ala przecież podobała mu się.Zabiję go kurwa!!
-Zabijesz go za godzinę szukuj się mamy lot do Polski-uśmiechnął się Łukasz.
**
Alicja Warszawa.
Mario zasypywał mnie smsami. Skrzynka odbiorcza było wypełniona za każdym razem pisał że mnie kocha.
Powoli docierało do mnie że ja jego też.
Siedziałam na kanapie i czytałam gazetę gdy usłyszałam kroki na schodach.
-Widziałaś mój garnitur wczoraj leżał w łazience a dzisiaj znikł podejrzewam krasnoludki i ufo tylko po co im moje ciuch-uśmiechnął się Kacper
-Wisi wyprasowany w szafie obok leży niebieska koszula i czerwony krawat-powiedziałam nie odrywając wzroku od pisma
-kochana jesteś.ALicja wiesz...-powiedział przysuwając się do mnie
kiedy zobaczyłem cię pierwszy r az w Liceum zakochałem się w tobie ale ty traktowałaś mnie jak brata,przyjaciela a ja zawsze chciałem być kimś więcej.Ale teraz..Mario
-Kacper przepraszam cię nie powinnam robić ci nadziej. Nadal kocham Mario i chce z nim być .Mam nadzieję że znajdziesz super dziewczynę która będzie zasługiwała na ciebie.
-Byłem głupi to mogło zniszczyć naszą przyjaźń.
-Ja muszę lecieć taksówka czeka pa-powiedziałam zamykając drzwi.
**
Mario Warszawa.
Cały lot do stolicy myślałem o Alicji.Co mi powie. Gdyby zerwała ze mną zbiłbym Kacpra.
Gdy staneliśmy pod drzwiami apartamentowca złość we mnie buzowała.
Walnąłem parę razy w drzwi.
-Gdzie Alicja.!?!-złapałem Kacpra i wciągnąłem go do środka.
-Ej spokojnie nie ma jej tu poleciała do Dortmundu mówiła że cię kocha minęliście się wyszła pół godziny temu
W tym samym momencie dostałem sms.:
Wracam do Dortmundu spotkajmy się u ciebie.
Odpisałem.:
Przyjedź nad jezioro tam gdzie rok temu.O 20 .
-to wracamy do Dortmundu.?-spytał Robert,
Pół godziny później siedzieliśmy w samolocie.
----------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam internetu wasze blogi nadrobię w jak najkrótszym czasie. :D
Mam dla was wiadomość To już przedostatni rozdział ! :)
Zabijecie mnie za to ale.... mam zamiar napisać jeszcze jeden blog tym razem nie o Mario więc wybierajcie o kim ma być:
- Marco Reus.
-Łukasz Piszczek
-Kuba Błaszczykowski.
Bloga zacznę pisać po zakończeniu tego :D
zapraszam także na mój drugi blog tam też pojawił się nowy rozdział.
Następny pojawi się w piątek wiecie szkoła nauka-,-
Pozdrawiam Dominika :**
Wiedziałem że większość winy ponoszę ja.
Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Robert
-Cholera ale tu śmierdzi ni czujesz.? -spytał i zaczął otwierać wszystkie okna
-Kurwa znowu pijesz.Wódą nic nie zdziałasz-do mieszkania wszedł Łukasz
-Nigdy nie byliście w takiej sytuacji ty masz Ankę Łukasz zaraz sobie kogoś znajdzie a ja nadal ją kocham.
-Nawet gdybyśmy byli nie pilibyśmy wódy hektolitrami Znowu upijasz się jak pojawiają się problemy. Robert ma ci znowu przywalić żebyś oprzytomniał.?
-Ale ja ją kocham..
-Człowieku na kilometr wódą od ciebie jedzie.Gdybyś ją kochał nie piłbyś.
15 minut później:
-AAa!! Kurwa wypuście mnie stąd!!-strumień lodowatej wody spływał mi po ciele.
Chciałem się wyrwać spod prysznica ale Łukasz i Kuba mocno mnie trzymali.
-Cholera!!Zimno!!!!Tylko stąd wyjdę.!!!
Piłkarze wypuścili mnie dopiero po dwudziestu minutach.
Ubranie kleiło mi się do ciała a mokre włosy spadały na czoło.
Alkohol wyparował.Po dziesięciu minutach szedłem przebrany do salonu.
-co u Alicji?-zapytałem Lewandowskiego.
-nie wiem.-Jak to nie wiesz.!? Kurwa przecież mieszka u ciebie!!
-Nie mieszka wyprowadziła się.
-Gdzie??
-Do Warszawy.
-Ale jak!?Sama? A gdzie będzie mieszkać?!
-Spotkała Kacpra a on zaproponował jej lot i mieszkanie.
-Że co!!!!-ryknąłem.
Kurwa on tylko czekał na to Ala przecież podobała mu się.Zabiję go kurwa!!
-Zabijesz go za godzinę szukuj się mamy lot do Polski-uśmiechnął się Łukasz.
**
Alicja Warszawa.
Mario zasypywał mnie smsami. Skrzynka odbiorcza było wypełniona za każdym razem pisał że mnie kocha.
Powoli docierało do mnie że ja jego też.
Siedziałam na kanapie i czytałam gazetę gdy usłyszałam kroki na schodach.
-Widziałaś mój garnitur wczoraj leżał w łazience a dzisiaj znikł podejrzewam krasnoludki i ufo tylko po co im moje ciuch-uśmiechnął się Kacper
-Wisi wyprasowany w szafie obok leży niebieska koszula i czerwony krawat-powiedziałam nie odrywając wzroku od pisma
-kochana jesteś.ALicja wiesz...-powiedział przysuwając się do mnie
kiedy zobaczyłem cię pierwszy r az w Liceum zakochałem się w tobie ale ty traktowałaś mnie jak brata,przyjaciela a ja zawsze chciałem być kimś więcej.Ale teraz..Mario
-Kacper przepraszam cię nie powinnam robić ci nadziej. Nadal kocham Mario i chce z nim być .Mam nadzieję że znajdziesz super dziewczynę która będzie zasługiwała na ciebie.
-Byłem głupi to mogło zniszczyć naszą przyjaźń.
-Ja muszę lecieć taksówka czeka pa-powiedziałam zamykając drzwi.
**
Mario Warszawa.
Cały lot do stolicy myślałem o Alicji.Co mi powie. Gdyby zerwała ze mną zbiłbym Kacpra.
Gdy staneliśmy pod drzwiami apartamentowca złość we mnie buzowała.
Walnąłem parę razy w drzwi.
-Gdzie Alicja.!?!-złapałem Kacpra i wciągnąłem go do środka.
-Ej spokojnie nie ma jej tu poleciała do Dortmundu mówiła że cię kocha minęliście się wyszła pół godziny temu
W tym samym momencie dostałem sms.:
Wracam do Dortmundu spotkajmy się u ciebie.
Odpisałem.:
Przyjedź nad jezioro tam gdzie rok temu.O 20 .
-to wracamy do Dortmundu.?-spytał Robert,
Pół godziny później siedzieliśmy w samolocie.
----------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam internetu wasze blogi nadrobię w jak najkrótszym czasie. :D
Mam dla was wiadomość To już przedostatni rozdział ! :)
Zabijecie mnie za to ale.... mam zamiar napisać jeszcze jeden blog tym razem nie o Mario więc wybierajcie o kim ma być:
- Marco Reus.
-Łukasz Piszczek
-Kuba Błaszczykowski.
Bloga zacznę pisać po zakończeniu tego :D
zapraszam także na mój drugi blog tam też pojawił się nowy rozdział.
Następny pojawi się w piątek wiecie szkoła nauka-,-
Pozdrawiam Dominika :**
piątek, 16 sierpnia 2013
Rozdział 47
....Kacper.Podał mi dłoń abym mogła wstać z chodnika. Otrzepałam się i uśmiechnęłam.
-Przepraszam że wpadłam na ciebie ale się zamyśliłam i ..-powiedziałam zakłopotana
-Spokojnie każdemu może się to zdarzyć.Ale jak już się spotkaliśmy to może dasz się namówić na kawę.?
-Chętnie.
Poszliśmy do popularnej w Dortmundzie kawiarni .Zamówiłam mrożoną kawę i napisałam sms do Roberta żeby się nie martwił.
-Długo się nie widzieliśmy co tam u ciebie.?-spytałam.
-Założyłem z kolegą firmę i udało się.! Początki były trudne..ale ja nadal nie lubię chodzić w garniturze i spotykać się z tymi sztywniakami. Nie pasuję do nich.
-Cieszę się że ci się udało zawsze byłeś porywczy na nowe pomysły-uśmiechnęłam się.
-Masz rację a co u ciebie i Mario.Nasz poprzednie spotkanie no..niezbyt przyjazne
-My nie jesteśmy już razem-powiedziałam patrząc się w kawę.
To znaczy ja nie wiem czy go nadal kocham.Muszę jak najszybciej wyjechać i przemyśleć to wszystko.
-Hmm. Jutro wyjeżdżam do Warszawy jeżeli chcesz możesz lecieć ze mną o bilet się nie martw lecę prywatnym samolotem.
-Naprawdę.?
-Znamy się przecież nie od dziś.
-Tylko byłyby kłopot z mieszkaniem Mariusz jest z małą w Warszawie i..
-Zamieszkasz w moim apartamencie i tak większość czasu stoi pusty bo mieszkam tam tylko wtedy kiedy jestem w Polsce. Tydzień będziesz musiała się ze mną pomęczyć a potem wyjadę i zostaniesz sama.
-Kacper nie wiem jak mam ci dziękować.
-Pamiętasz jak mnie wyciągałaś z kłopotów w Liceum.? Teraz się odpłacam.
-Dzięki...
-Będę jutro o 9.
Pojechałam o mieszkania Roberta. Na strychu znalazłam walizki Ani z trudem zniosłam je do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Parę rzeczy zostało u Mario. Wpatrywałam się w nasze wspólne zdjęcie z Ibizy gdy poczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam Roberta.
-Co ty robisz.?-spytał siadając na łóżku pośród porozrzucanych rzeczy
-Pakuję się nie widać .?
-Wyjeżdżasz.?
-Do Warszawy.
-Alicja..może to przemyślisz.?
-Miałam na to sporo czasu...poukładam sobie wszystko i jeżeli zechce wrócić to wrócę.
-Nie tak łatwo przekreślić tyle lat
-Masz rację nie tak łatwo.
-Byłem u Mario. Siedzi i ogląda wasze zdjęcia. Dobrze że nie zaczął znowu pić. On cię kocha.Zrozumiał że popełnił błąd wie że wtedy powinien cię wysłuchać. Nie każ mu więcej czekać powiedz tak czy nie Ale wiem że ty też go kochasz ale nie dopuszczasz do siebie tego uczucia.
-Już postanowiłam wyjeżdżam. Odezwę się po jakimś czasie. Jak chcesz możesz powiedzieć Mario że wyjeżdżam do Polski. Proszę bardzo.
-Rób co chcesz udajesz twarda ale w sercu jesteś inna znam cię. Wrócisz...
Robert miał rację tylko udawałam twardą. Wiedział że jestem inna znał mnie przecież od zawsze. Wiedział jaka jestem znał moje zwyczaje.
Nabuzowana złością i smutkiem pakowałam się dalej.
Padłam zmęczona na łóżko dopiero po północy natłok wszyskich wydarzeń sprawił że szybko zasnęłam.
Rano ubrałam się i przy pomocy Roberta zniosłam walizki do przedpokoju.
Jadłam śniadanie gdy do kuchni wpadli Marco i Łukasz.
-Alicja wyjeżdżasz.?-spytał Piszczek.
Odpowiedziałam skinieniem głowy
-Na długo?-dopytywał się Reus
-Nie wiem tydzień miesiąc może rok
-Rok.!?
-Powiedziałam przykładowo.
-Nie możesz wyjechać.
Usłyszałam głos auta Pożegnałam sie ze wszystkimi. Łukasz nie chciał mnie puścić.
-Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi Najlepszymi.. Odezwę się -powiedziałam i zamknęłam drzwi.
**
Lotnisku było pasem startowym w lesie. W samolocie wyłączyłam telefon. Gdyby tera ktoś zadzwonił zmieniłabym swoją decyzje .
Dwie godziny póżniej:
warszawa była cudowna.Ale wiedziałam że w ciągu paru tygodni muszę podjąć najważniejszą decyzję mojego życia.
---------------------------------------------------------
Mam nadzieję ze mnie nie zabijecie za ten rozdział :D
Wygraliśmy z Danią 3:2 <3
10 komentarzy następny :D
Pozdrawiam :D
-Przepraszam że wpadłam na ciebie ale się zamyśliłam i ..-powiedziałam zakłopotana
-Spokojnie każdemu może się to zdarzyć.Ale jak już się spotkaliśmy to może dasz się namówić na kawę.?
-Chętnie.
Poszliśmy do popularnej w Dortmundzie kawiarni .Zamówiłam mrożoną kawę i napisałam sms do Roberta żeby się nie martwił.
-Długo się nie widzieliśmy co tam u ciebie.?-spytałam.
-Założyłem z kolegą firmę i udało się.! Początki były trudne..ale ja nadal nie lubię chodzić w garniturze i spotykać się z tymi sztywniakami. Nie pasuję do nich.
-Cieszę się że ci się udało zawsze byłeś porywczy na nowe pomysły-uśmiechnęłam się.
-Masz rację a co u ciebie i Mario.Nasz poprzednie spotkanie no..niezbyt przyjazne
-My nie jesteśmy już razem-powiedziałam patrząc się w kawę.
To znaczy ja nie wiem czy go nadal kocham.Muszę jak najszybciej wyjechać i przemyśleć to wszystko.
-Hmm. Jutro wyjeżdżam do Warszawy jeżeli chcesz możesz lecieć ze mną o bilet się nie martw lecę prywatnym samolotem.
-Naprawdę.?
-Znamy się przecież nie od dziś.
-Tylko byłyby kłopot z mieszkaniem Mariusz jest z małą w Warszawie i..
-Zamieszkasz w moim apartamencie i tak większość czasu stoi pusty bo mieszkam tam tylko wtedy kiedy jestem w Polsce. Tydzień będziesz musiała się ze mną pomęczyć a potem wyjadę i zostaniesz sama.
-Kacper nie wiem jak mam ci dziękować.
-Pamiętasz jak mnie wyciągałaś z kłopotów w Liceum.? Teraz się odpłacam.
-Dzięki...
-Będę jutro o 9.
Pojechałam o mieszkania Roberta. Na strychu znalazłam walizki Ani z trudem zniosłam je do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Parę rzeczy zostało u Mario. Wpatrywałam się w nasze wspólne zdjęcie z Ibizy gdy poczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam Roberta.
-Co ty robisz.?-spytał siadając na łóżku pośród porozrzucanych rzeczy
-Pakuję się nie widać .?
-Wyjeżdżasz.?
-Do Warszawy.
-Alicja..może to przemyślisz.?
-Miałam na to sporo czasu...poukładam sobie wszystko i jeżeli zechce wrócić to wrócę.
-Nie tak łatwo przekreślić tyle lat
-Masz rację nie tak łatwo.
-Byłem u Mario. Siedzi i ogląda wasze zdjęcia. Dobrze że nie zaczął znowu pić. On cię kocha.Zrozumiał że popełnił błąd wie że wtedy powinien cię wysłuchać. Nie każ mu więcej czekać powiedz tak czy nie Ale wiem że ty też go kochasz ale nie dopuszczasz do siebie tego uczucia.
-Już postanowiłam wyjeżdżam. Odezwę się po jakimś czasie. Jak chcesz możesz powiedzieć Mario że wyjeżdżam do Polski. Proszę bardzo.
-Rób co chcesz udajesz twarda ale w sercu jesteś inna znam cię. Wrócisz...
Robert miał rację tylko udawałam twardą. Wiedział że jestem inna znał mnie przecież od zawsze. Wiedział jaka jestem znał moje zwyczaje.
Nabuzowana złością i smutkiem pakowałam się dalej.
Padłam zmęczona na łóżko dopiero po północy natłok wszyskich wydarzeń sprawił że szybko zasnęłam.
Rano ubrałam się i przy pomocy Roberta zniosłam walizki do przedpokoju.
Jadłam śniadanie gdy do kuchni wpadli Marco i Łukasz.
-Alicja wyjeżdżasz.?-spytał Piszczek.
Odpowiedziałam skinieniem głowy
-Na długo?-dopytywał się Reus
-Nie wiem tydzień miesiąc może rok
-Rok.!?
-Powiedziałam przykładowo.
-Nie możesz wyjechać.
Usłyszałam głos auta Pożegnałam sie ze wszystkimi. Łukasz nie chciał mnie puścić.
-Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi Najlepszymi.. Odezwę się -powiedziałam i zamknęłam drzwi.
**
Lotnisku było pasem startowym w lesie. W samolocie wyłączyłam telefon. Gdyby tera ktoś zadzwonił zmieniłabym swoją decyzje .
Dwie godziny póżniej:
warszawa była cudowna.Ale wiedziałam że w ciągu paru tygodni muszę podjąć najważniejszą decyzję mojego życia.
---------------------------------------------------------
Mam nadzieję ze mnie nie zabijecie za ten rozdział :D
Wygraliśmy z Danią 3:2 <3
10 komentarzy następny :D
Pozdrawiam :D
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział 46
Powoli budziła się chciałem skakać z radości..
-Alicja kotku...-usiadłem i ująłem jej ręce.
Jesteś w szpitalu..
-Wiem..
-kochanie ale wszystko jest już dobrze.To wszystko co pisali o mnie i Ann to bzdura to tylko moja kuzynka.
-a..
-Marco mi wszystko wytłumaczył to wszystko jedna wielka pomyłka.
A ja dopiero teraz zrozumiałem że bez ciebie nie mogę żyć.
-Mario ja nie wiem czy nasz związek ma sens.Zawiodłeś mnie proszę nie dzwoń i nie przychodź do szpitala. Odezwę się jak to przemyślę.-Powiedziała ze wzrokiem utkwionym w suficie.
Oniemiałem tyle lat wspólnego życia a ona chciała to zniszczyć.
Postanowiłem walczyć do końca o nasz związek.
-Przemyśl to...ale ja będę cię zawsze kochać.-powiedziałem i opuściłem szpital
**
Alicja:
Ucieszyłam się jak głupia kiedy zobaczyłam go przy łóżku,
Ale do końca nie wiem czy chce z nim być. Zawiodłam się na nim. Nie potrafiłam wrócić do niego.
Żałowałam że nie umarłam, że nie wykrwawiłam się. A teraz miałam tylko dwa wyjścia wrócić do Mario albo wrócić do Polski i zapomnieć o życiu w Dortmundzie i ułożyć wszystko na nowo z dala od Mario i Marco.
Dwa dni później:
-Wszystko zabrałaś-pytał po raz setny Robert.
-Tak..
Wychodziła dzisiaj ze szpitala odbierał mnie Robert. Na nadgarstkach nadal miałam bandaże. Rany okazały się głębokie. Bolały mnie.
Mario nie dzwonił....nawet lepiej..Gdyby teraz zadzwonił wróciła bym do niego. Moja psychika była na skraju załamania.
W domu poszłam do swojego pokoju rzuciłam się na łóżko i płakałam w poduszkę.
Kiedy się obudziłam przy łóżku siedział Marco.
-Alicja musimy pogadać.
-Wyjdź.
-Alicja...
-Proszę cię wyjdź.
-Alicja cholera.Musimy pogadać za daleko to zaszło.
-No okey ale o czym..?
-Nie zdradziłaś Mario.
-Właśnie że tak.,!
-Posłuchaj mnie wreszcie i nie przerywaj.!
-Mów.
-Wtedy po meczu pojechaliśmy do klubu wypiłaś morze alkoholu. W domu pocałowałaś mnie i na tym się skończyło.Rozebrałaś się i nieprzytomna położyłaś się w sypialni.Byłem tak zmęczony że położyłem się obok. Chciałem wytłumaczyć to wszystko rano ale nie było cię.A potem nie chciałas gadać..Mario to już wie. To ja już pójdę.
Siedziałam na łóżku nie widząc co się dzieje wokół mnie.
-Marco zaczekaj.
-Co.?
-Przepraszam że się tak zachowywałam powinnam wcześniej cię wysłuchać.
-Rozumiem miałaś mnie za totalną świnię.-Marco zaśmiał się.
Zapomnijmy o tym
-dobrze...ale zostaniemy przyjaciółmi.?
-No pewnie.
-Przepraszam.-powiedziałam i przytuliłam się do piłkarza.
-A co z Mario.?
-Nie wiem chyba ni cz tego nie będzie. Nie chciał mnie wysłuchać i nazwał przy wszystkich dziwką. Nagrywałam się na sekretarkę a on nie raczył oddzwonić.
-Alicja zastanów się on cię kocha ale to tylko twoja decyzja.
-Wiesz że nie pomagasz.?
-Weima le to teoje życie zrobisz co uważasz za słuszne. A ja nie chcę sie w to mieszać.
-Dzięki-uśmiechnęłam się.
Nie zdradziłam Mario ale nie potrafiłam wrócić do niego.
Reus nie pomógł..Zmęczona dniem osunęłam się na łóżko.
Następnego dnia.:
ubrałam się i wzięłam garść tabletek na ból głowy. Zeszłam do kuchnie na stole leżały kanapki. Wzięłam jedną i postanowiłam iść na spacer.Na ulicy było tłoczno .Zamyśliłam się i wpadłam na jakąś osobę podniosłam wzrok okazało się że to był....
-------------------------------------------------------
Miałam kończyć bloga ale było tyle komentarzy że postanowiłam jeszcze trochę pogmatwać w życiu Ali.
Może będziecie na mnie złe że nie jest z Mario :D
Następny dodam jak będzie 10 komentarzy :D
Pozdrawiam Dominika :3
-Alicja kotku...-usiadłem i ująłem jej ręce.
Jesteś w szpitalu..
-Wiem..
-kochanie ale wszystko jest już dobrze.To wszystko co pisali o mnie i Ann to bzdura to tylko moja kuzynka.
-a..
-Marco mi wszystko wytłumaczył to wszystko jedna wielka pomyłka.
A ja dopiero teraz zrozumiałem że bez ciebie nie mogę żyć.
-Mario ja nie wiem czy nasz związek ma sens.Zawiodłeś mnie proszę nie dzwoń i nie przychodź do szpitala. Odezwę się jak to przemyślę.-Powiedziała ze wzrokiem utkwionym w suficie.
Oniemiałem tyle lat wspólnego życia a ona chciała to zniszczyć.
Postanowiłem walczyć do końca o nasz związek.
-Przemyśl to...ale ja będę cię zawsze kochać.-powiedziałem i opuściłem szpital
**
Alicja:
Ucieszyłam się jak głupia kiedy zobaczyłam go przy łóżku,
Ale do końca nie wiem czy chce z nim być. Zawiodłam się na nim. Nie potrafiłam wrócić do niego.
Żałowałam że nie umarłam, że nie wykrwawiłam się. A teraz miałam tylko dwa wyjścia wrócić do Mario albo wrócić do Polski i zapomnieć o życiu w Dortmundzie i ułożyć wszystko na nowo z dala od Mario i Marco.
Dwa dni później:
-Wszystko zabrałaś-pytał po raz setny Robert.
-Tak..
Wychodziła dzisiaj ze szpitala odbierał mnie Robert. Na nadgarstkach nadal miałam bandaże. Rany okazały się głębokie. Bolały mnie.
Mario nie dzwonił....nawet lepiej..Gdyby teraz zadzwonił wróciła bym do niego. Moja psychika była na skraju załamania.
W domu poszłam do swojego pokoju rzuciłam się na łóżko i płakałam w poduszkę.
Kiedy się obudziłam przy łóżku siedział Marco.
-Alicja musimy pogadać.
-Wyjdź.
-Alicja...
-Proszę cię wyjdź.
-Alicja cholera.Musimy pogadać za daleko to zaszło.
-No okey ale o czym..?
-Nie zdradziłaś Mario.
-Właśnie że tak.,!
-Posłuchaj mnie wreszcie i nie przerywaj.!
-Mów.
-Wtedy po meczu pojechaliśmy do klubu wypiłaś morze alkoholu. W domu pocałowałaś mnie i na tym się skończyło.Rozebrałaś się i nieprzytomna położyłaś się w sypialni.Byłem tak zmęczony że położyłem się obok. Chciałem wytłumaczyć to wszystko rano ale nie było cię.A potem nie chciałas gadać..Mario to już wie. To ja już pójdę.
Siedziałam na łóżku nie widząc co się dzieje wokół mnie.
-Marco zaczekaj.
-Co.?
-Przepraszam że się tak zachowywałam powinnam wcześniej cię wysłuchać.
-Rozumiem miałaś mnie za totalną świnię.-Marco zaśmiał się.
Zapomnijmy o tym
-dobrze...ale zostaniemy przyjaciółmi.?
-No pewnie.
-Przepraszam.-powiedziałam i przytuliłam się do piłkarza.
-A co z Mario.?
-Nie wiem chyba ni cz tego nie będzie. Nie chciał mnie wysłuchać i nazwał przy wszystkich dziwką. Nagrywałam się na sekretarkę a on nie raczył oddzwonić.
-Alicja zastanów się on cię kocha ale to tylko twoja decyzja.
-Wiesz że nie pomagasz.?
-Weima le to teoje życie zrobisz co uważasz za słuszne. A ja nie chcę sie w to mieszać.
-Dzięki-uśmiechnęłam się.
Nie zdradziłam Mario ale nie potrafiłam wrócić do niego.
Reus nie pomógł..Zmęczona dniem osunęłam się na łóżko.
Następnego dnia.:
ubrałam się i wzięłam garść tabletek na ból głowy. Zeszłam do kuchnie na stole leżały kanapki. Wzięłam jedną i postanowiłam iść na spacer.Na ulicy było tłoczno .Zamyśliłam się i wpadłam na jakąś osobę podniosłam wzrok okazało się że to był....
-------------------------------------------------------
Miałam kończyć bloga ale było tyle komentarzy że postanowiłam jeszcze trochę pogmatwać w życiu Ali.
Może będziecie na mnie złe że nie jest z Mario :D
Następny dodam jak będzie 10 komentarzy :D
Pozdrawiam Dominika :3
środa, 7 sierpnia 2013
Rozdział 45
Z dedykacją dla Reusowej *_*
Biegłem ciemnym korytarzem. Zaglądałem do wszystkich sal ale w żadnej nie było Alicji.
Biegłem dalej..Na końcu korytarza wywożono ciało.
Podniosłem prześcieradło...Nie..
Moja ukochana nie żyje...
-Mario..Cholera Obudź się.
-Marco.!? Cholera co z Alą.?
-Uspokoj się operują ją od dwóch godzin.
-Ale żyje.?
-Tak....
Na szczęście to był tylko sen. Czekanie było męką.Minuty dłużyły się jak godziny.
Wiedziałem że to wszystko moja wina.
Gdyby umarła skończyłbym ze sobą.Przechodzący lekarze nic nie mówili.Nie wiedziałem co się w ogóle dzieje.
Gdybym ją wysłuchał...ja i Marco..ale było już za późno zostało tylko czekanie.
Robert zjawił się w szpitalu po telefonie Marco.
Także winił siebie.
Gdybym to słowo padało najczęściej.Winiliśmy siebie.
Ale to była tylko moja wina.
To ja ją do tego popchnąłem.
Gdy lekarz wyszedł z sali operacyjnej podeszłem do niego.
-Co z Alicją Goetze?
-Nie mogę udzielić informacji .?
-Ale ja jestem jej mężem-Wykrzyczałem tak głośno że wszyscy popatrzyli sie na mnie.
-Operacja sie udało ale za parę dni dopiero będzie wiadomo czy pani Alicja przeżyje.
Leżała w łazience ponad dwa dni.
usiadłem i schowałem twarz w dłoniach. Dwa dni.Zobaczyła w internecie plotki o mnie i o Ann.
Myślała że ją zdradzam .Moja głupota.Rozpłakałem sie jak dziecko.
Widziałem jak wiozą ją na salę. Była blada.Na nadgarstkach miała bandaże przesiąknięte krwią .
Była taka kruchutka.
Z jasnymi włosami wyglądała jak anioł.
Na ramieniu poczułem dłoń.
-Przeżyje..wychodziła z gorszych wypadków.
**
Dwa dni później:
Od trzech dni mieszkałem w szpitalu. Byłem bezradny nie mogłem nic zrobić.
Stałem i godzinami wpatrywałem się przez szybę na Alę.
Nie mogłem spać,jeść. Obwiniałem się.
Trzeciego dnia przyszedł ojciec Ali.
-Przeżyje...
Dwie godziny później:
Pozwolono mi do niej iść. Była taka blada.
Usiadłem na brzegu łóżka .
-Alicja nie możesz mi tego zrobić..Kocham cię.Jestem głupi ale cię kocham.
W odpowiedzi delikatnie ścisła mi dłoń i otworzyła oczy.
-------------------------------------------------
Przepraszam was że taki krótki.
Pod ostatnim rozdziałem znalazło się dużo komentarzy żeby nie kończyć bloga. Tak też zrobię. Będzie jeszcze 5 rozdziałów.
Nie spodziewałam się że w ogóle ktoś to czyta. :D
Dziękuję wam za motywację i obiecuję że następny będzie dłuższy :D
Prośba.
Jeżeli byście mogły to polubcie tą stronę. https://www.facebook.com/KochamyBorussieDortmund?ref=hl z góry dziękuję. :D
Jak wam mijają wakacje.? U mnie cały dzień siedzenia w domu przed TV i komputerem :D
Pozdrawiam Dominika :D
Biegłem ciemnym korytarzem. Zaglądałem do wszystkich sal ale w żadnej nie było Alicji.
Biegłem dalej..Na końcu korytarza wywożono ciało.
Podniosłem prześcieradło...Nie..
Moja ukochana nie żyje...
-Mario..Cholera Obudź się.
-Marco.!? Cholera co z Alą.?
-Uspokoj się operują ją od dwóch godzin.
-Ale żyje.?
-Tak....
Na szczęście to był tylko sen. Czekanie było męką.Minuty dłużyły się jak godziny.
Wiedziałem że to wszystko moja wina.
Gdyby umarła skończyłbym ze sobą.Przechodzący lekarze nic nie mówili.Nie wiedziałem co się w ogóle dzieje.
Gdybym ją wysłuchał...ja i Marco..ale było już za późno zostało tylko czekanie.
Robert zjawił się w szpitalu po telefonie Marco.
Także winił siebie.
Gdybym to słowo padało najczęściej.Winiliśmy siebie.
Ale to była tylko moja wina.
To ja ją do tego popchnąłem.
Gdy lekarz wyszedł z sali operacyjnej podeszłem do niego.
-Co z Alicją Goetze?
-Nie mogę udzielić informacji .?
-Ale ja jestem jej mężem-Wykrzyczałem tak głośno że wszyscy popatrzyli sie na mnie.
-Operacja sie udało ale za parę dni dopiero będzie wiadomo czy pani Alicja przeżyje.
Leżała w łazience ponad dwa dni.
usiadłem i schowałem twarz w dłoniach. Dwa dni.Zobaczyła w internecie plotki o mnie i o Ann.
Myślała że ją zdradzam .Moja głupota.Rozpłakałem sie jak dziecko.
Widziałem jak wiozą ją na salę. Była blada.Na nadgarstkach miała bandaże przesiąknięte krwią .
Była taka kruchutka.
Z jasnymi włosami wyglądała jak anioł.
Na ramieniu poczułem dłoń.
-Przeżyje..wychodziła z gorszych wypadków.
**
Dwa dni później:
Od trzech dni mieszkałem w szpitalu. Byłem bezradny nie mogłem nic zrobić.
Stałem i godzinami wpatrywałem się przez szybę na Alę.
Nie mogłem spać,jeść. Obwiniałem się.
Trzeciego dnia przyszedł ojciec Ali.
-Przeżyje...
Dwie godziny później:
Pozwolono mi do niej iść. Była taka blada.
Usiadłem na brzegu łóżka .
-Alicja nie możesz mi tego zrobić..Kocham cię.Jestem głupi ale cię kocham.
W odpowiedzi delikatnie ścisła mi dłoń i otworzyła oczy.
-------------------------------------------------
Przepraszam was że taki krótki.
Pod ostatnim rozdziałem znalazło się dużo komentarzy żeby nie kończyć bloga. Tak też zrobię. Będzie jeszcze 5 rozdziałów.
Nie spodziewałam się że w ogóle ktoś to czyta. :D
Dziękuję wam za motywację i obiecuję że następny będzie dłuższy :D
Prośba.
Jeżeli byście mogły to polubcie tą stronę. https://www.facebook.com/KochamyBorussieDortmund?ref=hl z góry dziękuję. :D
Jak wam mijają wakacje.? U mnie cały dzień siedzenia w domu przed TV i komputerem :D
Pozdrawiam Dominika :D
sobota, 3 sierpnia 2013
Rozdział 44
Moje życie..Nie spodziewałem się że wszystko może zawalić się tak szybko.
Za jednym zamachem straciłem żonę i przyjaciela.To bolało bardzo bolało.
Wyjście do klubu z Ann nie pomogło nawet morze alkoholu.
Prasa..wszędzie pisano że zdradzam Alę,że mam inną.Ale Ann była moją kuzynką,przyjaciółką.
Odsłuchałem wiadomości.Słysząc głos Ali miałem ochotę zadzwonić poprosić na spotkanie chwycić w ramiona i powiedzieć że wciąż ją kocham Ale stchórzyłem.
Nasze wspólne zdjęcie wciąż stało na szafce w salonie. Gdybym wiedział nie zostawił bym jej samej z Reusem.
Weszłem do kuchni Ann jadła śniadanie.
Uśmiechnęła się promiennie:
-Co taki przybity.?
-Alicja dzwoniła...na dźwięk jej głosu..
-Wciąż ją kochasz.? Powinieneś z nią i Marco pogadać.
-Z Marco!? Nigdy.
-Poznać jego wersję Ala była pijana może zdawało jej się że cię zdradziła.Sama mówiła że tylko obudziła się obok niego naga.Pewnie o tym nie myślałeś.
-No ..nie.
-Faceci-prychnęła Ustalacie sobie taką wersję jaka wam pasuję.A jeżeli wy zdradzicie mówicie że nic się nie stało.
-No ale...
-Mario cholera. ile znasz Alicje.? Pięć lat.?!
Wiesz jaka jest kocha cię jak nikt inny.Nie zrobiła by tego.Człowieku przejrzy na oczy.
Gadanie Ann podziałało.Alicja nie jest taka.
Zrozumiałem że mimo wszystko wciąż ją kocham.
Wyszukałem jej numer telefonu.nie odbierała.
-Nie..odbiera.
-To musisz pogadać z Marco.
-Porozmawiamy na treningu.Ann dzięki.Bez ciebie nie zrozumiałbym tego.
-Faceci to tumani.-zaśmiała się Jestem prawnikiem muszę mieć gadane.
**
Na treningu byłem nieobecny duchem.Patrzyłem na telefon jak zahipnotyzowany. Alicja nie odbierała.
Nie wiedziałem u kogo mieszka czy jest w Dortmundzie.
Pobiegłem do szatni przy wyjściu złapałem Reusa.
-Stary musimy pogadać.
-Spoko trzeba wszystko wyjaśnić.
Pół godziny później siedzieliśmy w kawiarni.
-No ...ty...Ala.-nie wiedziałem jak zacząć.
-Chcesz wiedzieć jak naprawdę było.?-spytał blondyn.
-Tak.
-Alicja nie zdradziła cię....fakt była pijana.Pocałowała mnie i na tym się skończyło.Rozebrała się i położyła na łóżku a też sporo wypiłem więc położyłem się obok niej. Gdy się obudziłem już jej nie było.Chciałem potem wszystko wyjaśnić ale nie chciała mnie znać.Dlatego wykrzyczała na treningu że cię zdradziła a ty przez przypadek się dowiedziałeś.Chciałem z tobą pogadać ale byłeś wściekły dopiero teraz wyszło wszystko na jaw.
Nie dowierzałem Alicja nie zdradziła mnie.A ja nazwałem ją przy wszystkich dziwką.
-Ale...
-Nie zrobił bym tego najlepszemu przyjacielowi..Alicja podobała mi się ale zrozumiałem że wy jesteście dla siebie stworzeni.
-Ja..przepraszam.
-Spoko..sam bym tak zareagował.-Marco uśmiechnął się.
-Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło.
-Ja też nie...nadal przyjaciele .?
-Bracia.
-Powinniśmy teraz Ali wszystko wyjaśnić.
-Nie wiem gdzie mieszka.
-U Roberta..
Pojechaliśmy do mieszkania Lewandowskich.Dzwoniliśmy i pukaliśmy do drzwi pól godziny .Dzwoniący telefon wskazywał że Ala jest w środku.Marco nacisnął klamkę drzwi ustąpiły.
Przeszukaliśmy wszystkie pomieszczenia.Na sam koniec weszliśmy do łazienki.
Alicja leżała cała we krwi.Obok niej leżała żyletka.Była nieprzytomna.Bałem się że nie żyje.
-Alicja,Alicja błagam nie rób mi tego.-potrząsałem blondynką gdy Reus dzwonił na pogotowie.
Kwadrans później patrzyłem bezradny jak lekarze zabierają Alę.
Bałem się że jej nie uratują że utracę ukochaną osobę.
-To wszystko przeze mnie-ta myśl krążyła mi po głowie gdy podążaliśmy za karetką.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy przedostatni rozdział :D
Trudno mi się będzie z wami pożegnać bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. :)
Zapraszam:przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com
Pozdrawiam :**
Liczę na komentarze :D
Za jednym zamachem straciłem żonę i przyjaciela.To bolało bardzo bolało.
Wyjście do klubu z Ann nie pomogło nawet morze alkoholu.
Prasa..wszędzie pisano że zdradzam Alę,że mam inną.Ale Ann była moją kuzynką,przyjaciółką.
Odsłuchałem wiadomości.Słysząc głos Ali miałem ochotę zadzwonić poprosić na spotkanie chwycić w ramiona i powiedzieć że wciąż ją kocham Ale stchórzyłem.
Nasze wspólne zdjęcie wciąż stało na szafce w salonie. Gdybym wiedział nie zostawił bym jej samej z Reusem.
Weszłem do kuchni Ann jadła śniadanie.
Uśmiechnęła się promiennie:
-Co taki przybity.?
-Alicja dzwoniła...na dźwięk jej głosu..
-Wciąż ją kochasz.? Powinieneś z nią i Marco pogadać.
-Z Marco!? Nigdy.
-Poznać jego wersję Ala była pijana może zdawało jej się że cię zdradziła.Sama mówiła że tylko obudziła się obok niego naga.Pewnie o tym nie myślałeś.
-No ..nie.
-Faceci-prychnęła Ustalacie sobie taką wersję jaka wam pasuję.A jeżeli wy zdradzicie mówicie że nic się nie stało.
-No ale...
-Mario cholera. ile znasz Alicje.? Pięć lat.?!
Wiesz jaka jest kocha cię jak nikt inny.Nie zrobiła by tego.Człowieku przejrzy na oczy.
Gadanie Ann podziałało.Alicja nie jest taka.
Zrozumiałem że mimo wszystko wciąż ją kocham.
Wyszukałem jej numer telefonu.nie odbierała.
-Nie..odbiera.
-To musisz pogadać z Marco.
-Porozmawiamy na treningu.Ann dzięki.Bez ciebie nie zrozumiałbym tego.
-Faceci to tumani.-zaśmiała się Jestem prawnikiem muszę mieć gadane.
**
Na treningu byłem nieobecny duchem.Patrzyłem na telefon jak zahipnotyzowany. Alicja nie odbierała.
Nie wiedziałem u kogo mieszka czy jest w Dortmundzie.
Pobiegłem do szatni przy wyjściu złapałem Reusa.
-Stary musimy pogadać.
-Spoko trzeba wszystko wyjaśnić.
Pół godziny później siedzieliśmy w kawiarni.
-No ...ty...Ala.-nie wiedziałem jak zacząć.
-Chcesz wiedzieć jak naprawdę było.?-spytał blondyn.
-Tak.
-Alicja nie zdradziła cię....fakt była pijana.Pocałowała mnie i na tym się skończyło.Rozebrała się i położyła na łóżku a też sporo wypiłem więc położyłem się obok niej. Gdy się obudziłem już jej nie było.Chciałem potem wszystko wyjaśnić ale nie chciała mnie znać.Dlatego wykrzyczała na treningu że cię zdradziła a ty przez przypadek się dowiedziałeś.Chciałem z tobą pogadać ale byłeś wściekły dopiero teraz wyszło wszystko na jaw.
Nie dowierzałem Alicja nie zdradziła mnie.A ja nazwałem ją przy wszystkich dziwką.
-Ale...
-Nie zrobił bym tego najlepszemu przyjacielowi..Alicja podobała mi się ale zrozumiałem że wy jesteście dla siebie stworzeni.
-Ja..przepraszam.
-Spoko..sam bym tak zareagował.-Marco uśmiechnął się.
-Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło.
-Ja też nie...nadal przyjaciele .?
-Bracia.
-Powinniśmy teraz Ali wszystko wyjaśnić.
-Nie wiem gdzie mieszka.
-U Roberta..
Pojechaliśmy do mieszkania Lewandowskich.Dzwoniliśmy i pukaliśmy do drzwi pól godziny .Dzwoniący telefon wskazywał że Ala jest w środku.Marco nacisnął klamkę drzwi ustąpiły.
Przeszukaliśmy wszystkie pomieszczenia.Na sam koniec weszliśmy do łazienki.
Alicja leżała cała we krwi.Obok niej leżała żyletka.Była nieprzytomna.Bałem się że nie żyje.
-Alicja,Alicja błagam nie rób mi tego.-potrząsałem blondynką gdy Reus dzwonił na pogotowie.
Kwadrans później patrzyłem bezradny jak lekarze zabierają Alę.
Bałem się że jej nie uratują że utracę ukochaną osobę.
-To wszystko przeze mnie-ta myśl krążyła mi po głowie gdy podążaliśmy za karetką.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy przedostatni rozdział :D
Trudno mi się będzie z wami pożegnać bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. :)
Zapraszam:przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com
Pozdrawiam :**
Liczę na komentarze :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)