Po wejściu usłyszałam ostrą kłótnię.
Mimowolnie uśmiechnęłam się.
Doszedł do mnie podniesiony głos Mario:
-Cholera przestań wpieprzać się w nasze życie.!! Nigdy nie będziemy razem.!!
-Kiedyś byłeś dla mnie milszy.!!
-Ale to było kiedyś teraz mam żonę.!!
-Głupia Polka..Nawet porządnie nie da się pobić.!!
-O czym ty cholera mówisz.!!!-Gotze złapał blondynkę za łokcie i zaczął nią potrząsać.
To wszystko twoja wina to przez ciebie Alicja straciła dziecko!!
-A ty co myślałeś.?!
-Cholera nienaawidzę cię.!!-wpadłam do salonu.
Powinni cię w psychiatryku zamknąć.!!
-Śmieszna jesteś.!!!
-Wyrzuć ją bo jej zaraz oczy wydrapie.!!
Mario wyrzucił ciągle krzyczącą Sabinę.
-Wiedziałam że to jej sprawka.
-Nigdy więcej nie będzie jej w tym domu.
-Hej-do mieszkania wszedł Marco.
Co zrobiliście blondynie stoi i krzyczy.
-Trochę pokrzyczeliśmy na nią.-Mario uśmiechnął się
-Spora awantura musiała być ale nie wnikam-zaśmiał się.
**
Dwa dni później.:
Ze snu wyrwał mnie deszcz lekko pukający w szybę.Był luty deszcz oznaczał dużo błota.
Rozmarzyłam się o ciepłych wakacjach bez śniegu i wiatru.
Ociągając się wzięłam gorący prysznic.Ubrałam się.
Na dole siedział uśmiechnięty Mario.:
-Co ty taki radosny.Popsułeś coś.?
-Niee...Patrz co mam-brunet wyciągnął małego króliczka.
-Jaki śliczny...urodziny Oliwii zapomniałam..
-Ale twój mąż ci przypomniał.
-kocham cię..
-Ja ciebie też ale jeśli nie chcesz słuchać wyrzutów Oliwki to chodźmy.
Zaśmiałam się.
Na miejscu byliśmy po 20 minutach.
-Wszystkiego Najlepszego Skarbie.-weszłam do środka.
-Ciocia.
Czemu tak późno przyjechaliście jest 12.
-Wujo się ociągał..
-Tak on jest..leniem.
Wszyscy zebrani wybuchli śmiechem.
-Patrz co mam dla ciebie..
-Jaki śliczny.
Wyszliśmy po pokrojeniu tortu.
-kochanie..
-Co tam-uśmiechnęłam się.
-Kocham cię..
-Idiota..
-Ale twój idiota..
-Co ja bym zrobiła bez bruneta o zabójczych oczach!!
-Ja bez ciebie zestarzał się bym stary i zapomniany..
-Już nie przesadzaj..Marco masz...
-Jesteśmy przyjaciółmi..-Mario objął mnie w pasie przyciągnął do siebie i pocałował..
-Zachowujesz się czasem jak totalny kretyn ale ciągle cię kocham.
-uznam to jako komplement
**
Tydzień później:
żółto-czarni wyjeżdżali na mecz z Realem Madryt.
-Ja nie jadę...Za bardzo będę tęsknić.
-Ja też będę tęsknić...
-Ale...
-idź już bo się spóźnisz.
-No okey pa..-Mario pocałował mnie.
-Pa.kocham cię.
Dwie godziny później:
Siedziałam na kanapie i przeskakiwałam z kanału na kanał..Włączyłam na kiepską komedię..Obudziłam się godzinę później.
Nade mną stał Reus.
-Co się patrzysz.?
-Po to mam oczy.-uśmiechnął się.
-Ale nie na mnie kiedy śpię.
-U kogo oglądamy jutro mecz..?
-Oczywiście że u mnie.
-Okey tylko zrób coś z tą sąsiadką przewrażliwioną na punkcie krzyku.
-To co mam jej zrobić.?
-Na przykład związać i wsadzić do piwnicy.
-Świetny plan geniuszu naprawdę.Przetrzymywać staruszkę w piwnicy.-przewróciłam oczami.
-Ale ona jest wredna..
-To nie moja wina..
-Ale jak ta baba tu przyjdzie to nie ręczę za siebie...
-zobaczymy..
Maro podszedł do mnie objął i pocałował..Nie zauważyliśmy żę ktoś stał w drzwiach...
------------------------------------------------------------------
Łapcie kolejny.:D
Mario już namieszał...podczas pierwszej konferencji pojawił się w koszulce z wielkim logo nike..A wiadomo że Bayern jest związany z adidasem...Mario:D
Wolałam go w barwach BVB.:)
Pozdrawiam:D
Rozdział świetny,ciekawe kto stał w drzwiach
OdpowiedzUsuńEkstra! Ciekawe kto stał w drzwiach. A mówiąc o Mario to nieźle punktowali u Bayernu. 10 000 €na początek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;**
Zapraszam do mnie http://marco-reus-meg-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA opowiadanie nie złe przeczytałam w jedną noc
Zapraszam na nowe rozdziały :
OdpowiedzUsuń- http://skradles-mnie.blogspot.com/ (12)
- http://za-maly-jest-swiat.blogspot.com/ (2)
Udanych wakacji życzę :D