niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 36-....żywa kanapka

-...Nie udało nam się uratować dziecka przykro mi.
Załamałem się.Usiadłem na krześle i zacząłem płakać.Przechodziłem przez to drugi raz.
-Co się stało.?-podeszła do mnie mama.
-Dziecko...Cholera zostaawcie mnie wszyscy.!!
Następnego dnia przyszedł Reus.
-I co jakieś nowe wiadomości.?-spytał podając mi kawę
-Nie...Zabił bym tych którzy ją pobili.
-Bić kobietę..i to w dodatku w ciąży
Rozmowę przerwał nam lekarz który powiedział że Alicja się obudziła.
Z bijącym sercem wszedłem do sali wiedziałem że muszę jej powiedzieć.
Leżała z wzrokiem wbitym w sufit.Wiedziała.
-Moje dziecko...
-Alicja....mnie też to boli..
-Ty się z nim nie związałeś..
-Poradzimy sobie...






                                                                            **
Dwa miesiące później:
Ból po stracie dziecka jest ogromny.Z czasem maleje ale ból w sercu pozostaje. Ogromne
wsparcie otrzymałam za strony rodziców i Marco twierdzili że zamknęłam się w sobie ...mieli rację.
Zaczęłam wszystko dusić w sobie nie pokazywać wewnętrznego bólu.Mario kazał mi gdzieś wyjść..do ludzi.
Gdy chłopacy pojechali na trening...ja pojechałam do centrum handlowego.
Po czterech godzinach zakupów wyszłam obładowana torbami.Zapakowałam wszystko do bagażnika.
Wiele razy próbowałam zapalić samochód ale bez skutku.Zrezygnowana sięgnęłam po telefon. Zadzwoniłam do Mario.Dzwoniłam piętnaście razy.Za każdym włączała się sekretarka.
Zadzwoniłam do Reusa.
-Hej Marco.Masz czas?
-hej mam a co.?
-Przyjedź po mnie zapsuł mi się samochód..
-Do centrum tak.?
-tak.
-Będę za 15 minut.
Marco przyjechał po pół godzinie.
-Miało być 15.!
-Korki były.
-Ahaa...
-Dzwoniłaś po pomoc drogową.
-nie...-opowiedział mi przewracając oczami.
Blondyn  przeniósł wszystkie zakupy do bagażnika swojego auta.
-Chyba wszystkie sklepy wykupiłaś.-marudził.
-Wszystkie nie..parę było zamkniętych.
-Ja jak jadę do sklepu to kupuję to co mi potrzebne.
-Wystarczy spojrzeć na twoją szafę.
Pojechaliśmy do domu.Mario grał w Fifę z Łukaszem.
-Piszczek dawno cię u nas nie było.
-A tak jakoś..
-Jak tam zakupy kotku.?
-Dobrze wykluczając..że zepsuł mi się samochód.Dzwoniłam do ciebie chyba z milion razy.
-Telefon mi się rozładował.
Wieczorem Mario zrobił imprezę.Przyjechała reszta piłkarzy
Chłopacy zaproponowali grę w butelkę.Pierwszy raz wypadł na Marco.
-Wyznaj miłość Kubie.
-Kubulku ja cię tak bardzo kocham..
-Ja ciebie też ty blond mordo moja.
Zmęczona zasnęłam .






                   
                                                                               **
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez szybę .Rozciągłam się leniwie i zamknęłam oczy.
Sen przerwała mi lodowata fala wody na moim łóżku.
Przede mną  stała polska trójca. z pustym wiadrem w ręku.
-Cholera pojebało was...
-Haha Alicja nie denerwuj się..-wyszczerzył się Robert.
-Sprzątacie to.!!
Poszłam pod prysznic. Ubrałam się i zaszłam do salonu. W kuchni Mario robił śniadanie.
-Hej  kochanie.-pocałowałam piłkarza
Co tam robisz.?
-Najważniejszy posiłek dnia.
-O 12:30 szybki jesteś.
-Tak późno jest.zaraz trening.
-Jadę z wami..
-Ale wiesz..Sabina.
-I co,.? Mam nie chodzić na stadion bo pracuje tak głupia blondyna.?
-No możesz...
Przyjechaliśmy z 20 minutowym spóźnieniem.
-No ładnie..Błaszczykowski,Lewandowski,Piszczek,Gotze,Reus.
20 minut spóźnienia 10 karnych kółek.
-Ale trenerze..
-No chyba że..
-No dobrze już...
Piłkarze szybko nadrobili karne kółka.Połowa piłkarzy ganiała się  a reszta leżała na Hummelsie.
-Ej co wy robicie..?
-To się nazywa żywa kanapka..-uśmiechnął się Ikay.
-Wstawać z Matsa.!!
-Ale musimy.?
-tak!!
-Dzięki...Oni mnie udusić chcieli.
-Haha spoko.
Spojrzałam w stronę trybun.Sabina stała z chytrym uśmiechem.
---------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny:D Wiecie chciałam zawiesić bloga na jakiś czas...ale stwierdziłam że nie mogę żyć bez niego.
Zawieszę prawdopodobnie na tydzień lub dwa z powodu wyjazdu do babci.
Rozdziały będą sie pojawiać w poniedziałek i w piątek.:D
Pozdrawiam:3
Mario od dzisiaj oficjalnie jest piłkarzem Bayernu. Ale dla mnie zawsze będzie piłkarzem Borussii .;3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.


sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 35 Nagle cię to obchodzi.?

Obudziło mnie ostre światło lampy.Zmrużyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.Podniosłam rękę byłam podłączona do kroplówki.
-Dobrze się pani czuje.?-do sali wszedł lekarz.
-Strasznie boli mnie głowa ale co z dzieckiem.?
-Wszystko dobrze.Pan Gotze chce do pani wejść.
-Niech wejdzie.
Mario wszedł niedługo po wyjściu lekarza.
-Kochanie jak się czujesz.?
-Nagle cię to obchodzi.?
-Kocham Cię i martwię się o ciebie.
-O mnie.?!Przez dwa tygodnie najważniejsza była Sabina.
-Ale mnie z nią nic nie łączy!
-To po co były te wszystkie kłamstwa.?Wiesz jak to boli.
-Przepraszam jestem głupi.
-Masz rację jesteś głupi.
-Ale za to mnie kochasz.Co z dzieckiem.?
-Wszystko dobrze.







                                                                          **
Zostałam wypisana tego samego dnia.W domu czekał na nas
Marco.
-Alicja jak się czujesz co z dzieckiem.?
-Spokojnie lamo wszystko dobrze.-uśmiechnęłam się.
-Ale na pewno.?
-Tak nie umarłam przecież.
-Ale..
-Marco.! Chyba mówię że wszystko dobrze.!!
-no okey.
-Blondasek się przejmuje.?
-Tak..
-Ej tylko nie blondasek.!
Gdy chłopacy kłócili się poszłam do łazienki wzięłam orzeźwiający prysznic przebrałam się i zeszłam z powrotem na dól.W salonie zastałam Sabinę.
-O....Gdzie Mario.?-spytała.
-A co cię to.A czemu wchodzisz do mojego domu.?
-Mario mi pozwolił. Poczekam na niego.
-Nie będziesz na nikogo czekać.Wypad.!!
-Ty sobie myślisz że on cię kocha za miesiąc rzuci cię i będziemy razem.!!
-Mario mnie kocha...nie zostawi mnie dla pierwszej lepszej.!!
-Obiecuję nie poddam się będziemy razem!!
-Sabina pojebało cię.!!-Do salonu wpadli Reus i Gotze.
Nie będziesz krzyczeć na Alicję.Zrozum nas nic nie łączy i nie będzie łączyć.!!
-Zobaczymy.!!- blondynka wybiegła z mieszkania.
-Kochanie dobrze się czujesz.?
-Tak.Wredna suka.!
-Stary nie no dumny jestem...naprawdę.Nieźle ją potraktowałeś. Nie chcę jej już nigdy zobaczyć.
-Zobaczysz..za dwie godziny na treningu..
-niee...moje życie ni ma sensu.Trzeba coś zrobić żeby nas znienawidziła.
-Ona cię już nienawidzi bardziej chyba się nie da.-uśmiechnął się brunet.
-Ma się ten dar.









                                                                              **
Dwa dni później:
Siedziałam razem z Agatą Anią oraz innymi rodzinami piłkarzy i kibicami na Singual Iduna Park.
Piłkarze Borussii Dortmund grali przeciwko Fc Barcelonie.
Dzień zajęło mi przekonywanie Marco który nie pozwalał mi iść na mecz w końcu moje zdanie zwyciężyło.
Mecz rozpoczął się golem Błaszczykowskiego.Po pierwszej połowie Dortmundczycy wygrywali 1:0
30 minut później wynik pozostawał bez zmian.W 75 minucie bramkę zdobył Mario Gotze.
Byłam dumna z piłkarza biegającego po boisko z numerem 10.Brunet zauważył mnie na trybunach i pokazał mi serce.
Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla BVB.
Na trybunach rozległ się odgłos radości.Zeszłam na murawę.Mario podbiegł do mnie i przytulił.
-Wygraliśmy.!
-Wiem kotku..Dumna jestem.
-Idziemy do klubu.Idziesz z nami.?
-Nie..Mam dosyć kazań Marco-zaśmiałam się
Pójdę do rodziców jest bliżej.
-No dobrze uważaj na siebie i zadzwoń jak dojdziesz.Kocham cię.
-Ja ciebie też pa..
Wyszłam  ze stadionu na policzkach poczułam podmuch chłodnego jesiennego wiatru. poprawiłam szalik i ruszyłam w stronę domu.
Gdy przechodziłam obok parku napadło na mnie dwóch facetów.Zaczeli mnie bić szarpać i popychać.
Uciekli gdy zaczęłam krzyczeć.Resztkami sił doszłam do domu rodziców Mario.Zapukałam do drzwi i zemdlałam.






                           
                                                                        **
Mario:
Z chłopakami pojechaliśmy do klubu świętowaliśmy zwycięstwo Całą noc siedziałem z telefonem w ręce.Alicja nie zadzwoniła.Zacząłem się martwić.Chciałem jechać do domu ale powstrzymali mnie chłopacy.Gdy zadzwonił tata wiedziałem że coś się stało.
-Mario gdzie jesteś.?-usłyszałem zdenerwowanego ojca.
-W klubie...a stało się coś.?
-Przyjedziemy po ciebie.Alicja jest w szpitalu.Znalazłem ją pobitą przed drzwiami.Podejrzewamy najgorsze.
Szybko wytrzeźwiałem i zapomniałem o wygranej.Najważniejsze było życie i zdrowie Ali i dziecka.
-Co z Alicją przywieźli ją przed chwilą.?-złapałem lekarza.
-Pani Gotze..Niestety mam dla pana złe wiadomości...

----------------------------------------------------------------------
WAKACJE!!!! Czekałam na nie 10 miesięcy:D Mam nadzieję że nie zabijecie mnie za ten i kolejny rozdział.:d
Ginny proszę zdjęcie.:D
Pozdrawiam:*

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 34..mam prawo.

Mario wrocił po północy.Rano ignorowałam go.
-Kochanie co się stało.?-brunet przytulił mnie od tyłu
-Co się stało.?!!Nie było cię prawie całą noc.Co ja mam w ogóle myśleć.?!-wybuchłam.
-Byłem z Robertem i Sabiną w klubie.
-Sabiną.
-Nie lubisz jej.??
-Mam prawo.
Po śniadaniu poszłam do centrum handlowego kupić parę rzeczy potrzebnych niemowlakowi.
Gdy wróciłam w salonie wygodznie siedziała blondynka z Mario.Nie zauważyli  że weszłam.
-Kotku wróciłaś już.
-Tak i nie będę wam przeszadzać.Idę do Marco.-krzasłam drzwiami.









                                                   





                                                                            **
-Znowu Sabinka.?-spytał Reus.
-Nie denerwuj mnie.Jescze raz zobaczę tą laskę u mnie w domu.To urwę jej łeb.
-Haha chętnie popatrze.Ja też jej nienawidzę.klejła się do wszystkich a najbardziej do Mario.
-Wiesz że nie pomagasz.?
-Wiem.
-Ale musiała się pojawić właśnie teraz kiedy wszystko sie układa.
Boję się że Mario znowu mnie zdradzi.
-Nie zrobi tego on cię kocha.
-Przedtem tez tak mówiłeś.
-Nawet on nie popełnia tego błędu dwa razy.
Po wyjściu od Reusa chodziłam bez celu ulicami Dortmundu.Chłód jesiennego wieczoru zmusił mnie do skierowania kroków w stronę domu.
-Kochanie gdzie tak długo byłaś.??
-U Marco a co zazdrosny jesteś.?-Spytałam z wyrazem twarzy ,,A co cię to kurwa obchodzi gdzie byłam,,
-Nie ale ostatnio zrobibiłaś się dziwna.Co się stało.?
-Domyśl się.-rzuciłam i poszłam do salonu.
Rano obudził mnie deszcz lekko pukający w szybę.Rozciągłam się leniwie.Popatrzyłam chwile na krople spływające po oknnie.Wstałam z ociąganiem i skierowałam swoje kroki do kuchni.
-Cześć kochanie.!-Mario podszedł do mnie z kubkiem kawy w ręku.
-No hej.Przepraszam za wszystko.-wtuliłam się w ramiona bruneta.
Ale wiesz że nie powinnam pić kawy.
-Jedna filiżanka ci nie zaszkodzi.-zaśmiał się Mario.
-Hmm no mam nadzieję.-pocałowałam piłkarza.
-Kocham cię..
-Hej.Chyba nie przeszkadzam.-do kuchni wszedł Reus.
-Ty nigdy...-uśmiechnął się Gotze
-Ja muszę zabrać ci kluczę do naszego mieszkania.-zaśmiałam się.
-Będę wchodzić przez okno..Pogodziliście się już.?
-No chyba widać..
-Noo tak.-uśmiechnął się.
Jak tam Sabinka.?
-Będzie naszym psychologiem.
-Tylko nie too..-skrzywił się blondyn. Przez dwa lata się z nią męczyłem..Dwa lata..Moje życie legło w gruzach.
-Oj Marco tylko rok.
-O rok za dużo.!Nienawidzę jej.!
-Ja też myślałam że wyjedzie..Jak ona tam będzie ja nie będę pokazywała się na Singual Iduna Park.
-Oj kotku..
-Hej Mario..Mieliśmy się dzisiaj iść pobiegać...Zapomniałes głuptasie.-do mieszkania wparowała Sabina.
-Zapomniałem..pa kochanie.-piłkarz pocałował mnie.













     
                                                                           **
Wieczorem Mario szykował się na wyjście.
-Gdzie idziesz.?
-Mats ma urodziny.-uśmiechnął się brunet.
-Hummels.? Myślałam że już miał.
-Musiałaś się pomylić.Muszę już isć.
Uwierzyłam Gotze.
Następnego dnia przy Singual Iduna Park spotkałam Matsa.
-Hej.Wszystkiego Najlepszego.!
-Hej.Nie mam urodzin.
-Ale Mario był wczoraj na imprezie u ciebie.
-Ja miałem już urodziny.A wczoraj nie było żadnej imprezy.
-Jestem głupia...
-Ty nie..Chyba nie powiedziałem nic głupiego..?
-Nie..-uśmiechnęłam się sztucznie.
Szybko zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu.Gotze oglądał TV.
-Cześć kotku.Gdzie byłaś.?
-A co cię to.!!!A ty gdzie wczoraj byłeś.?!!
-U Matsa na urodzinach..
-Hummels nie miał wczoraj urodzin..Zrobiłam z siebie głupią..Mam dosyć twoich kłamstw i tej twoiej Sabinki..Wyprowadzam się.!!
-Ale to nie tak.Z Sabiną mnie nic nie łączy.-Mario złapał mnie za rękę.
-Nie dotykaj mnie.!!
-Ale....
Swiat zawirował mi przed oczami.upadłam na podłogę.Usłyszałam tylko głos Mario.
-Kochanie...Co ..
------------------------------------------------------------------------------
Trochę Sabina wprowadziła zamętu.Nie chcę żeby cały czas było różowo.Musiałam troche pomieszać.
:DPozdrawiam:**
PAMIĘTAJ.!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 33 Obaj jesteście piękni..

obudziły mnie ciepłe promienie Spojrzałam na zegarek dochodziła dwunasta.Wzięłam ciepły prysznic ubrałam i zeszłam na dół.W salonie tak jak zwykle siedziała polska trójca gotzeus i...Szczęsny.
-Wojtek co ty tutaj robisz.?
-Siedzę-zaśmiał się..A ty.?
-Mieszkam jako zona Mario.
-I zapewne spodziewasz się dziecka.-spojrzał na mój brzuch.
-yhy..
-To wy się znacie?-spytał jak zwykle opóżniony Marco
-Tak-uśmiechnęliśmy się.
Gdy pilkarze wyszli na trening.zostałam sama z Wojtkiem.
-Długo będziesz w Dortmundzie.?
-Dwa tygodnie.
-Aha.
-Dziewczynka czy chłopiec.?
-Co.?a..Dziewczynka...
-Długo jesteście po ślubie.?
-Osiem miesięcy.
-A w Dortmundzie  długo jesteś.?
-Prawie cztery lata.
-A..
-Wojtek czy to jakieś przesłuchanie.?-zaśmiałam się.
-No..nie.
-Więc..
Do mieszkania wbieegła zapłakana Agata.
-Nie widziałaś Oliwki.?-zapytała ze strachem w oczach.
-Nie ale co się stało.?
-Nie wiem znikła...
-Szukałaś jej..?
-Tak..wyszła na chwilę...a potem.
-Kochanie gdzie Oliwia..?-do salonu wszedł Kuba.
-Znikła.!
-Dzwoniłaś na policję.?
-tak.
Kolejne godziny były wyczekiwaniem.Nachodziły nas najgorsze myśli.W końcu zadzwonili policjanci że zanleźli małą na stacji kolejowej.
-kochanie co się stało dlaczego uciekłaś.?
-Bo jak coca urodzi to nie będzie mnie już nikt kochał.
-Ale jesteś moją córeczką i zawsze cię będę kochać.








                                                                           **
Tydzień później.:
Kuba z Agatą nie spuszczali oka z małej.Chłopcy traktowali mnie jak jajko..Marco mimo że nie odzywał się na temat ciąży pilnował abym sie nie przemęczała. Piłkarze chodzili na dłuższe treningi ponieważ zbliżał się mecz z FC Barceloną
-Ale Klopp nas wymęczył-Narzekał Marco.
-Oj lamo co to dla ciebie.Ty lubisz biegać.
-Ale  nie w upale 30 stopniowym.!
-Ty przynajmniej nie musisz chodzić z wielkim brzuchem.
-Chociaż to jest jakieś pocieszenie.
-No widzisz blondasku twoje życie nie jest takie ciężkie.-zaśmiał się  Mario.
-Lama i blondasek.No wiecie co.!
-Masz blond włosy i jesteś podobny do lamy.
-Ja podobny do lamy.!? No chyba ty.
-Ja nie mam dużego nosa.
-ja..
-Ej...obaj jesteście piękni pasuje.?
-No teraz tak.-uśmiechnęli się.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Mario.!? Tak długo się nie widzieliśmy. Mogę wejść.?
-Kotku kto to jest.?
-Sabina Hoffman.-przedstawiła się blondynka.
-Alicja Gotze.-dziewczyna skrzywiła się słysząc nazwisko.
-To ty masz żonę nie było mnie tylko trzy lata.
-O Sabina nie chcieli cię w Madrycie.? Na nasze nieszczęście.
-Marco.Sama zrezygnowałam.
-Mario może przejdziemy się.?
-Kochanie..?-brunet spojrzał na mnie.
-Idź zostanę z Marco.-Uśmiechnęłam się.
Marco co to za laska.?
-Przyjaciółka Mario..nieogarnięta pani psycholog.Widać było że leci na Mario..
Przyjaciółka pomyślałam i wiedziałam że ta dziewczyna wróży  kłopoty.
-----------------------------------------------------------------
Mamy kolejny:D
Ginny Nie pamiętam skąd ściągałam to zdjęcie ale postaram się je poszukać więc pojawi się pod kolejnym rozdziałem.Pozdrawiam:*

Rozdział 32-żadna Helga.!

Siedem miesięcy później.
Ciąża przebiegała prawidłowo.Okazało się że urodzę dziewczynkę.Chłopcy traktowali mnie jak jajko.
Marco przychodził codziennie sprawdzał czy dobrze się czuję i przynosił owoce i warzywa.
-To...Josephine.
-Elizabeth.
-Helena.!
-Helga.!-piłkarze dyskutowali w salonie.
-Helga.!? Was już całkowicie porąbało.?!Może nazwiecie ją Brunhilda.!!
-Ale Helena to ładne imię.-uśmiechnął się Reus.
-Żadnej Heleny nie będzie to moje dziecko i nazwę ją jak chce.!
-Ale kochanie to także moje dziecko.
-Ale nie nazwiesz jej Josephine koniec i kropka.!-wykrzyczałam i poszłam do ogrodu.
-Ostatnio zrobiła się bardzo agresywna.-zaśmiał się Kuba.
-To chyba przez ciąże.
-Ma wahania nastrojów ale idzie się przyzwyczaić.-zaśmiał się Gotze kochanie jedziemy na trening.
-Ja też jadę.
-O nie jeszcze się przewrócisz i sobie coś zrobisz.
-Ale Marco ja nie jestem chora.!
-Nie!
Gdy piłkarze pojechali na trening zadzwoniłam do Ani .Umówiliśmy się na mały shopping.
Spotkaliśmy się w centrum.
-Hej.!
-Cześć.!co będziesz kupować.?
-Nie wiem jeszcze może jakieś spodnie w nic się nie mieszczę.
-Oj nie jest tak źle-uśmiechnęła się Lewandowska.
-Musimy zdązyć zanim chłopcy wrócą z treningu.
-Czemu.?
-Wujek Marco będzie zły że wychodzę  z domu tylko po to żeby chodzić po sklepach..
-Oni są gorsi niż baby.wiesz już jak chcesz nazwać małą.?
-Ann lub Natalia.Chłopcy stawiają raczej na helgę i Josephine.-zaśmiałam się.
-Kuba proponował Helgę.?
-Tak skąd wiesz.?
-Chciał tak nazwać Oliwkę.
Po dwóch godzinach zakupów wróciłam do domu.Obładowana torbami weszłam do mieszkania.
-Alicja połóż te torby nie możesz dźwigać.
-Marco cholera. zachowujesz się jakby to ty był w ciąży.Jeszcze raz wyskoczysz mi z jakimś zakazem to cię normalnie zabiję.!!
Reus wrócił do śmiejących się piłkarzy a ja poszłam po szklankę wody.
-Marco w ciązy ciekawy byłby widok.
-Też bym chciała go zobaczyć.-usiadłam obok Mario.
-Jedziemy jutro do moich rodziców okey.?
-Okey.



                                                                        **
Rano obudziły mnie promienie słońca.Wstałam i ubrałam się .Mario spał jak zabity.
-Mario rodzę.-krzykał am z kuchni.
-Jedziemy do szpitala.!!-Piłkarz biegał po całym domu.To nie rodzisz.?-stanął przede mną
-Musiałam cię jakoś obudzić.
-Mnie stado słoni i czołg nie obudzi-zaśmiał się Gotze.
Droga zajęła nam dwie godziny.Drzwi otworzyła nam mama Mario/.
-Nie spodziewaliśmy się was wejdźcie/.
-Wiecie jak nazwiecie maleństwo.?-spytał tata przy obiedzie.
-Josephine.-wypalił Mario.
-Żadna Josephine. Myślałam nad Ann.
-Musicie przyjeżdżać do nas częściej jak się mała urodzi.
-Postaramy się-uśmiechnęłam się
Do domu wróciliśmy wieczorem.
-kocham cię.-brunet objął mnie w pasie.
-Ja ciebie też.
-Nasze maleństwo stworzymy prawdziwą rodzinę.
-----------------------------------------------
Mamy kolejny komentujcie :*
Pozdrawiam:D

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 31...Nic mi nie jest.

Nadszedł wreszcie dzień odlotu do Dortmundu.Rano spakowaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko.
Lot trwał 6 godzin.W Niemczech wylądowaliśmy około południa.
-To jedziemy do was czy do mnie.?-spytał Marco.
-O nie wy jedziecie do siebie a  ja z Mario do siebie Mam ciebie już dosyć.Dwa tygodnie z tobą i Robertem.To miała być podróż poślubna.
-Oj nie denerwuj się .Złość piękności szkodzi.-uśmiechnął się blondyn
-Po prostu muszę od was odpocząć.
-To my wpadniemy jutro.-zawołał Reus gdy wsiadał do samochodu.
Spojrzałam na Mario powstrzymywał się aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Oni cię po prostu  kochają.-powiedział piłkarz i objął mnie ramieniem.
-Wiem i czasami mam tego dosyć.-uśmiechnęłam się.
  Taksówką pojechaliśmy do domu.Od razu udaliśmy się do sypialni odespać lot.
Rano obudziłam się gdy Mario jeszcze spał.Wstałam i próbowałam wyjśc gdy Mario złapał mnie za rękę.
-Hmm..kotku gdzie idziesz.?
-Uciekam od ciebie.-zaśmiałam się
-Taki zły jestem dla ciebie.?-zapytał unosząc się na łóżku.
-Jesteś wprost idealnym mężem kocham cię.
-Moja wymarzona żona.-pocałował mnie.
-yhy.....-wstałam i straciłam równowagę.
-Kotku co się stało.?
-Zakręciło mi się tylko w głowie.Spokojnie nie umieram.
-Ale na pewno czujesz się dobrze. Może pojedziemy do lekarza.?
-Dobrze się czuje lekarz mi nie potrzebny.
-Ale..
-Mario...
-No dobrze już ale uważaj..
-Dobrze panie doktorze.-zaśmiałam się.
                   





                                                                      **
Zjedliśmy śniadanie.Oglądaliśmy TV gdy przyszli Marco  I Robert.
-Ja mam was dosyć.
-Ale i tak wiemy że nas kochasz.-zaśmiał się Robert.
-Haha was się nie da nie kochać.
-Co ty byś bez nas zrobiła.
-No nie wiem -uśmiechnęłam się.
-Jedziesz z nami na trening.?-spytał Reus.
-Dzisiaj nie lamo..
-Lamo.?czemu lama.?
-Hmm..Chyba że wolisz blondasek.
-To już woolę tą lamę.
-Paa kochanie.-Mario pocałował mnie.
Gdy piłkarze pojechali na trening. położyłam się w ogródku  i zaczęłam czytać książkę.Nagle poczułam straszne mdłości.Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam.Od pewnego czasu bolał mnie brzuch i miałam nudności.Myślałam że to zatrucie pokarmowe ale objawy wskazywały na jedno.
Szybko pojechałam do apteki.Test ciążowy wyszedł pozytywny
.Nie wiedziałam jak zareaguje Mario czy nie stracę tego dziecka tak jak ppoprzednio.W mojej głowie kotłowały się różne myśli.
Nagle otworzyły się drzwi.
-Mario co ty tu robisz.Powinieneś być na treningu.
-Zapomniałem...Alicja co się stało.?
-Nie...nic-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Ale przecież widzę..-piłkarz nie ustępował.
-Ja..Mario.Jestem w ciąży.!
-YY..Nawet nie wiesz jak się cieszę.-brunet objął mnie i pocałował
-Naprawdę.?-nie dowierzałam.
-Tak...Nauczę go grać w piłkę..Będzie..
-Hmm...O czym mówisz.?
-O naszym synku.-uśmiechnął się Gotze.
-A skąd wiesz że to będzie chłopiec czuję że  to będzie dziewczynka.
-Córeczka tatusia..-pocałował mnie.
-yhyy..
-A co wy tu o dzieciach mówicie.czyżby zostanę wujkiem.?-nagle do sypialnie wszedł Marco.
-Mamusia cię nie nauczyła że się nie podsłuchuje..
-No niee..To zostanę wujkiem.?
-Yy...popatrzyłam na Mario..Tak.
-Nauczę go grać w piłkę...
-Kolejny który sądzi że to będzie chłopiec.
---------------------------------------------------------
Wiem miałam dodać jak będzie osiem komentarzy.No alee.. :)
Obiecałam dodać swoje zdjęcie za popękane monitory nie odpowiadam:D



                               

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 30 ..Obrońca słabych(..)

Wakacje na Ibizie szybko mijały.Marco i Robert wszędzie za nami chodzili.Codzienne wypady na plaże sprawiły że cudownie się opaliłam.Zeszliśmy na dół do hotelowej restauracji na Dosieliśmyy się do chłopaków.
-Więcej się nie dało.?-wskazałam na pełny talerz Marco.
-Nie.-zaśmiał się.
-Jak będziesz tak jadł to w ciągu roku staniesz się gruby.-Uśmiechnął się Mario
-Hhaha chciałbym zobaczyć jak za piłką biega.
Po posiłku poszliśmy na plaże.Czytałam gazetę Gdy podszedł do mnie Gotze.
-Co tam kotku.?-usiadł obok mnie.
-Pięknie tu  ja chcę taką pogodę w Dortmundzie.!
-Będziemy tu przyjeżdżać co roku.
-Kocham cię..-pocałowałam piłkarza.
-Ja ciebie też..
-Heej..-podszedł do nas blondyn.
-Marco.!
-Co.?
-Na drugi raz jak przyjedziesz za nami na wakacje to obiecuję urwać ci głowę zagroziłam.
-Moją piękną głowę.?! Nigdy.!
Gdy chłopcy rozmawiali poszłam na spacer.Gdy przechodziłam obok sklepu zaczepiło mnie dwóch typów. Widać było że są pijani.
-Hej maleńka.Chcesz się zabawić.?-okazali się Polakami.
-Spierdalajcie-rzuciłam i poszłam dalej.
Gdy po godzinie wracałam s powrotem na ich miejscu siedział ktoś inny.
Odetchnęłam z ulgą.Szłam dalej gdy na drodze stanął mi pijak spod sklepu.
-Hmm no chodź maleńka.-zaczął zbliżać się do mnie.
-Cholera ogarni się człowieku .!
-Polka widać że temperamentna.-złapał mnie w pasie poczułam jego alkoholowy oddech.
-Puść mnie.! Pomocy.!!
-Zamknij  się suko.
Paznokcie wbiłam w jego twarz.Gdy mnie puścił zaczęłam biec w stronę plaży.
-Alicja co się stało.?-spytał Mario gdy zobaczył mnie zapłakaną
-Mario..-przytuliłam się do piłkarza
-Proszę nie płacz.powiedz co się stało.
-Ja..(opowiedziałam wszystko)
-Kurwa zabiję go.!Lewy zostań z nią.ja z Marco to załatwimy





                                                                                 **
Mario:
Przeszukaliśmy z Marco całą plaże.Zobaczyliśmy go obok sklepu.
-kurwa co ty sobie myślisz.??-zacząłem go szarpać.
-Człowieku opanuj się-wybełkotał.
-Kurwa ty mi się każesz opanować.Po ty co chciałeś zrobić Alicji.!
-Sama tego chciała.!
-Sama tego chciała.!! Sama.!!?
-Panowie co tu się dzieje-podszedł do nas policjant.
-Ten facet jest psychicznie chory.-powiedział Reus gdy wracaliśmy na plaże.
-Gdyby nie policja zabiłbym tego człowieka.
-Alicja kochanie..Lepiej już.?
-Tak-uśmiechnęła się.Chyba nic mu nie zrobiłeś.?
-Niee...Policja wkroczyła do akcji.
-Mogłeś nic nie robić przecież żyję.
-Mario Gotze Obrońca słabych i uciśnionych-zaśmiał się Lewy.
----------------------------------------
No to mamy trzydziestkę.Za 8 komentarzy dam kolejny rozdział i swoje zdjęcie.:P Taki mały szantażyk :D

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 29 Witam państwa Gotze!

Nadszedł wreszcie wielki dzień.Biała sukni limuzyna,ślub na zamku i on.Piłkarz Borussii Dortmund który zauroczył mnie prawie trzy lata temu na lotnisku.Zdrada i rozstanie tylko umocniło nasz związek.
Nigdy nie przypuszczłabym że dwa razy stanę na ślubnym kobiercu.Pierwszy raz nie udało nam się musiało to być nam pisane.Bajeczne oświadczyny.Wiedziałam że wychodzę za właściwego mężczyznę.
Dziewczyny chodziły nade mną cały ranek.Denerwowały się bardziej niż ja.Dzięki nim to wesele mogło sie odbyć pomagały mi we wszystkim.
O szesnastej przyjechała limuzyna.Ania i Agata pomogły mi wsiąść do samochodu abym nie pobrudziła sukni.
-Dziękuje wam-powiedziałam gdy dojechaliśmy na miejsce.
Tata prowadził mnie do ołtarza.Zobaczyłam go mojego idola...piłkarza którego podziwiałam a  teraz przeszłego męża.
-Ja Mario Gotze biorę ciebie.......-Mario powiedział słowa przysięgi.
Nasze usta złączyły się w pocałunku.Kościół rozbrzmiał oklaskami.
           


                                                             **
Pojechaliśmy do restauracji w której odbywało się wesele.
-Kocham cię.-wyszeptałam i weszliśmy do sali.
Impreza rozkręciła się około północy.
-Życzę szczęścia-Podszedł do mnie Reus.
-Dziękuję..i przepraszam.
-Za co?-zdziwił się blondyn.
-Za to że z tobą byłam nie wiedziałam wtedy kogo kocham
-Nie przepraszaj. Jesteście z Mario sobie przeznaczeni.Pasujecie do siebie mam nadzieje że będziesz szczęśliwa.
-Taniec z panną młodą-podszedł do mnie lekko podpity Łukasz.
Rano obudziłam się jako żona Mario.
-Cześć kotku.-brunet pocałował mnie gdy zaszłam na dół.
-Witam państwa Gotze.-Do mieszkania wszedł Reus i Lewandowski.
-Wy tak zawsze bez pytania musicie wchodzić.
-Ale wczoraj była biba.-Marco udawał że nie słyszy mojego pytania.
-Bo polski alkohol to dobry alkohol -zaśmiał się Robert.
-Gdzie wyjeżdżacie.?
-hmmm..Ibiza.
-Ale was nie zabieramy.-dodał Mario.
                       

                                                              **
Pakowaliśmy się długo ale końca nie było widać.
-To tylko dwa tygodnie musisz zabierać cały dom.-Gotze zaśmiał się
-Oj Mario..Ty też bierzesz nie mało.
-Zauważyłaś że dawno nie było Marco z Robertem
-Jeżeli długo nazywasz dwa dni.
-Oni coś kombinują.
-Wątpie.-pocałowałam piłkarza a on okręcił mnie.
-Kocham Cię.


                                                   **
Wylądowaliśmy na Ibizie.Taksówką pojechaliśmy do hotelu.Po wejściu do recepcji zauważyłam dwie znajome twarze.
-A mówiłem że cos kombinują-zaśmiał się brunet.
-Hej-podeszłam do Marco i Roberta
-EE..yy Hej-wyszczerzył się blondyn.
-Co tu robicie.?
-No wiesz mieszkamy w tym hotelu.
-No niech cię będzie.
Dwa dni później.:
Wypoczywaliśmy na jachcie wynajętym przez Mario.Wyspa okazała się cudowna.
-Mario...
-Co tam kotku.?-piłkarz objął mnie.
-Kocham cię-pocałowałam go.
-Ja ciebie też..
-Uu jak słodko.
-Marco cholera...
Wieczorem poszliśmy do kubu.Mario obchodził urodziny.W pewnym momencie barman wniósł tort.
-Wszystkiego najlepszego kotku.
---------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny;p Mam nadzieję że się podoba.:* Nie podoba mi się końcówka;/ Komentujcie to pomaga przy pisaniu :*

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 28 Kocham cie.

Proszę słuchać przy tym:http://www.youtube.com/watch?v=QhUbemkxCOs
....Mario znalazłam w kuchni.
-Hej.Gdzie Rus i reszta.?
-Do sklepu poszli.
-A ty?
-Kazali mi cie pilnować-uśmiechnął się brunet.
-Zapominając ze jestem dorosła.
-Kto?-do kuchni wpadli Marco z Kuba obładowani torbami.
-Ty lamo.
-Jaa?
Następnego dnia umówiłam sie z Agata.
-Hej!
-No cześć. Wreszcie wróciłaś.
-Coca-podbiegła do mnie Oliwka.
-cześć kochanie.
-Spotkałaś się z Mario.?
-Tak tydzień temu.
-I co wróciłaś do niego.?
-Nie,ale ja go chyba nadal kocham.
-On ciebie tez szukał cie był w Warszawie i na Barbadosie.
-Naprawdę szukał mnie.?
-Tak,,rozmowę przerwał nam dźwięk telefonu.
-Dzień Dobry pani Olszewska.?
-Tak o co chodzi.?
-Pan Gotze miał wypadek.
-Co..
-Nie mogę pani nic telefonicznie przekazać proszę przyjechać.
W  pośpiechu złapałam kluczyki i wybiegłam z domu.Szybko znalazłam się w szpitalu.
-Mario..Gotze co z nim.?
-Jego stan jest stabilny.Ale jest nieprzytomny może pani iść do niego.
Weszłam do sali w której leżał Mario był strasznie blady.
Usiadłam obok łóżka po policzkach zaczęły mi lecieć łzy.
-Mario..kocham cię
Dwa dni spędziłam na szpitalnym korytarzu.Gdy  dowiedziałam sie że Mario sie obudził szybko poszłam do jego sali
-Alicja ty tutaj-Piłkarz nie krył zdziwienia
-Tak-uśmiechnęłam się.
-Ja myślałem..
-Kocham cię..
-Możesz powtórzyć-nie dowierzał brunet.
-Dowiedziałam się że mnie szukałeś.Naprawdę bałam się gdy jechałam do szpitala.Zrozumiałam że cię kocham.
-Myślałem że mi nigdy nie wybaczysz wprowadzisz się do mnie.?
-Tak



                                                                **
Zamieszkałam z Mario.Z Reusem spotkałam się na treningu.
-Wróciliście do siebie.
-na to wygląda.
-Zastaniemy najlepszymi przyjaciółmi
-Już to kiedyś słyszałam.
-Ale ty mi to proponowałaś
-O czym gadacie.?-Gotze podszedł do nas.
-Hmm o niczym-Blondyn uśmiechnął się.
-Aha..Mam dla ciebie niespodziankę wieczorem.
-Mam się bać.
-Nie-Mario pocałował mnie i wrócił do treningu.


                                                              **
Wieczorem pod dom podjechała limuzyna.Byłam zaskoczona.Podjechaliśmy pod największy budynek w Dortmundzie.Windą wjechałam na dach.Mario czekał.
-Tu jest cudownie-powiedziałam patrząc na oświetlone miasto.
Nagle brunet uklęknął przede mną
-Alicja wyjdziesz za mnie.?
-T..tak.
-Kocham cię.
-Ale oświadczałeś mi się już
-Tamte życie spieprzyłem.Zacznijmy wszystko od nowa.
-Zawsze cię kochałam.
Niebo nad Dortmundem oświetliły fajerwerki.Mario objął mnie mocniej.Nasze usta złączyły się w pocałunku.
-Mówiłem że ci się spodoba niespodzianka-brunet uśmiechnął się rozbrajająco.
-Kocham cię-powiedziałam i wtuliłam się mocniej w ramiona piłkarza
------------------------------------------------------
Mamy kolejny.;p Blog tak szybko się nie skończy :D Jeśli macie jakieś pytania pytajcie na asku http://ask.fm/Dominisiiaaa13 lub na gg 42458209 :D
Czytasz=Komentujesz.
Pozdrawiam :*



poniedziałek, 3 czerwca 2013

Liebster Award

                                    Liebster Award

 

Nominacja od Reusowa*-*
1. Twoje imię ?Dominika
2. Wiek ? 14
3. Ulubiony sport ? piłka nożna
3. Za co cenisz swój ulubiony sport ? emocje.
4. Opisz co znaczy dla ciebie twój blog ? mój blog znaczy dla mnie bardzo dużo to opowiadanie jest życiem w ktorym sama chciała bym żyć.
5. Ulubiony sportowiec? Mario Gotze
6.Jaką jedną rzecz zmieniłabyś na świecie? żeby ludzie nabrali większego szacunku do siebie
7. W trzech słowach : jesteś ... zakręcona,szalona,pomysłowa
8. Dlaczego blog akurat o takiej tematyce ? Lubię piłkę nożna..fascynuję sie piłkarzami
9. Podoba ci się mój blog ? tak
10. Co byś zmieniła na moim blogu ?nic jest cudowny :3
11. Co podziwiasz w swoim ulubionym sportowcu?  Mario jest wspaniałym piłkarzem,który ma w sobi jeszcze trochę dziecka.;p 


Nominacja od Jagoda Gotze
1: oczym aktualnie marzysz.?
2:Byłaś kiedyś na jakimkolwiek meczu.
3;Co jest według ciebie najpiękniejsze w przyjaźni.
4:Twój ulubiony sportowiec.?
5:Chciałabyś pojechać na jakiś koncert.Jak tak to na kogo.
6:Masz jakiegoś pupila.?
7:Twoje ulubione danie.?
8:Masz rodzeństwo.?
9 :Jet jakaś osoba która uszczęśłiwiła by cię najbardziej.? 
10: Ile masz lat.?


Nominacja od Zuzu Błaszczykowska.
 No to teraz moje pytania ;) 
1.Ulubiony klub piłkarski ? BVB ;d
2.Ulubiony sportowiec ?Mario Gotze
3. Jak masz na imię ?Dominika.;p

4. Skąd jesteś ?Krzewo woj.Wielkopolskie.
5.Największe marzenie ?hmm wyjechac do Dortmundu
6.W jakim kraju chcesz dalej mieszkać ? Niemcy ;p
7.Co musi mieć twój przyszły mąż ? 
8.Wolałabyś córeczkę czy synka ?córeczkę.
9.Najładniejsze imię piłkarza ?Mario ;3
10. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga ? nw Przeczytałam wiele blogów i pewnego dnia wzięłam kartkę i długopis i powstał ten blog 
11.Jaki zawód chcesz mieć w przyszłości ??nw jeszcze 



Nominacja od od kołyski aż po grób w moim sercu jeden klub-Bvb
1:Z skąd pochoodzisz.? Krzewo
2:Jak masz na imię: Dominika
3:co chciałabyś robić w przyszłości:Chciałabym być dziennkikarką najlepiej sportową
4:Za co podziwiasz swoich ulubionych piłkarzy:Za świetną grę.
5:Ulubiona danie:pierogi.
6:kogo najbardziej lubisz ze sportowców.:M.Gotze.
7:Kogo najbardziej nie lubisz ze sportowców:nw.
8:Ulubiony przedmiot: Nw
9:Jak oceniasz mojego bloga:10

Nominacja od photofairytale
1. Od kiedy prowadzisz swojego bloga?od połowy marco
2. Uważasz się za osobę popularną?nie
3. Dlaczego bohaterami twojego opowiadania są akurat te osoby, a nie inne?lubię Mario Gotze i bvb więc tak wyszło :D
4. Gdybyś miała ocenić swoje szczęście w skali 1-10, którą liczbę być wybrał/a?9
5. Ulubiony klub piłkarski?Bvb
6. Czy masz facebook'a lub twitter'a?mam
7. Gdybyś miał/a wybrać 3 rzeczy, które uratował/a byś z tonącego statku, to co byś wybrała? (przy sobie miałeś/aś wszystko) laptop,książka i pistolet lub inną broń
8. Co byś zmienił/a w swoim życiu?nw
9. Lubisz inny sport, poza piłką nożną?nie
10. Czy masz swój ulubiony cytat?nie
11. Co byś zmieniła w swoim opowiadaniu?raczej nic 


Moje nominacje.: 





Pytania
Ulubiony klub piłkarski.?
Ulubiony sportowiec.?
Ile masz lat.?
Co cię skłoniło do pisania bloga.?
Dlaczego właśnie taka tematyka.?
Ulubiona piosenka.?
Masz rodzeństwo.?
Wymarzona praca.?
Dlaczego tacy bohaterowie.?
Dziękuję wam że wogóle czytacie te moje wypociny. :* Postaram się aby rozdziały były jeszcze lepsze pozdrawiam;*

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 27..że cię kocham.

-Znowu w Dortmundzie.-powiedziałam gdy wysialiśmy z samolotu
-No mam nadzieję że znowu nie wyjedziesz bez słowa-Marco przytulił mnie
-Wreszcie wróciłaś-Mariusz podszedł do nas.
-Kiedyś musiałam-uśmiechnęłam się..tato..
-Mariusz przepraszam za wszystko.
-Nie mogę się gniewać no swojego ojca.To Sylwia twoja wnuczka.
Całą piątką udaliśmy się do domu.Rozpakowałam się i wyszłam do ogrodu.
-Tata zamieszka u mnie.Będzie się opiekować mała.
Rozmawialiśmy gdy przyszła Ania.
-Alicja wróciłaś!
-A tak się złożyło.-uśmiechnęłam się a Marco mnie objął.
-Aha rozumiem nie wiecie może gdzie Robert.?
-To jeszcze nie wrócił z Polski-Reus zaśmiał się
-Cześć co tam u ciebie?-zadzwoniłam do Lewego.
-Alicja.!Gdzie jesteś.?
-W Dortmundzie.
-Jak przyjadę to nie żyjesz.!-W głosie Roberta Wyczułam ulgę
                                                                             
                                                                           **
Mario:
Mieliśmy opóźnienie.Na lotnisku czekaliśmy trzy godziny.Nie śpieszyło mi się bo wiedziałem gdzie jest Alicja.Próbowałem dodzwonić się do niej ale nie-odbierała. Wylądowaliśmy dopiero po północy
Rano postanowiłem jechać do Marco ale odwiedził mnie Piszczek.
-Siema stary.! Gdzie tak długo byłeś.?
-Warszawa Barbados.-uśmiechnąłem się
-Barbados!? musiałeś mieć udane wakacje.
-No niezupełnie.
-Robię imprezę dzisiaj o 20 wbijesz.?
-Spoko i tak  nie mam co robić. wieczorem.
Równo o 20 siedziałem w salonie Piszczka i piłem piwo.Nagle otworzyły się drzwi weszła Alicja z Marco
                                     
                                                                        **
Alicja:
Weszłam i zobaczyłam Mario.Zamarłam.
-Marco..-szepnęłam
-SPokojnie.
Pierwszą część wieczoru spędziłam w towarzystwie Łukasza i Marco.Gdy piłkarze zajęci byli rozmową  poszłam do kuchni.Gotze siedział przy stole.
-Możemy pogadać.?-spytał.
-O czym.?
-Moje życie bez ciebie jest niczym budzę się rano z nadzieją że będziesz obok mnie.Każdy dzień jest wspomnieniem o tobie Teraz zrozumiałem jak cię kocham.
-Mario wybaczałam ci tyle razy.Muszę to przemyśleć daj mi kilka dni.
Wyszłam z imprezy.Moje życie znowu obróciło się o 360 stopni.Błądziłam myślami gdy poczułam że ktoś biegnie za mną.
-Marco....
-Co się stało wyszłaś bez słowa.?
-Mario..on chce zacząć od nowa.-Te dwa tygodnie na Barbadosie były piękne.Ale obiecałem ci że zawsze mimo wszystko zostanę twoim przyjacielem i dotrzymam słowa.
Następne dwa dni były męką.Kochałam ich obu każdego innym rodzajem miłości.
Z Mario spotkałam się w parku.
-Cześć.Chciałaś się spotkać
-Nie potrafię wymazać z pamięci dwóch lat.Ale nie potrafię ci wybaczyć nie teraz.Gdy ból minie zaczniemy od początku.
-Alicja kocham cię daj mi drugą szansę.
-Zostańmy przyjaciółmi.Potem zobaczymy.,
-No dobrze.Idziemy do kina.?
-Na co.?
-Sama wybierzesz film.
Wybrałam Szybcy i Wściekli 6 .Lubiłam takie filmy Resztę wieczoru spędziliśmy w kawiarni rozmawiając na różne tematy .
-Jutro organizuję imprezę przyjdziesz.?-spytałam pod domem.
-Przyjdę-uśmiechnął się.
-Wejdziesz-wskazałam na drzwi.
-?Robert jest może znowu mnie pobije.
-Haha spokojnie.
Impreza którą organizowałam na następny dzień.Odbyła się dzisiaj.Przyjechała reszta piłkarzy.Marco skombinował alkohol.Rano obudziłam się z bólem głowy.Wzięłam orzeźwiający prysznic i zeszłam na dól piłkarzy nie było....
--------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny.:D Końcówka nie za bardzo mi się podoba ale nie miałam weny żeby ją napisać.:D Komentujcie:*








sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 26 Śpisz na podłodze.

-Marco zostaw mnie!-krzyczałam na piłkarza który zmierzał ze mną w kierunku morza
-Mówił ci już ktoś że wyglądasz ślicznie jak się wściekasz.?-spytał gdy mnie wrzucił do wody.
-Łukasz parę razy-złapałam Reusa z nogę gdy próbował uciec.
Do hotelu wróciliśmy po 23.
-Śpisz na podłodze.!
-Ej czemu.?
-Mogłeś zarezerwować trzy pokoje-uśmiechnęłam się.
Długo ni mogłam zasnąć,słyszałam jak Marco cierpi na twardej podłodze.
-Marco..
-hmm...
-Podłoga jest twarda.Może połóż się na łóżku.
Widziałam jak piłkarz zbiera poduszki i kładzie się obok mnie.
Rano obudziłam się z głową na ramieniu Reusa. Marco nie spał.
-Dobrze ci się spało.?-spytałam podnosząc się na łokciu.
-Znacznie lepiej niż na podłodze-pocałował mnie.
-Nie mogłam podrzeć jak się męczysz.
-Yhy..Wracasz ze mną do Dortmundu.
-Nie wiem..
-Masz dużo czasu na zastanowienie się.
Dzień spędziliśmy na zwiedzaniu wyspy.Urzekło mnie to miejsce było tu cicho i malowniczo .Zapomniałam tu o Mario.Postanowiłam wrócić do Dortmundu.
Wieczorem zadzwoniłam do Mariusza.
-Halo.
-Cześć brat.
-O hej.co tam u ciebie.?
-No Barbadosie jestem.a i jutro do Dortmundu wracam
-Wreszcie mała się za tobą stęskniła
-Muszę kończyć bo Marco wrócił pa.
-Wracasz do Dortmundu!!-Marco wziął mnie na ręce i zaczął się obracać
-Głupku postaw mnie na ziemie.!-zaśmiałam się.
                                                                      **
Warszawa Mario:
Przeszukaliśmy z Kubą pól stolicy.Alicja zniknęła razem z Marco. Najlepszy kumpel odebrał mi dziewczynę którą naprawdę kochałem.Zawiodłem się na przyjacielu.byłem blisko załamania.
-Mario wiem gdzie ona jest.-do pokoju wpadł Błaszczykowski.
-No gdzie?-spytałem zrezygnowany.
-No Barbadosie .Robert przeszukał pokój Reusa wiemy w jakim pokoju mieszkają
-kurwa Barbados.Gdzie to w ogóle jest.?
-To jakaś mała wyspa. Za godzinę wylatujemy
W samolocie bałem się tylko że znowu jej nie znajdę.
                                                                           **
-Jak tu przyjechaliśmy miałaś mniej rzeczy-Reus patrzył się na moją walizkę.
-To nie moja wina że mają takie przeceny-zaśmiałam się.
-Jesteście gotowi?-do pokoju wszedł tata.
-Tak-Marco wziął moją walizkę i wyszliśmy z hotelu.
W samolocie ostatni raz spojrzałam na wyspę.Z sąsiedniego samolotu wychodził mężczyzna bardzo podobny do Mario.
                                                                       **
Wpadłem do hotelu w którym rzekomo miała się zatrzymać Ala.
-Czy tu mieszka Alicja Olszewska?
-Przepraszam nie mogę udzielać takich informacji
-ale to jest dla mnie bardzo ważne.
-wymeldowała się dwie godziny temu.Ale samolot do Niemiec już odleciał.
-Stary wracamy do Dortmundu.
------------------------------------------------------------------------
No to mamy już 26.;p Komentujcie to pomaga;p Pozdrawiam ;*