-Marco..-odparłam i odsunęlam się od Reusa
-Nic nie stoi nam na przeszkodzie
-Ale jesteś moim przyjacielem i..
-zawsze nim zostanę.-Marco przytulił i pocałował w czoło.
-Pojedziesz ze mną na Barbados.?
-Hmm. z miłą chęcią.
-Ale jak cos powiesz Robertowi to nie żyjesz.!-pogroziłam.
-Już się boję-Reus zrobił przestraszoną minę.
Trzy dni później.:
-Marco posuń się-próbowałam usiąść na swoim miejscu w samolocie
-A magiczne słowo..
-Reus....
-No dobra suwam się już-walnęłam śmiejącego się piłkarza w głowę.
-To co na początku wypad na plaże i kąpiel w morzu?
-Ja raczej będę odsypiać lot.
-To ile będziemy lecieć ?
-Długoo..
-A na mapie wydawała się mała odległość.
-Idiota...
Po lądowanie byłam zaskoczona czyste plaże,palmy,czterogwiazdkowy pokój raj na ziemi..Taksówką pojechaliśmy do hotelu.
-Alicja Olszewska,Marco Reus,Piotr Olszewski.
-Pokoje 124 i 125
-Przepraszam chyba zaszła pomyłka były zarezerwowane trzy pokoje.
-nie były dwa.
Popatrzyłam na Marco stał za swoim głupim uśmiechem.
-zobaczysz będziesz spał. na podłodze.
Rozpakowałam się i stanęłam na balkonie mieliśmy widok na morze.
-Cudownie tu-Reus przytulił mnie od tyłu.
-Śpisz na podłodze-pocałowałam go lekko.
-Ej..
-Stoimy tu czy idziemy na plaże.-pociągłam go w stronę drzwi
***
Dortmund Mario:
Po wizycie Kuby postanowiłem wziąć się za siebie i odzyskać Alę. Mieliśmy z Kubą jechać do Polski.Był to wyścig z czasem nie wiedziałem nawet czy jest jeszcze w Warszawie.
-Wiem że pogodziła się z ojcem. Może u niego mieszkać.
-Albo nadal w mieszkaniu brata.
-Też jest taka możliwość.
-Na co czekamy jedziemy.
Droga do Polski strasznie mi się dłużyła.Przez cały czas martwiłem się czy Alicja mi wybaczy i czy w ogóle jest w stolicy.Nie było jej w mieszkaniu Mariusza ani u ojca.Jedyną naszą nadzieją był Robert i Marco.Znaleźliśmy go w restauracji hotelowej.
-Cześć wiesz gdzie jest Alicja.?
-Nie.Nie miałem z nią kontaktu ostatnio-Lewy był zdziwiony że nasz widzi.
-Cholera musiała wyjechać.
-To już wiem gdzie jest Marco.
----------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny.:D Przepraszam że taki krótki.Następny postaram się aby był dłuższy:P Pozdrawiam :*
piątek, 31 maja 2013
czwartek, 30 maja 2013
Rozdział 24 Musimy pogadać.
W moją stronę zmierzali Marco i Robert.Odwróciłam się i próbowałam odejść ale mnie zauważyli.
-Alicja..poczekaj-Lewy podbiegł do mnie.
-Co.?
-Musimy pogadać.
-Chyba nie na ulicy.Chodźcie do mieszkania Mariusza.
-Co chcecie?-spytałam na miejscu
-Wyjechałaś bez słowa.
-Zostawiłam kartkę.
-Myślisz że to wystarczyło.Szukaliśmy cię myśleliśmy że sobie coś zrobiłaś.Mariusz powiedział że jesteś w Warszawie-do rozmowy przyłączył się Reus.
-Ja chce się odciąć od Dortmundu próbuje o wszystkim zapomnieć.Myślicie że przyjeżdżając tu pomagacie.?!Dziękuję za troskę ale jestem dorosła.Długo będziecie w mieście.
-Tak długo jak ty,
-Robert ja nie wiem czy w ogóle wrócę do Dortmundu.
Przyjazd piłkarzy wszystko zmienił.Wszystkie wspomnienia wróciły.Po wyjściu z mieszkania Mariusza krążyłam po Warszawie nie mogąc zebrać myśli.Do domu ojca wróciłam po 21,
-Córeczko gdzie byłeś martwiłem się o ciebie.
-Spotkałam Roberta i Marco. Oni wszędzie mnie znajdą.
-Może wyjedziemy w góry.
-O nie w góry nie jadę-zaśmiałam się.
-To może Barbados mała wysepka przez dwa tygodnie nie spotkasz nikogo znajomego.
Rozmawialiśmy długo omawiając wyjazd.Mieliśmy wylatywać za niecały tydzień.
**
Następnego dnia poszłam do centrum handlowego.Po dwóch godzinach zakupów postanowiłam wracać do domu.Wszystkie torby włożyłam do bagażnika.Nagle dostałam sms.
Hej.Musimy się spotkać.
Marco
Odpisałam.
Za godzinę w parku Pasuje.? ;p
Ok.Będę czekać :D
Wróciłam do domu rozpakowałam torby i ruszyłam na spotkanie. Reus już czekał.
-Cześć.Czemu chciałeś się spotkać.?-odparłam i usiadłam obok niego.
-Hej.Musisz wrócić do Dortmundu.
-Ale po co.?
-Po....-Nasze usta złączyły się w pocałunku.
**
Dortmund Kuba:
Mario nie pokazywał się na treningu dwa tygodnie postanowiłem pojechać sprawdzić co z nim.W mieszkaniu Gotze śmierdziało jak w melinie.Otworzyłem wszystkie okna.Mario spał na kanapie.
-Mario obudź się.!!
-Co jest kurwa.?-Gotze był całkiem zalany.
-Kurwa ile tego w siebie wlałeś-wskazałem na butelki.
-Nie wiem dużo.
-Myślisz że pijąc odzyskasz Alę.?!
-No....
-Stary co z tobą ?
-Nie wiem gdzie ona jest wyjechała-wyjąkał.
-Masz dwa dni żeby ogarnąć siebie i mieszkanie a potem jedziemy do Polski jej szukać.
--------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki. Nie miałam w ogóle weny.Rozdział osobiście mi się nie podoba.
-Alicja..poczekaj-Lewy podbiegł do mnie.
-Co.?
-Musimy pogadać.
-Chyba nie na ulicy.Chodźcie do mieszkania Mariusza.
-Co chcecie?-spytałam na miejscu
-Wyjechałaś bez słowa.
-Zostawiłam kartkę.
-Myślisz że to wystarczyło.Szukaliśmy cię myśleliśmy że sobie coś zrobiłaś.Mariusz powiedział że jesteś w Warszawie-do rozmowy przyłączył się Reus.
-Ja chce się odciąć od Dortmundu próbuje o wszystkim zapomnieć.Myślicie że przyjeżdżając tu pomagacie.?!Dziękuję za troskę ale jestem dorosła.Długo będziecie w mieście.
-Tak długo jak ty,
-Robert ja nie wiem czy w ogóle wrócę do Dortmundu.
Przyjazd piłkarzy wszystko zmienił.Wszystkie wspomnienia wróciły.Po wyjściu z mieszkania Mariusza krążyłam po Warszawie nie mogąc zebrać myśli.Do domu ojca wróciłam po 21,
-Córeczko gdzie byłeś martwiłem się o ciebie.
-Spotkałam Roberta i Marco. Oni wszędzie mnie znajdą.
-Może wyjedziemy w góry.
-O nie w góry nie jadę-zaśmiałam się.
-To może Barbados mała wysepka przez dwa tygodnie nie spotkasz nikogo znajomego.
Rozmawialiśmy długo omawiając wyjazd.Mieliśmy wylatywać za niecały tydzień.
**
Następnego dnia poszłam do centrum handlowego.Po dwóch godzinach zakupów postanowiłam wracać do domu.Wszystkie torby włożyłam do bagażnika.Nagle dostałam sms.
Hej.Musimy się spotkać.
Marco
Odpisałam.
Za godzinę w parku Pasuje.? ;p
Ok.Będę czekać :D
Wróciłam do domu rozpakowałam torby i ruszyłam na spotkanie. Reus już czekał.
-Cześć.Czemu chciałeś się spotkać.?-odparłam i usiadłam obok niego.
-Hej.Musisz wrócić do Dortmundu.
-Ale po co.?
-Po....-Nasze usta złączyły się w pocałunku.
**
Dortmund Kuba:
Mario nie pokazywał się na treningu dwa tygodnie postanowiłem pojechać sprawdzić co z nim.W mieszkaniu Gotze śmierdziało jak w melinie.Otworzyłem wszystkie okna.Mario spał na kanapie.
-Mario obudź się.!!
-Co jest kurwa.?-Gotze był całkiem zalany.
-Kurwa ile tego w siebie wlałeś-wskazałem na butelki.
-Nie wiem dużo.
-Myślisz że pijąc odzyskasz Alę.?!
-No....
-Stary co z tobą ?
-Nie wiem gdzie ona jest wyjechała-wyjąkał.
-Masz dwa dni żeby ogarnąć siebie i mieszkanie a potem jedziemy do Polski jej szukać.
--------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki. Nie miałam w ogóle weny.Rozdział osobiście mi się nie podoba.
środa, 29 maja 2013
Rozdział 23 Nie będę się ukrywać.
-Gotze kurwa gdzie jesteś.?-wpadłem do salonu i zacząłem szarpać się z Mario
Łukasz rozdzielił nas.
-Uspokój się.!
-I kto to mówi.Zdradziłeś Alę nie daruję ci tego.!
-Kurwa to było trzy miesiące temu byłem pijany. ja ją kocham
-Ty wiesz coś o miłości.!Ona nigdy ci tego nie wybaczy.Masz szczęście że Łukasz tu był inaczej nie skończyło by się na podbitym oku.
**
Dni mijały mi wolno.Minuty były jak godziny.Każda była wspomnieniem.Wykasowałam wspólne zdjęcia wszystkie piosenki które słuchaliśmy razem.Ale każda minuta była wspomnieniem o nim.Serce rozsadzał mi ból powinnam go nienawidzić.Płakałam całymi dniami.Poi tygodniu postanowiłam iść do pracy(byłam fotografem BVB)
-Ale na pewno jesteś pewna?-pytał po raz setny Marco
-Nie będę się ukrywać.
Z Marco zbliżyliśmy się do siebie.Długie wieczorne rozmowy robią swoje.Mario nie było na treningu Kuba postanowił jechać do niego.W czasie przerwy Robert podszedł do mnie z miną ,,A nie mówiłem``
-Co ci się stało?-wskazałam na rozciętą wargę.
-Gotze mi przywalił.
-Chyba nic mu nie zrobiłeś.
-Laluś ma tylko oko podbite.
Zostawiłam kartkę nie powinni się martwić.Pojechałam jeszcze do Mario zabrać resztę swoich rzeczy.Weszłam do środka.Gotze spał sądząc po butelkach nie był trzeźwy zrobiło mi się go żal.Nie potrafiłam mu wybaczyć nie teraz.Poszłam do łazienki starając się go nie obudzić.Wychodząc zostawiłam kartkę. Omiotłam wzrokiem mieszkanie ostatni raz i wyszłam .Postanowiłam nigdy nie wracać do Dortmundu.Parę godzin później wylądowałam na Okęciu.Wróciłam do miasta z którego uciekłam.Zamówiłam taksówkę i pojechałam do mieszkania Mariusza.Było duże za duże na jedną osobę.Echo roznosiło tykanie zegara po całym domu.
**
Obudziłem się .Alkohol stał sie moim przyjacielem.Próbowałem wstać zachwiałem się.Na stoliku znalazłem kartkę pismo Alicji. Głupi myślałem że mi wybaczyła.
,,Mario nie dzwoń.Proszę zapomni o mnie.O tym że mnie w ogóle znałeś .Ułóż sobie życie na nowo.Nie potrafię ci wybaczyć nie teraz
Alicja``
Kazała mi wymazać z pamięci dwa lata.Przez te dwa lata moje życie było piękne. A teraz.?
Wszystko rozsypało się jak domek z kart.Przez głupi wyskok straciłem wszystko.Nienawidziłem sam siebie za tą zdradę.Sięgnąłem po koleiną butelkę.
**
Przebrałam się i wyszłam był początek października a temperatura przekraczała 30 stopni.Poszłam do parku tam dwa lata temu zadzwoniłam do Roberta kolejne wspomnienie.Nagle ktoś stanął za mną.
-Alicja.?
-Tata.?
-Co ty tu robisz.?
-A co cie to obchodzi.?
-Przepraszam za to że wyrzuciłem z domu że zniszczyłem ci wesele zachowywałem się jak głupi-przytuliłam się do ojca
-Co robisz w Warszawie.
-Rozstałam się z Mario Muszę wszystko przemyśleć.
-Masz gdzie mieszkać .?
-Mariusz dał mi klucze do swojego mieszkania.
-jak chcesz to możesz wprowadzić się do mnie.
Tydzień później.:
Zamieszkałam u ojca.Dogadywaliśmy się.
-Gdzie idziesz.?
-Na spacer potem będzie duszno
Gdy przechodziłam przez ulicę zauważyłam dwie znajome twarze.
----------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział nie podoba mi się.;/ Niestety Borussia nie wygrała finału.Jestem z nich bardzo dumna.Mimo że nie wygrali walczyli do końca.Borussia zasłużyła na zwycięstwo.Zaczęłam płakać gdy zobaczyłam załamanych chłopaków.
Łukasz rozdzielił nas.
-Uspokój się.!
-I kto to mówi.Zdradziłeś Alę nie daruję ci tego.!
-Kurwa to było trzy miesiące temu byłem pijany. ja ją kocham
-Ty wiesz coś o miłości.!Ona nigdy ci tego nie wybaczy.Masz szczęście że Łukasz tu był inaczej nie skończyło by się na podbitym oku.
**
Dni mijały mi wolno.Minuty były jak godziny.Każda była wspomnieniem.Wykasowałam wspólne zdjęcia wszystkie piosenki które słuchaliśmy razem.Ale każda minuta była wspomnieniem o nim.Serce rozsadzał mi ból powinnam go nienawidzić.Płakałam całymi dniami.Poi tygodniu postanowiłam iść do pracy(byłam fotografem BVB)
-Ale na pewno jesteś pewna?-pytał po raz setny Marco
-Nie będę się ukrywać.
Z Marco zbliżyliśmy się do siebie.Długie wieczorne rozmowy robią swoje.Mario nie było na treningu Kuba postanowił jechać do niego.W czasie przerwy Robert podszedł do mnie z miną ,,A nie mówiłem``
-Co ci się stało?-wskazałam na rozciętą wargę.
-Gotze mi przywalił.
-Chyba nic mu nie zrobiłeś.
-Laluś ma tylko oko podbite.
Zostawiłam kartkę nie powinni się martwić.Pojechałam jeszcze do Mario zabrać resztę swoich rzeczy.Weszłam do środka.Gotze spał sądząc po butelkach nie był trzeźwy zrobiło mi się go żal.Nie potrafiłam mu wybaczyć nie teraz.Poszłam do łazienki starając się go nie obudzić.Wychodząc zostawiłam kartkę. Omiotłam wzrokiem mieszkanie ostatni raz i wyszłam .Postanowiłam nigdy nie wracać do Dortmundu.Parę godzin później wylądowałam na Okęciu.Wróciłam do miasta z którego uciekłam.Zamówiłam taksówkę i pojechałam do mieszkania Mariusza.Było duże za duże na jedną osobę.Echo roznosiło tykanie zegara po całym domu.
**
Obudziłem się .Alkohol stał sie moim przyjacielem.Próbowałem wstać zachwiałem się.Na stoliku znalazłem kartkę pismo Alicji. Głupi myślałem że mi wybaczyła.
,,Mario nie dzwoń.Proszę zapomni o mnie.O tym że mnie w ogóle znałeś .Ułóż sobie życie na nowo.Nie potrafię ci wybaczyć nie teraz
Alicja``
Kazała mi wymazać z pamięci dwa lata.Przez te dwa lata moje życie było piękne. A teraz.?
Wszystko rozsypało się jak domek z kart.Przez głupi wyskok straciłem wszystko.Nienawidziłem sam siebie za tą zdradę.Sięgnąłem po koleiną butelkę.
**
Przebrałam się i wyszłam był początek października a temperatura przekraczała 30 stopni.Poszłam do parku tam dwa lata temu zadzwoniłam do Roberta kolejne wspomnienie.Nagle ktoś stanął za mną.
-Alicja.?
-Tata.?
-Co ty tu robisz.?
-A co cie to obchodzi.?
-Przepraszam za to że wyrzuciłem z domu że zniszczyłem ci wesele zachowywałem się jak głupi-przytuliłam się do ojca
-Co robisz w Warszawie.
-Rozstałam się z Mario Muszę wszystko przemyśleć.
-Masz gdzie mieszkać .?
-Mariusz dał mi klucze do swojego mieszkania.
-jak chcesz to możesz wprowadzić się do mnie.
Tydzień później.:
Zamieszkałam u ojca.Dogadywaliśmy się.
-Gdzie idziesz.?
-Na spacer potem będzie duszno
Gdy przechodziłam przez ulicę zauważyłam dwie znajome twarze.
----------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział nie podoba mi się.;/ Niestety Borussia nie wygrała finału.Jestem z nich bardzo dumna.Mimo że nie wygrali walczyli do końca.Borussia zasłużyła na zwycięstwo.Zaczęłam płakać gdy zobaczyłam załamanych chłopaków.
piątek, 24 maja 2013
Rozdział 22 Nie zasługujesz na Mario.
-Co z Alicją?-złapałem jedną z pielęgniarek
-Proszę czekać.
Kazali mi czekać gdy nie wiedziałem czy moja narzeczona przeżyję. W stanie niepewności czekałem 30 minut.W między czasie przyjechała Ania.Czekaliśmy razem nie wiedząc czy Ala przeżyje.Po pół godzinie z sali wyszedł lekarz
-Co z nią.?
-Z dnia na dzień powinno być lepiej.
-Możemy iść do niej?
-Myślę że tak.
Alicja wyglądała jeszcze gorzej niż w dniu wypadku.
-Alicja walcz przed tobą jeszcze tyle lat.-Ania mówiła ze łzami w oczach.
-Kocham cię.
*
Siedzieliśmy z Marco i Robertem w salonie.Ania wyciągnęła mnie na chwilę ze szpitala.
-Mario patrz oni uśmiercili Alę.-Robert podał mi laptopa
-Cholerna prasa co ich to obchodzi.
-Nie przejmuj się .jutro zaczynasz trening.?
-Tak.Mam nadzieję że Ala wyjdzie na ten mecz.
Rozmawialiśmy gdy zadzwonił telefon.
-Halo.?
-Pani Olszewska się obudziła.
Pojechałem do szpitala razem a Robertem.
-Alicja kotku tak strasznie się bałem.
-Mario...wypadek myślałam że umrę.
-Spokojnie już jest dobrze.
*
Dwa tygodnie później siedziałam razem z innymi rodzinami piłkarzy i kibicami na stadionie.Czekaliśmy na mecz finałowy Borussia Dortmund-Bayern Monachium.Lekarze nie chcieli wypuścić mnie po tak krótkim czasie ale dzięki długim i przekonujących namową Mario i Marco którzy obiecali się mną opiekować wyszłam że szpitala.Mecz zaczął się.W 10 minucie gola dla BVB zdobył Mario. I połowa skończyła się wynikiem 1;0 dla Borussii. W II połowie żółto czarni przegrywali 2:1 ale szybko zdobyli prowadzenie.Mecz skończył się wynikiem 4:2.Kibice BVB szaleli piłkarze też byli zadowoleni.Po meczu poszliśmy świętować zwycięstwo w klubie.
Pół roku później
Przygotowania do wesela Ani i Roberta szły pełną parą.Siedziałam w salonie sukni ślubnych pomagając przyszłej pani Lewandowskiej w wyborze sukienki.
Swa dni później odbywało się wesele o 14 siedzieliśmy już w kościele czekając na uroczystość.Ania wyglądała na szczęśliwą Robert także pokonali liczne przeszkody na drodze do szczęścia.Pasowali do siebie.
Po uroczystości pojechaliśmy do restauracji w której odbywało się przyjęcie.
Tańczyłam Z Marco to co powiedział zepsuło mi cały dzień.
-Nie zasługujesz na Mario on cię zdradził.
-Niee...to nie prawda.
-To było wtedy gdy wyjechaliśmy na mecz do Anglii.Nie układało wam się wtedy najlepiej.
**
Pakowałam się w wściekłości.Wrzucałam rzeczy do walizki.Nikt nie zauważył kiedy wyszłam z wesela.
W salonie spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie.Załamałam się stłukłam ramkę i rozerwałam je na pół.Jeszcze raz omiotłam mieszkanie Mario wzrokiem zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu Reusa.Położyłam się w jego sypialni i zaczęłam płakać.Obudziłam się około południa.Nadal byłam ubrana w sukienkę z poprzedniego wieczoru.Wzięłam prysznic i przebrałam się.Spojrzałam na telefon 20 nieodebranych połączeń od Mario rzuciłam telefon na łóżko i zeszłam na dół.Marco przygotowywał śniadanie.
-Hej jak się czujesz.?
-Ni jak.
-Nie powinienem ci tego mówić.
-Powinieneś żyłam z kłamcą.Robert miał rację Gotze to kobieciarz i wcześniej czy później mnie zdradzi-po tych słowach zaczęłam płakać.
-Nie płacz-Reus przytulił mnie
-Muszę jechać po resztę rzecz.
-pojadę z tobą
-Nie Marco sama muszę to załatwić
W domu nie było Mario pakowałam się szybko żeby zdążyć przed jego powrotem.Niestety nie zdązyłam
-Alicja kochanie gdzie byłaś całą noc.?
-A co cię to wyprowadzam się.
-Co się stało gdzie.
-Do Marco.Nie będę mieszkać z facetem który mnie zdradził-wykrzyczałam.
-Ale..
-Nie dotykaj mnie.
-Wytłumacz mi to.?
-Trzymaj-wcisłam mu w ręce rozdarte zdjęcie Ciesze się że nasz ślub przerwał mój ojciec!
**
Gdy wróciłam do Marco w salonie siedział Robert.
-Ala co się stało.
-Mario mnie zdradził pasuje.!?
-Kurwa zabiję go.!
-Robert poczekaj pojadę z tobą.-powiedział Piszczek.
-Tylko mu nic nie zrób.
-------------------------------------------------------------------
No to mamy już dwudziesty drugi rozdział.Mam nadzieję że nie zabijecie mnie za ten rozdział.Jutro finał mam nadzieję że wygra Borussia szkoda tylko że Mario nie zagra ;/ :*
Czytasz=komentujesz
-Proszę czekać.
Kazali mi czekać gdy nie wiedziałem czy moja narzeczona przeżyję. W stanie niepewności czekałem 30 minut.W między czasie przyjechała Ania.Czekaliśmy razem nie wiedząc czy Ala przeżyje.Po pół godzinie z sali wyszedł lekarz
-Co z nią.?
-Z dnia na dzień powinno być lepiej.
-Możemy iść do niej?
-Myślę że tak.
Alicja wyglądała jeszcze gorzej niż w dniu wypadku.
-Alicja walcz przed tobą jeszcze tyle lat.-Ania mówiła ze łzami w oczach.
-Kocham cię.
*
Siedzieliśmy z Marco i Robertem w salonie.Ania wyciągnęła mnie na chwilę ze szpitala.
-Mario patrz oni uśmiercili Alę.-Robert podał mi laptopa
-Cholerna prasa co ich to obchodzi.
-Nie przejmuj się .jutro zaczynasz trening.?
-Tak.Mam nadzieję że Ala wyjdzie na ten mecz.
Rozmawialiśmy gdy zadzwonił telefon.
-Halo.?
-Pani Olszewska się obudziła.
Pojechałem do szpitala razem a Robertem.
-Alicja kotku tak strasznie się bałem.
-Mario...wypadek myślałam że umrę.
-Spokojnie już jest dobrze.
*
Dwa tygodnie później siedziałam razem z innymi rodzinami piłkarzy i kibicami na stadionie.Czekaliśmy na mecz finałowy Borussia Dortmund-Bayern Monachium.Lekarze nie chcieli wypuścić mnie po tak krótkim czasie ale dzięki długim i przekonujących namową Mario i Marco którzy obiecali się mną opiekować wyszłam że szpitala.Mecz zaczął się.W 10 minucie gola dla BVB zdobył Mario. I połowa skończyła się wynikiem 1;0 dla Borussii. W II połowie żółto czarni przegrywali 2:1 ale szybko zdobyli prowadzenie.Mecz skończył się wynikiem 4:2.Kibice BVB szaleli piłkarze też byli zadowoleni.Po meczu poszliśmy świętować zwycięstwo w klubie.
Pół roku później
Przygotowania do wesela Ani i Roberta szły pełną parą.Siedziałam w salonie sukni ślubnych pomagając przyszłej pani Lewandowskiej w wyborze sukienki.
Swa dni później odbywało się wesele o 14 siedzieliśmy już w kościele czekając na uroczystość.Ania wyglądała na szczęśliwą Robert także pokonali liczne przeszkody na drodze do szczęścia.Pasowali do siebie.
Po uroczystości pojechaliśmy do restauracji w której odbywało się przyjęcie.
Tańczyłam Z Marco to co powiedział zepsuło mi cały dzień.
-Nie zasługujesz na Mario on cię zdradził.
-Niee...to nie prawda.
-To było wtedy gdy wyjechaliśmy na mecz do Anglii.Nie układało wam się wtedy najlepiej.
**
Pakowałam się w wściekłości.Wrzucałam rzeczy do walizki.Nikt nie zauważył kiedy wyszłam z wesela.
W salonie spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie.Załamałam się stłukłam ramkę i rozerwałam je na pół.Jeszcze raz omiotłam mieszkanie Mario wzrokiem zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu Reusa.Położyłam się w jego sypialni i zaczęłam płakać.Obudziłam się około południa.Nadal byłam ubrana w sukienkę z poprzedniego wieczoru.Wzięłam prysznic i przebrałam się.Spojrzałam na telefon 20 nieodebranych połączeń od Mario rzuciłam telefon na łóżko i zeszłam na dół.Marco przygotowywał śniadanie.
-Hej jak się czujesz.?
-Ni jak.
-Nie powinienem ci tego mówić.
-Powinieneś żyłam z kłamcą.Robert miał rację Gotze to kobieciarz i wcześniej czy później mnie zdradzi-po tych słowach zaczęłam płakać.
-Nie płacz-Reus przytulił mnie
-Muszę jechać po resztę rzecz.
-pojadę z tobą
-Nie Marco sama muszę to załatwić
W domu nie było Mario pakowałam się szybko żeby zdążyć przed jego powrotem.Niestety nie zdązyłam
-Alicja kochanie gdzie byłaś całą noc.?
-A co cię to wyprowadzam się.
-Co się stało gdzie.
-Do Marco.Nie będę mieszkać z facetem który mnie zdradził-wykrzyczałam.
-Ale..
-Nie dotykaj mnie.
-Wytłumacz mi to.?
-Trzymaj-wcisłam mu w ręce rozdarte zdjęcie Ciesze się że nasz ślub przerwał mój ojciec!
**
Gdy wróciłam do Marco w salonie siedział Robert.
-Ala co się stało.
-Mario mnie zdradził pasuje.!?
-Kurwa zabiję go.!
-Robert poczekaj pojadę z tobą.-powiedział Piszczek.
-Tylko mu nic nie zrób.
-------------------------------------------------------------------
No to mamy już dwudziesty drugi rozdział.Mam nadzieję że nie zabijecie mnie za ten rozdział.Jutro finał mam nadzieję że wygra Borussia szkoda tylko że Mario nie zagra ;/ :*
Czytasz=komentujesz
poniedziałek, 20 maja 2013
Rozdział 21 Jesteś dla mnie wszystkim.
Czekałem na Alicję dwie godziny.Za każdym razem gdy miała sie spóźnić dzwoniła.Nie mogłem znaleźć sobie miejsca.Gdy zadzwonił telefon odrazu poczułem że coś się stało.
-Dzień Dobry Pan mario Gotze
-Tak.
-Pani Alicja miała wypadek proszę przyjechać.
-Dobrze-odpowiedziałem z lękiem w głosie.
Szybko złapałem kluczyki i wsiadłem do samochodu.Nie zwracałem uwagi na światła i prędkość.W szpitalu byłem w ciągu 10 minut..
-Co z moją narzeczoną.?
-Jak się nazywa.?
-Alicja Olszewska -pielęgniarka wskazała mi drogę.
Na korytarzu nie był lekarzy usiadłem na korytarzu i zacząłem płakać.Wspominałem wszystkie chwile które spędziliśmy razem.Ostatnie kłótnie nie były potrzebne.
-Pan Gotze.?-usłyszałem głos lekarza
-Tak.
-Wypadek był poważny.To cud że pani Olszewska żyje.Jest w krytycznym stanie.
-Ale..przeżyje-wyjąkałem.
-Jeszcze nie wiadomo jest w śpiączce
-Mogę do niej iść.?
-Jeszcze nie.
Gdy usłyszałem że Alicja może nie przeżyć.Teraz uświadomiłem sobie że przez ostatnie dni raniłem ją.nagle poczułem dłoń na moim ramieniu.
-Mario co z nią?-spytał Reus.
-nie wiadomo czy przeżyję.
Całą noc spędziłem na korytarzu.rano pozwolono mi iść do Ali.Leżała podłączona do tych wszystkich kolorowych rurek.Wydawała się taka bezbronna.
-Alicja kochanie...-zacząłem a po policzkach zaczęły lecieć mi łzy.
-jesteś dla mnie wszystkim.nie możesz umrzec nie teraz kocham cię.Nie zostawiaj mnie-powiedziałem gdy pielęgniarka kazała mi wyjść.Całkiem załamany usiadłem na korytarzu.Chłopacy którzy przyszli po treningu wygonili mnie do domu.Pojechał ze mną Robert.Gdy brałem prysznic zamówił pizze.
-Co mówią lekarze.?
-Bez zmian.
Gdy Lewandowski pojechał do Ani przespałem się
*
Pojechaliśmy do szpitala.Dzięki chłopaką nie załamałem się totalnie.Musiałem pojechać na trening dostałem dwa tygodnie urlopu.
Gdy wróciłem do szpitalu w sali ALicji było dużo lekarzy wszyscy biegali.
------------------------------------------------------------
No i mamy następny.W następnych rozdziałach dużo się wydarzy mam nadzieję że mnie nie zabijecie.;p
-Dzień Dobry Pan mario Gotze
-Tak.
-Pani Alicja miała wypadek proszę przyjechać.
-Dobrze-odpowiedziałem z lękiem w głosie.
Szybko złapałem kluczyki i wsiadłem do samochodu.Nie zwracałem uwagi na światła i prędkość.W szpitalu byłem w ciągu 10 minut..
-Co z moją narzeczoną.?
-Jak się nazywa.?
-Alicja Olszewska -pielęgniarka wskazała mi drogę.
Na korytarzu nie był lekarzy usiadłem na korytarzu i zacząłem płakać.Wspominałem wszystkie chwile które spędziliśmy razem.Ostatnie kłótnie nie były potrzebne.
-Pan Gotze.?-usłyszałem głos lekarza
-Tak.
-Wypadek był poważny.To cud że pani Olszewska żyje.Jest w krytycznym stanie.
-Ale..przeżyje-wyjąkałem.
-Jeszcze nie wiadomo jest w śpiączce
-Mogę do niej iść.?
-Jeszcze nie.
Gdy usłyszałem że Alicja może nie przeżyć.Teraz uświadomiłem sobie że przez ostatnie dni raniłem ją.nagle poczułem dłoń na moim ramieniu.
-Mario co z nią?-spytał Reus.
-nie wiadomo czy przeżyję.
Całą noc spędziłem na korytarzu.rano pozwolono mi iść do Ali.Leżała podłączona do tych wszystkich kolorowych rurek.Wydawała się taka bezbronna.
-Alicja kochanie...-zacząłem a po policzkach zaczęły lecieć mi łzy.
-jesteś dla mnie wszystkim.nie możesz umrzec nie teraz kocham cię.Nie zostawiaj mnie-powiedziałem gdy pielęgniarka kazała mi wyjść.Całkiem załamany usiadłem na korytarzu.Chłopacy którzy przyszli po treningu wygonili mnie do domu.Pojechał ze mną Robert.Gdy brałem prysznic zamówił pizze.
-Co mówią lekarze.?
-Bez zmian.
Gdy Lewandowski pojechał do Ani przespałem się
*
Pojechaliśmy do szpitala.Dzięki chłopaką nie załamałem się totalnie.Musiałem pojechać na trening dostałem dwa tygodnie urlopu.
Gdy wróciłem do szpitalu w sali ALicji było dużo lekarzy wszyscy biegali.
------------------------------------------------------------
No i mamy następny.W następnych rozdziałach dużo się wydarzy mam nadzieję że mnie nie zabijecie.;p
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 20-....i ukręcę ci ten piękny łeb.
Biegłam łzy zasłoniły mi oczy.Usiadłam na ławce i ukryłam twarz w dłoniach.
-Alicja co jest.? Mario cię szuka-obok mnie usiadł Marco.
-Niech idzie do tej laski-wysyczałam.
-Przecież on cię kocha
-Nie jestem tego już pewna.
-Ale..
-nie broń go okey.?
-Okey.
-Możemy jechać do hotelu.
-Przecież masz z nim pokój
-prześpię się u Agaty.
*
Rano Gotze próbował mnie przepraszać za każdym razem odchodziłam..Do końca naszego pobytu w Hiszpanii mieszkałam z Agatą i Oliwką.Kuba przeniósł się do Reusa.Ostatniego dnia poszliśmy obejrzeć zachód słońca.Gdy nikt nie patrzył oddaliłam się od grupy.Zauważyłam ścieżkę z płatków róż.Na końcu był napis kocham cię i Mario.
-Alicja przepraszam kocham cię.-powiedział podchodząc bliżej.
-Ty myślisz że kilka róż wystarczy.
-To nie tak jak myślisz do niczego nie doszło.
-Nie wiem...
-Alicja kocham cię.
-Ja ciebie też-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Usiadliśmy na plaży i oglądaliśmy zachód słońca.Gdy zrobiło się chłodno wróciliśmy o reszty.
-O nasze gołąbeczki się pogodziły.-zawołał Piszczek
*
Następnego dnia mieliśmy samolot do Dortmundu.Rano pakowaliśmy się gdy do pokoju wpadł Łukasz.
-Macie miejsce w walizce?
-Tak a co.?
-Przechowacie mi kilka rzeczy.?
-Jak baba-zawołał Mario z łazienki.
-No okey ale kilka.
W Dortmundzie byliśmy o 15.wieczorem mieli przyjść do nas Robert i Ania okazało się że przyszli jeszcze Mario i Łukasz.
-Hejo!-zawołali od progu.
-Znowu wy.?Mam was dosyć-zaśmiałam się.
-Haha my też cię kochamy
-Jak tam w Hiszpanii.?
-Dobrze-postanowiliśmy z Mario że nie będziemy mówić o naszym chwilowym rozstaniu
-Co powiecie na karaoke?-spytał Marco który lubił zmierzać się z Polskimi piosenkami disco polo.
Wybór padł na ,,Ona tańczy dla mnie,, łukasz puścił muzykę.
Jaaa uwilbiommm joom onaa tuuu jestt i tonczzyy ....-śpiewał Reus.
-Brawo śpiewasz jak polski chłop ze wsi.-powiedział Robert gdy Marco skończył.
*
Następnego dnia chłopcy zaczynali trening po dwutygodniowej przerwie.Wyjątkowo słuchali trenera.
W czasie przerwy podbiegli do mnie i do Ani.Robert klęknął przed Anią.
-Wyjdziesz za mnie.-spytał
-Taak.śliczny pierścionek.zawołałam.
-Mówiłam że jej się spodoba-uśmiechnęłam się.
Tydzień później czekałam na lotnisku na Kacpra.
-znalazłeś mieszkanie.?-spytałam w samochodzie
-Tak-uśmiechnął się.
W domu zaczęliśmy oglądać album ze zdjęciami.Znaliśmy się z Kacprem od dziecka więc był na większości zdjęć.
-Ale byliśmy mali-wskazałam zdjęcie na którym mieliśmy po 5 lat.
-Fajne spodnie miałeś-zaśmiałam się.
-Moja mama miała gust.
Oglądaliśmy dalej gdy do salonu wszedł Mario.
-Hee..kto to jest.?
-Kolega
-Tak na pewno.
-Nie mogę się spotkać z kolegą-spytałam wchodząc za nim do kuchni.
-Czy ja coś mówię.
-Nigdy cię nie okłamię.
-Mogłaś mi powiedzieć że będziesz miała gościa-powiedział ironicznie
-od wakacji zrobiłeś się strasznie zazdrosny-wykrzyczałam.
-Ja..a ty nie była byś zazdrosna gdybym sprowadził sobie koleżankę.?
-Nie.. to tylko kolega-wykrzyczałam i wybiegłam z kuchni.weszłam do sypialni gdy usłyszałam głos trzaskania drzwiami.
*
-Gotze czy ty do końca oszalałeś-Krzyczał Lewandowski.
Na początku ta laska w Hiszpanii a teraz sceny zazdrości.To jest tylko kolega znają się od dzieciństwa.
-Ale..nie wiedziałem.
-To mogłeś jej wysłuchać..jeszcze jeden taki numer i wykręcę ci ten piękny łeb.
-To co mam zrobić.
-Jedziesz tam i ją przepraszasz.
*
Leżałam w sypialni i oglądałam zdjęcia z Hiszpanii.
-Alicja?-usłyszałam głos otwieranych drzwi.Przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Ostatnio zmieniłeś się..
-nie chcę cię stracić-powiedział siadając na brzegu łóżka
-Ale ostatni raz.Wizyta u Lewego.
-Chce mi ukręcić łeb.
-Powinien..
-Oj kotku.
-Jeszcze raz i...
-Wiem.-Kocham cię.
Następnego dnia spotkałam się z Agatą.
-mario ostatnio się zmienił.
-Nie chcę cię stracić .Victoria go zdradziła.
-To dlatego tak zareagował jak zobaczył Kacpra.
-On cię kocha
-Hej!
-Marco śledzisz mnie?-zaśmiałam się.
-Jaaa?nie.
-Zawsze jesteś tam gdzie ja.
-hmmm przypadek.
-no okey niech ci będzie.
-Gdzie Mario.
-U Lewego.
-Haha Ojczulek w akcji.
*
Parę minut później zadzwoniłam do Mario umówiliśmy się w domu na seans filmowy.
Godzinę później siedziałam w samochodzie
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was że musieliście tak długo czekać na ten rozdział.;)Dziękuje wam za tak dużo komentarzy pod poprzednim rozdziałem.
Czytasz=Komentujesz.
Pozdrawiam ;*
-Alicja co jest.? Mario cię szuka-obok mnie usiadł Marco.
-Niech idzie do tej laski-wysyczałam.
-Przecież on cię kocha
-Nie jestem tego już pewna.
-Ale..
-nie broń go okey.?
-Okey.
-Możemy jechać do hotelu.
-Przecież masz z nim pokój
-prześpię się u Agaty.
*
Rano Gotze próbował mnie przepraszać za każdym razem odchodziłam..Do końca naszego pobytu w Hiszpanii mieszkałam z Agatą i Oliwką.Kuba przeniósł się do Reusa.Ostatniego dnia poszliśmy obejrzeć zachód słońca.Gdy nikt nie patrzył oddaliłam się od grupy.Zauważyłam ścieżkę z płatków róż.Na końcu był napis kocham cię i Mario.
-Alicja przepraszam kocham cię.-powiedział podchodząc bliżej.
-Ty myślisz że kilka róż wystarczy.
-To nie tak jak myślisz do niczego nie doszło.
-Nie wiem...
-Alicja kocham cię.
-Ja ciebie też-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Usiadliśmy na plaży i oglądaliśmy zachód słońca.Gdy zrobiło się chłodno wróciliśmy o reszty.
-O nasze gołąbeczki się pogodziły.-zawołał Piszczek
*
Następnego dnia mieliśmy samolot do Dortmundu.Rano pakowaliśmy się gdy do pokoju wpadł Łukasz.
-Macie miejsce w walizce?
-Tak a co.?
-Przechowacie mi kilka rzeczy.?
-Jak baba-zawołał Mario z łazienki.
-No okey ale kilka.
W Dortmundzie byliśmy o 15.wieczorem mieli przyjść do nas Robert i Ania okazało się że przyszli jeszcze Mario i Łukasz.
-Hejo!-zawołali od progu.
-Znowu wy.?Mam was dosyć-zaśmiałam się.
-Haha my też cię kochamy
-Jak tam w Hiszpanii.?
-Dobrze-postanowiliśmy z Mario że nie będziemy mówić o naszym chwilowym rozstaniu
-Co powiecie na karaoke?-spytał Marco który lubił zmierzać się z Polskimi piosenkami disco polo.
Wybór padł na ,,Ona tańczy dla mnie,, łukasz puścił muzykę.
Jaaa uwilbiommm joom onaa tuuu jestt i tonczzyy ....-śpiewał Reus.
-Brawo śpiewasz jak polski chłop ze wsi.-powiedział Robert gdy Marco skończył.
*
Następnego dnia chłopcy zaczynali trening po dwutygodniowej przerwie.Wyjątkowo słuchali trenera.
W czasie przerwy podbiegli do mnie i do Ani.Robert klęknął przed Anią.
-Wyjdziesz za mnie.-spytał
-Taak.śliczny pierścionek.zawołałam.
-Mówiłam że jej się spodoba-uśmiechnęłam się.
Tydzień później czekałam na lotnisku na Kacpra.
-znalazłeś mieszkanie.?-spytałam w samochodzie
-Tak-uśmiechnął się.
W domu zaczęliśmy oglądać album ze zdjęciami.Znaliśmy się z Kacprem od dziecka więc był na większości zdjęć.
-Ale byliśmy mali-wskazałam zdjęcie na którym mieliśmy po 5 lat.
-Fajne spodnie miałeś-zaśmiałam się.
-Moja mama miała gust.
Oglądaliśmy dalej gdy do salonu wszedł Mario.
-Hee..kto to jest.?
-Kolega
-Tak na pewno.
-Nie mogę się spotkać z kolegą-spytałam wchodząc za nim do kuchni.
-Czy ja coś mówię.
-Nigdy cię nie okłamię.
-Mogłaś mi powiedzieć że będziesz miała gościa-powiedział ironicznie
-od wakacji zrobiłeś się strasznie zazdrosny-wykrzyczałam.
-Ja..a ty nie była byś zazdrosna gdybym sprowadził sobie koleżankę.?
-Nie.. to tylko kolega-wykrzyczałam i wybiegłam z kuchni.weszłam do sypialni gdy usłyszałam głos trzaskania drzwiami.
*
-Gotze czy ty do końca oszalałeś-Krzyczał Lewandowski.
Na początku ta laska w Hiszpanii a teraz sceny zazdrości.To jest tylko kolega znają się od dzieciństwa.
-Ale..nie wiedziałem.
-To mogłeś jej wysłuchać..jeszcze jeden taki numer i wykręcę ci ten piękny łeb.
-To co mam zrobić.
-Jedziesz tam i ją przepraszasz.
*
Leżałam w sypialni i oglądałam zdjęcia z Hiszpanii.
-Alicja?-usłyszałam głos otwieranych drzwi.Przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Ostatnio zmieniłeś się..
-nie chcę cię stracić-powiedział siadając na brzegu łóżka
-Ale ostatni raz.Wizyta u Lewego.
-Chce mi ukręcić łeb.
-Powinien..
-Oj kotku.
-Jeszcze raz i...
-Wiem.-Kocham cię.
Następnego dnia spotkałam się z Agatą.
-mario ostatnio się zmienił.
-Nie chcę cię stracić .Victoria go zdradziła.
-To dlatego tak zareagował jak zobaczył Kacpra.
-On cię kocha
-Hej!
-Marco śledzisz mnie?-zaśmiałam się.
-Jaaa?nie.
-Zawsze jesteś tam gdzie ja.
-hmmm przypadek.
-no okey niech ci będzie.
-Gdzie Mario.
-U Lewego.
-Haha Ojczulek w akcji.
*
Parę minut później zadzwoniłam do Mario umówiliśmy się w domu na seans filmowy.
Godzinę później siedziałam w samochodzie
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was że musieliście tak długo czekać na ten rozdział.;)Dziękuje wam za tak dużo komentarzy pod poprzednim rozdziałem.
Czytasz=Komentujesz.
Pozdrawiam ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)