piątek, 27 września 2013

Informacja.

Tak jak obiecałam podaję link do mojego bloga o Marco http://marco-lena-story.blogspot.com/ niedługo pojawi sie pierwszy rozdział :D Jeden bohater może wam zadziwić :D
Komentujcie bo to motywuje do pisania a ja nie mam pomysłu na pierwszy rozdział.Pozdrawiam :3

piątek, 20 września 2013

Rozdział 49 Zakończenie + Podziękowania

Kiedy wylądowałam w Dortmundzie poczułam się jakbym wróciła do domu .Zrezygnowałam z taksówki do domu Roberta postanowiłam iść na pieszo.Powietrze samochody ludzie budynki wszystko tu było inne niż w  Polsce.Życie toczyło się tu wolniej niż w stolicy i za to pokochałam to miasto.
Wiedziałam że nawet jakbyśmy nie wrócili z Mario do siebie to ułożyłabym sobie życie w Dortmundzie.
Drzwi otworzyła mi ciężarna Ania. Padłyśmy sobie w ramiona.
-Wiedziałam że długo nie wytrzymasz.-powiedziała śmiejąc się
-nie potrafię żyć w Warszawie tu jest mój dom.-uśmiechnęłam się.
A Gdzie jest Robert.?
-Wyszedł wczoraj późno do Mario i jeszcze nie wrócił pewnie coś kombinują.
-Mam się spotkać dzisiaj z Mario.
-Ludzie wreszcie. Dopiero teraz zrozumieliście że się kochacie.?Nie potraficie wytrzymać bez siebie.Jesteście dorośli a zachowujecie się jak dzieci.Ty wyjechałaś a  on zaczął pić świetne sposoby na rozwiązanie problemów naprawdę.
-Może masz rację.
-Ja na pewno mam rację.
15 minut później:
Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Czy to wszystko musi być takie trudne.? Zastanawiałam się co w ogóle powiem Mario.Co on mi powie.
przebrałam się  w luźniejsze ciuchy wzięłam swój telefon  pożyczyłam telefon od Ani i pojechałam nad jezioro.





                                                                      **
Lot z Warszawy do Dortmundu miał 2 godzinne opóźnienie.Na lotnisku nosiło mnie. Właśnie dziś musiały być opóźnienia .Samolot wystartował dopiero o 15.
Byłem zły.
2,5 godziny później:
Gnaliśmy samochodem ulicami Dortmundu. Jezioro znajdowało się 2 godziny spokojnej jazdy. Musiałem znaleźć się tam jak najszybciej.




         
                                                               **
Alicja:
Zaparkowałam samochód na parkingu za hotelem.Weszłam do środka odebrać klucze do pokoju.W holu spotkałam osobę której najmniej się tu spodziewałam Reusa.
-Hej Marco.! Co tu robisz.?
-Alicja wróciłaś.!? Ja..emm....wypoczywam.
-Aha..okej.-uśmiechnęłam się.
-Musze iść pogadamy później pa.
-pa.
Weszłam do pokoju.Swoje rzeczy położyłam na łóżku i poszłam do łazienki uczesać się gdy wróciłam usłyszałam głos smsa:
Bądź przy dużym kamieniu nad jeziorem za 15 minut będę 
Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam.
Bez problemu znalazłam kamień poprzedni razem chłopacy spychali mnie z niego do wody.Usiadłam na trawie wpatrywałam się w taflę wody gdy w odbiciu ujrzałam Mario.Usiadł obok mnie i w ciszy siedzieliśmy obok siebie parę minut.
-Alicja...-zaczął.
Ja chcę cię przeprosić za to wszystko wiem jestem debilem mam cudowną żonę i nie potrafię tego uszanować. Ja cię kocham i zawszę będę uwielbiam cię jesteś moim powietrzem bez ciebie duszę się. Parę minut bez ciebie nie mogę wytrzymać.kocham cię..proszę wróć do mnie.
-Też cię kocham ale sądzisz że to wszystko ma sens.?
-Zacznijmy wszystko od nowa zapomnijmy o tym co było.
-Czemu przyjechałeś tak późno.?
-Byłem w Polsce chciałem pobić Kacpra.
Zaśmiałam się.
-Zazdrosny byłeś.?
-Byłem , jestem i będę zawsze.
-Masz rację jesteś debilem ale kocham cię za to. -powiedziałam kładąc mu głowę na ramieniu.
Mario pocałował mnie.Nagle nad nami rozbłysły fajerwerki.
-Reus,?-uniosłam brew do góry.
-Po co ma się przyjaciół.
-Nie opuścisz mnie nigdy.?-spytałam
-Co za pytanie.? musiał bym być totalnym idiotą żebym cię opuścił.
Siedzieliśmy przytuleni patrząc na fajerwerki i rozgwieżdżoną noc.
-Na zawsze razem-wyszeptałam
-----------------------------------------------------
Mamy ostatni rozdział :D Mamy happy end :D
Pogodzili się i są razem :)  Następne opowiadanie będzie a Marco  ale zacznę je pisać dopiero za jakiś czas :)
Naprawdę bardzo trudno mi się z wami pożegnać ;( Jesteście kochanymi czytelniczkami wasze komentarze zawsze podnosiły mnie na duchu i motywowały do pisania kolejnego rozdziału. na początku pisania nie spodziewałam sie że takie wypociny komuś się spodobają :D
Pragnę podziękować.:WildChild Zuzie Lewandowskiej, Lokaa,Reusowej, Pyscei wielu innym osobą przepraszam że was nie wymieniłam :D
Niestety musimy się pożegnać;( O nowym blogu poinformuję was dodają tu krótką informację :D
Mam nadzieję że będziecie komentować także ten blog: http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/
Pozdrawiam Dominika :D

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 48

Tęsknota--to uczucie towarzyszyło mi przez cały czas Odkąd Alicja odeszła nie potrafię normalnie funkcjonować .Zasypywałem ją setkami sms`ów ale nie odpisywała czułem się jak zbity i porzucony pies.
Wiedziałem że większość winy ponoszę ja.
Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Robert
-Cholera ale tu śmierdzi ni czujesz.? -spytał i zaczął otwierać wszystkie okna
-Kurwa znowu pijesz.Wódą nic nie zdziałasz-do mieszkania wszedł Łukasz
-Nigdy nie byliście w takiej sytuacji ty masz Ankę Łukasz zaraz sobie kogoś znajdzie a ja nadal ją kocham.
-Nawet gdybyśmy byli nie pilibyśmy wódy hektolitrami Znowu upijasz się jak pojawiają się problemy. Robert ma ci znowu przywalić żebyś oprzytomniał.?
-Ale ja ją kocham..
-Człowieku na kilometr wódą od ciebie jedzie.Gdybyś ją kochał nie piłbyś.
15 minut później:
-AAa!! Kurwa wypuście mnie stąd!!-strumień lodowatej wody spływał mi po ciele.
Chciałem się wyrwać spod prysznica ale Łukasz i Kuba mocno mnie trzymali.
-Cholera!!Zimno!!!!Tylko stąd wyjdę.!!!
Piłkarze wypuścili mnie dopiero po dwudziestu minutach.
Ubranie kleiło mi się do ciała a mokre włosy spadały na czoło.
Alkohol wyparował.Po dziesięciu minutach szedłem przebrany do salonu.
-co u Alicji?-zapytałem Lewandowskiego.
-nie wiem.-Jak to nie wiesz.!? Kurwa przecież mieszka u ciebie!!
-Nie mieszka wyprowadziła się.
-Gdzie??
-Do Warszawy.
-Ale jak!?Sama? A gdzie będzie mieszkać?!
-Spotkała Kacpra a on zaproponował jej lot i mieszkanie.
-Że co!!!!-ryknąłem.
Kurwa on tylko czekał na to Ala przecież podobała mu się.Zabiję go kurwa!!
-Zabijesz go za godzinę szukuj się mamy lot do Polski-uśmiechnął się Łukasz.




                                                                    **
Alicja Warszawa.
Mario zasypywał mnie smsami. Skrzynka odbiorcza było wypełniona za każdym razem pisał że mnie kocha.
Powoli docierało do mnie że ja jego też.
Siedziałam na kanapie i czytałam gazetę gdy usłyszałam kroki na schodach.
-Widziałaś mój garnitur wczoraj leżał w łazience a dzisiaj znikł podejrzewam krasnoludki i ufo tylko po co im moje ciuch-uśmiechnął się Kacper
-Wisi wyprasowany w szafie obok leży niebieska koszula i czerwony krawat-powiedziałam nie odrywając wzroku od pisma
-kochana jesteś.ALicja wiesz...-powiedział przysuwając się do mnie
kiedy zobaczyłem cię pierwszy r az w Liceum zakochałem się w tobie ale ty traktowałaś mnie jak brata,przyjaciela a ja zawsze chciałem być kimś więcej.Ale teraz..Mario
-Kacper przepraszam cię nie powinnam robić ci nadziej. Nadal kocham Mario i chce z nim być .Mam nadzieję że znajdziesz super dziewczynę która będzie zasługiwała na ciebie.
-Byłem głupi to mogło zniszczyć naszą przyjaźń.
-Ja muszę lecieć taksówka czeka pa-powiedziałam zamykając drzwi.


                                                                          **
Mario Warszawa.
Cały lot do stolicy myślałem o Alicji.Co mi powie. Gdyby zerwała ze mną zbiłbym Kacpra.
Gdy staneliśmy pod drzwiami apartamentowca złość we mnie buzowała.
Walnąłem parę razy w drzwi.
-Gdzie Alicja.!?!-złapałem Kacpra i wciągnąłem go do środka.
-Ej spokojnie nie ma jej tu poleciała do Dortmundu mówiła że cię kocha minęliście się wyszła pół godziny temu
W tym samym momencie dostałem sms.:
Wracam do Dortmundu spotkajmy się u ciebie.
Odpisałem.:
Przyjedź nad jezioro tam gdzie rok temu.O 20 .
-to wracamy do Dortmundu.?-spytał Robert,
Pół godziny później siedzieliśmy w samolocie.
----------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam internetu wasze blogi nadrobię w jak najkrótszym czasie. :D
Mam dla was wiadomość To już przedostatni rozdział ! :)
Zabijecie mnie za to ale.... mam zamiar napisać jeszcze jeden blog tym razem nie o Mario więc wybierajcie o kim ma być:
- Marco Reus.
-Łukasz Piszczek
-Kuba Błaszczykowski.
Bloga zacznę pisać po zakończeniu tego :D
zapraszam także na mój drugi blog tam też pojawił się nowy rozdział.



Następny pojawi się w piątek wiecie szkoła nauka-,-
Pozdrawiam Dominika :**

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 47

....Kacper.Podał mi dłoń abym mogła wstać z chodnika. Otrzepałam się i uśmiechnęłam.
-Przepraszam że wpadłam na ciebie ale się zamyśliłam i ..-powiedziałam zakłopotana
-Spokojnie każdemu może się to zdarzyć.Ale jak już się spotkaliśmy to może dasz się namówić na kawę.?
-Chętnie.
Poszliśmy do  popularnej   w Dortmundzie kawiarni .Zamówiłam mrożoną kawę i napisałam sms  do Roberta żeby się nie martwił.
-Długo się nie widzieliśmy co tam u ciebie.?-spytałam.
-Założyłem z kolegą firmę i udało się.! Początki były trudne..ale ja nadal nie lubię chodzić w garniturze i spotykać się z tymi sztywniakami. Nie pasuję do nich.
-Cieszę się że ci się udało zawsze byłeś porywczy na nowe pomysły-uśmiechnęłam się.
-Masz rację a co u ciebie i Mario.Nasz poprzednie spotkanie no..niezbyt przyjazne
-My nie jesteśmy już razem-powiedziałam patrząc się w kawę.
To znaczy ja nie wiem czy go nadal kocham.Muszę jak najszybciej wyjechać i przemyśleć to wszystko.
-Hmm. Jutro wyjeżdżam do Warszawy jeżeli chcesz możesz lecieć ze mną o bilet się nie martw lecę prywatnym samolotem.
-Naprawdę.?
-Znamy się przecież nie od dziś.
-Tylko byłyby kłopot z mieszkaniem Mariusz jest z małą w Warszawie i..
-Zamieszkasz w moim apartamencie i tak większość czasu stoi pusty bo mieszkam tam tylko wtedy kiedy jestem w Polsce. Tydzień będziesz musiała się ze mną pomęczyć a potem wyjadę i zostaniesz sama.
-Kacper nie wiem jak mam ci dziękować.
-Pamiętasz jak mnie wyciągałaś z kłopotów w Liceum.? Teraz się odpłacam.
-Dzięki...
-Będę jutro o  9.
Pojechałam o mieszkania Roberta. Na strychu znalazłam walizki Ani z trudem zniosłam je do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Parę rzeczy zostało u Mario. Wpatrywałam się w nasze wspólne zdjęcie z Ibizy gdy poczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam Roberta.
-Co ty robisz.?-spytał siadając na łóżku pośród porozrzucanych rzeczy
-Pakuję się nie widać .?
-Wyjeżdżasz.?
-Do Warszawy.
-Alicja..może to przemyślisz.?
-Miałam na to sporo czasu...poukładam sobie wszystko i jeżeli zechce wrócić to wrócę.
-Nie tak łatwo przekreślić tyle lat
-Masz rację nie tak łatwo.
-Byłem u Mario. Siedzi i ogląda wasze zdjęcia. Dobrze że nie zaczął znowu pić. On cię kocha.Zrozumiał że popełnił błąd wie że wtedy powinien cię wysłuchać. Nie każ mu więcej  czekać powiedz tak czy nie  Ale wiem że ty też go kochasz ale nie dopuszczasz do siebie tego uczucia.
-Już postanowiłam wyjeżdżam. Odezwę się po jakimś czasie. Jak chcesz możesz powiedzieć Mario że wyjeżdżam do Polski. Proszę bardzo.
-Rób co chcesz udajesz twarda ale w sercu jesteś inna znam cię. Wrócisz...
Robert miał rację tylko udawałam twardą. Wiedział że jestem inna znał mnie przecież od zawsze. Wiedział jaka jestem znał moje zwyczaje.
Nabuzowana złością i smutkiem pakowałam się dalej.
Padłam zmęczona na łóżko dopiero po północy natłok wszyskich wydarzeń sprawił że szybko zasnęłam.
Rano ubrałam się i przy pomocy Roberta zniosłam walizki do przedpokoju.
 Jadłam śniadanie gdy do kuchni wpadli Marco i Łukasz.
-Alicja wyjeżdżasz.?-spytał Piszczek.
Odpowiedziałam skinieniem głowy
-Na długo?-dopytywał się Reus
-Nie wiem tydzień miesiąc może rok
-Rok.!?
-Powiedziałam przykładowo.
-Nie możesz wyjechać.
Usłyszałam głos auta Pożegnałam sie ze wszystkimi. Łukasz nie chciał mnie puścić.
-Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi Najlepszymi..  Odezwę się -powiedziałam i zamknęłam drzwi.

                                                              **
Lotnisku było pasem startowym w lesie. W samolocie wyłączyłam telefon. Gdyby tera ktoś zadzwonił zmieniłabym swoją decyzje .
Dwie godziny póżniej:
warszawa była cudowna.Ale wiedziałam że w ciągu paru tygodni muszę podjąć najważniejszą decyzję mojego życia.
---------------------------------------------------------
Mam nadzieję ze mnie nie zabijecie za ten rozdział :D
Wygraliśmy z Danią 3:2 <3
10 komentarzy następny :D
Pozdrawiam :D

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 46

Powoli budziła się chciałem skakać z radości..
-Alicja kotku...-usiadłem i ująłem jej ręce.
Jesteś w szpitalu..
-Wiem..
-kochanie ale wszystko jest już dobrze.To wszystko co pisali o mnie i Ann to bzdura to tylko moja kuzynka.
-a..
-Marco mi wszystko wytłumaczył to wszystko jedna wielka pomyłka.
A ja dopiero teraz zrozumiałem że bez ciebie nie mogę żyć.
-Mario ja nie wiem czy nasz związek ma sens.Zawiodłeś mnie proszę nie dzwoń i nie przychodź do szpitala. Odezwę się jak to przemyślę.-Powiedziała ze wzrokiem utkwionym  w suficie.
Oniemiałem tyle lat wspólnego życia a ona chciała to zniszczyć.
Postanowiłem walczyć do końca o nasz związek.
-Przemyśl to...ale ja będę cię zawsze kochać.-powiedziałem i opuściłem szpital





             
                                                             **
Alicja:
Ucieszyłam się jak głupia kiedy zobaczyłam go przy łóżku,
Ale do końca nie wiem czy chce z nim być. Zawiodłam się na nim.  Nie potrafiłam wrócić do niego.
Żałowałam że nie umarłam, że nie wykrwawiłam się. A teraz miałam tylko dwa wyjścia wrócić do Mario albo wrócić do Polski i zapomnieć o życiu w Dortmundzie i ułożyć wszystko na nowo z dala od Mario i Marco.
Dwa dni później:
-Wszystko zabrałaś-pytał po raz setny Robert.
-Tak..
Wychodziła dzisiaj ze szpitala odbierał mnie Robert. Na nadgarstkach nadal miałam bandaże. Rany okazały się głębokie. Bolały mnie.
Mario nie dzwonił....nawet lepiej..Gdyby teraz zadzwonił wróciła bym do niego. Moja psychika była na skraju załamania.
W domu poszłam do swojego pokoju rzuciłam się na łóżko i płakałam w poduszkę.
Kiedy się obudziłam przy łóżku siedział Marco.
-Alicja musimy pogadać.
-Wyjdź.
-Alicja...
-Proszę cię wyjdź.
-Alicja cholera.Musimy pogadać za daleko to zaszło.
-No okey ale o czym..?
-Nie zdradziłaś Mario.
-Właśnie że tak.,!
-Posłuchaj mnie wreszcie i nie przerywaj.!
-Mów.
-Wtedy po meczu pojechaliśmy do klubu wypiłaś morze alkoholu. W domu pocałowałaś mnie i na tym się skończyło.Rozebrałaś się i nieprzytomna położyłaś się w sypialni.Byłem tak zmęczony że położyłem się obok. Chciałem wytłumaczyć to wszystko rano ale nie było cię.A potem nie chciałas gadać..Mario to już wie. To ja już pójdę.
Siedziałam na łóżku nie widząc co się dzieje wokół mnie.
-Marco zaczekaj.
-Co.?
-Przepraszam że się tak zachowywałam powinnam wcześniej cię wysłuchać.
-Rozumiem miałaś mnie za totalną świnię.-Marco zaśmiał się.
Zapomnijmy o tym
-dobrze...ale zostaniemy przyjaciółmi.?
-No pewnie.
-Przepraszam.-powiedziałam i przytuliłam się do piłkarza.
-A co z Mario.?
-Nie wiem chyba ni cz tego nie będzie. Nie chciał mnie wysłuchać i nazwał przy wszystkich dziwką. Nagrywałam się na sekretarkę a on nie raczył oddzwonić.
-Alicja zastanów się on cię kocha ale to tylko twoja decyzja.
-Wiesz że nie pomagasz.?
-Weima le to teoje życie zrobisz co uważasz za słuszne. A ja nie chcę sie w to mieszać.
-Dzięki-uśmiechnęłam się.
Nie zdradziłam Mario ale nie potrafiłam wrócić do niego.
Reus nie pomógł..Zmęczona dniem osunęłam się na łóżko.
Następnego dnia.:
ubrałam się i wzięłam garść tabletek na ból głowy. Zeszłam do kuchnie na stole leżały kanapki. Wzięłam jedną i postanowiłam iść na spacer.Na ulicy było tłoczno .Zamyśliłam się i wpadłam na jakąś osobę podniosłam wzrok okazało się że to  był....
-------------------------------------------------------
Miałam kończyć bloga ale było tyle komentarzy że postanowiłam jeszcze trochę pogmatwać w życiu Ali.
Może będziecie na mnie złe że  nie jest z Mario :D
Następny dodam jak będzie 10 komentarzy :D
Pozdrawiam Dominika :3

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 45

Z dedykacją dla Reusowej *_*
Biegłem ciemnym korytarzem. Zaglądałem do wszystkich sal ale w  żadnej nie było Alicji.
Biegłem dalej..Na końcu korytarza wywożono ciało.
Podniosłem prześcieradło...Nie..
Moja ukochana nie żyje...
-Mario..Cholera Obudź się.
-Marco.!? Cholera co z Alą.?
-Uspokoj się operują ją od dwóch godzin.
-Ale żyje.?
-Tak....
Na szczęście to był tylko sen. Czekanie było męką.Minuty dłużyły się jak godziny.
Wiedziałem że to wszystko moja wina.
Gdyby umarła skończyłbym ze sobą.Przechodzący lekarze nic nie mówili.Nie wiedziałem co się w ogóle dzieje.
Gdybym ją wysłuchał...ja i Marco..ale było już za późno zostało tylko czekanie.
Robert zjawił się w szpitalu po telefonie Marco.
Także winił siebie.
Gdybym to słowo padało najczęściej.Winiliśmy siebie.
Ale to była tylko moja wina.
To ja ją do tego popchnąłem.
Gdy lekarz wyszedł z sali operacyjnej  podeszłem do niego.
-Co z Alicją Goetze?
-Nie mogę udzielić informacji .?
-Ale ja jestem jej mężem-Wykrzyczałem tak głośno że wszyscy popatrzyli sie na mnie.
-Operacja sie udało ale za parę dni dopiero będzie wiadomo czy pani Alicja przeżyje.
Leżała w łazience ponad dwa dni.
usiadłem i schowałem twarz w dłoniach. Dwa dni.Zobaczyła w internecie plotki o mnie i o Ann.
Myślała że ją zdradzam .Moja głupota.Rozpłakałem sie jak dziecko.
Widziałem jak wiozą ją na salę. Była blada.Na nadgarstkach miała bandaże przesiąknięte krwią .
Była taka kruchutka.
Z jasnymi włosami wyglądała jak anioł.
Na ramieniu poczułem dłoń.
-Przeżyje..wychodziła z gorszych wypadków.




                                                                      **
Dwa dni później:
Od trzech dni mieszkałem w szpitalu. Byłem bezradny nie mogłem nic zrobić.
Stałem i godzinami wpatrywałem się przez szybę na Alę.
 Nie mogłem spać,jeść. Obwiniałem się.
Trzeciego dnia przyszedł ojciec Ali.
-Przeżyje...
Dwie godziny później:
Pozwolono mi do niej iść. Była taka blada.
Usiadłem na brzegu łóżka .
-Alicja nie możesz mi tego zrobić..Kocham cię.Jestem głupi ale cię kocham.
W odpowiedzi delikatnie ścisła mi dłoń i otworzyła oczy.
-------------------------------------------------
Przepraszam was że taki krótki.
Pod ostatnim rozdziałem znalazło się dużo komentarzy żeby nie kończyć bloga. Tak też zrobię. Będzie jeszcze 5  rozdziałów.
Nie spodziewałam się że w ogóle ktoś to czyta. :D
Dziękuję wam za motywację i obiecuję że następny będzie dłuższy :D
 Prośba.
Jeżeli byście mogły to polubcie tą stronę. https://www.facebook.com/KochamyBorussieDortmund?ref=hl z góry dziękuję. :D
Jak wam mijają wakacje.? U mnie cały dzień siedzenia w domu przed TV i komputerem :D
Pozdrawiam Dominika :D



sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 44

Moje życie..Nie spodziewałem się że wszystko może zawalić się tak szybko.
Za jednym zamachem straciłem żonę i przyjaciela.To bolało bardzo bolało.
Wyjście do klubu z Ann nie pomogło nawet morze alkoholu.
Prasa..wszędzie pisano że zdradzam Alę,że mam inną.Ale Ann była moją kuzynką,przyjaciółką.
Odsłuchałem wiadomości.Słysząc głos Ali miałem ochotę zadzwonić poprosić na spotkanie chwycić w ramiona i powiedzieć że wciąż ją kocham Ale stchórzyłem.
Nasze wspólne zdjęcie wciąż stało na szafce w salonie. Gdybym wiedział nie zostawił bym jej samej z Reusem.
Weszłem do kuchni Ann jadła śniadanie.
Uśmiechnęła się promiennie:
-Co taki przybity.?
-Alicja dzwoniła...na dźwięk jej głosu..
-Wciąż ją kochasz.? Powinieneś z nią i Marco pogadać.
-Z Marco!? Nigdy.
-Poznać jego wersję Ala była pijana może zdawało jej się że cię zdradziła.Sama mówiła że tylko obudziła się obok niego naga.Pewnie o tym nie myślałeś.
-No ..nie.
-Faceci-prychnęła Ustalacie sobie taką wersję jaka wam pasuję.A jeżeli wy zdradzicie mówicie że nic się nie stało.
-No ale...
-Mario cholera. ile znasz Alicje.? Pięć lat.?!
Wiesz jaka jest kocha cię jak nikt inny.Nie zrobiła by tego.Człowieku przejrzy na oczy.
Gadanie Ann podziałało.Alicja nie jest taka.
Zrozumiałem że mimo wszystko wciąż ją kocham.
Wyszukałem jej numer telefonu.nie odbierała.
-Nie..odbiera.
-To musisz pogadać z Marco.
-Porozmawiamy na treningu.Ann dzięki.Bez ciebie nie zrozumiałbym tego.
-Faceci to tumani.-zaśmiała się Jestem prawnikiem muszę mieć gadane.










 
                                                                             **
Na treningu byłem nieobecny duchem.Patrzyłem na telefon jak zahipnotyzowany. Alicja nie odbierała.
Nie wiedziałem u kogo mieszka czy jest w Dortmundzie.
Pobiegłem do szatni przy wyjściu złapałem Reusa.
-Stary musimy pogadać.
-Spoko trzeba wszystko wyjaśnić.
Pół godziny później siedzieliśmy w kawiarni.
-No ...ty...Ala.-nie wiedziałem jak zacząć.
-Chcesz wiedzieć jak naprawdę było.?-spytał blondyn.
-Tak.
-Alicja nie zdradziła cię....fakt była pijana.Pocałowała mnie i na tym się skończyło.Rozebrała się i położyła na łóżku a też sporo wypiłem więc położyłem się obok niej. Gdy się  obudziłem już jej nie było.Chciałem potem wszystko wyjaśnić ale nie chciała mnie znać.Dlatego wykrzyczała  na treningu że cię zdradziła a ty przez przypadek się dowiedziałeś.Chciałem z tobą pogadać ale byłeś wściekły dopiero teraz wyszło wszystko na jaw.
Nie dowierzałem Alicja nie zdradziła mnie.A ja nazwałem ją przy wszystkich dziwką.
-Ale...
-Nie zrobił bym tego najlepszemu przyjacielowi..Alicja podobała mi się ale zrozumiałem że wy jesteście dla siebie stworzeni.
-Ja..przepraszam.
-Spoko..sam bym tak zareagował.-Marco uśmiechnął się.
-Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło.
-Ja też nie...nadal przyjaciele .?
-Bracia.
-Powinniśmy teraz Ali wszystko wyjaśnić.
-Nie wiem gdzie mieszka.
-U Roberta..
Pojechaliśmy do mieszkania Lewandowskich.Dzwoniliśmy i pukaliśmy do drzwi pól godziny .Dzwoniący telefon wskazywał że Ala jest w środku.Marco nacisnął klamkę drzwi ustąpiły.
Przeszukaliśmy wszystkie pomieszczenia.Na sam koniec weszliśmy do łazienki.
Alicja leżała cała we krwi.Obok niej leżała żyletka.Była nieprzytomna.Bałem się że nie żyje.
-Alicja,Alicja błagam nie rób mi tego.-potrząsałem blondynką gdy Reus dzwonił na pogotowie.
Kwadrans później patrzyłem bezradny jak lekarze zabierają Alę.
Bałem się że jej nie uratują że utracę ukochaną osobę.
-To wszystko przeze mnie-ta  myśl krążyła mi po głowie gdy podążaliśmy za karetką.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy przedostatni rozdział :D
Trudno mi się będzie z wami pożegnać bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. :)
Zapraszam:przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com
Pozdrawiam :**
Liczę na komentarze :D

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 43

Następnego dnia wstałam rano.Poszłam do łazienki puściłam gorącą wodę która parzyła mi skórę
Łazienka zmieniła się w saunę.ubrałam się i poszłam do kuchni po której krzątała się Ania.
Usiadłam na krześle i zaczęłam się jej przyglądać.
-Wstałaś już.?
-Taak..Nie lubię długo spać.
-I ty to mówisz zwykle wstajesz po jedenastej.-uśmiechnęła się.
Spojrzałam na telefon 10 nieodebranych połączeń od Marco.
Odsłuchałam jedno z nagrań.
-Alicja.Zadzwoń.Musimy pogadać. O dzwoń.
Rzuciłam telefon na stół.
-Zniszczył mi życie i chce rozmawiać ma tupet.
Ania uniosła brwi.
-Mowa o Marco.?
-Tak.
-Może rzeczywiście powinnaś z nim pogadać.
-Nie .. wykorzystał fakt że byłam pijana...
-A pomyślałaś o tym że może jednak nie przespał się z tobą.
-Leżałam obok niego naga...On rozpieprzył mi życie moje małżeństwo nie istnieje.
Rozkleiłam się po policzkach zaczęły lecieć mi łzy.
Wyszłam z kuchni żeby Ania nie zobaczyła mnie w takim stanie.
Poszłam do salonu.Gdy lży zastąpił gniew zaczęłam rzucać wszystkim co znalazłam pod ręką.
Wyzywałam Marco za to że mnie wykorzystał...siebie że mogłam tyle nie pić..Mario za to że nie rozumie mnie chodź sam mnie zdradził.
Chwyciłam za telefon i wystukałam numer Gotze.
Nie odbierał nagrałam się na sekretarkę.
-Odbierz..Mario kocham cię.!Przepraszam byłam pijana...Proszę oddzwoń.-głos mi się załamał.
W drzwiach stał Robert,
-To nic nie da..w końcu sam zadzwoni.
-Nienawidzi mnie...
-Teraz nienawidzi całego świata.Ale bez ciebie nic nie ma dla niego znaczenia.
-Może masz rację...
-Na pewno mam rację...Mieliśmy jechać do rodziców...
-Macie jechać mna się nie przejmujcie poradzę sobie..Nie jestem dzieckiem.
-Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką w dwóch słodkich kitkach która przychodziła do mnie codziennie żeby pograć w piłkę. Ktora prawie zawsze mnie ogrywała.-uśmiechnął się
-Ale teraz ty jesteś sławnym piłkarzem.
-Dziękuję ci za to..gdybyś mnie nie ogrywała nie dążył bym do tego żeby być lepszym od dziewczyny.
-Dobra idź już Ania pewnie czeka
-No dobra pa...
Robert stał jeszcze przez chwile w drzwiach po czym uśmiechnął się i odszedł
Położyłam się na plecach i patrzyłam w sufit.
Zadzwonił mój telefon.
-Łukasz jeśli dzwonisz bo Robert ci kazał to daj sobie...
-Skąd wiedziałaś...
-no wiesz..intuicja..
-Jak tam dobrze u ciebie.?
-No wiesz wszystko się sypie ale daję radę.
-Dwa tygodnie będziesz sama....będę wpada.ć.
-Nie ma potrzeby.Wracam do Polski mam dość Niemiec...Dortmundu Może uciekam od problemów ale tak będzie najlepiej.
-Masz rację uciekasz od problemów..ale to jest twoje życie.Tylko żebyś niczego nie żałowała.
-Przemyślę to ...ale mam juz bilet.
-Rób co uważasz za słuszne.
-Dzięki..pa.
Wyszłam na zewnątrz. Wciąg łam rześkie powietrze w płuca.Zarzuciłam bluzę na ramiona i skierowałam kroki do parku. Chodziłam ulicami miasta które kiedyś kochałam a teraz stało się dla mnie więzieniem.
Kusiło mnie aby iść do Mario..ale słowa Roberta wciąż brzmiały w moich uszach.
Niebo nad Dortmundem zrobiło się czarne.Zaczął wiać wiatr gdy wchodziłam do domu z nieba spadły pierwsze ciężkie krople deszczu.
Zrobiłam sobie gorącej herbaty owinięta kocem wzięłam laptop.
Weszłam na portal informacyjny i zamarłam w oczach pojawiły mi się łzy.
Nagłówek brzmiał.Mario Gotze z ładną brunetką w klubie co na to jego żona.?
Przeczytałam artykuł parę razy.
Rozstaliśmy się dwa dni temu a on sobie znalazł inną.
Poszłam do łazienki .Na szafce znalazłam żyletkę.
Popatrzyłam w lustro i zaczęłam ciąć żyły za każdym razem mocniej.
---------------------------------------------
Może  nie za wesoły ten rozdział ale nie możecie rzygać tęczą.
Jeszcze trzy rozdziały do końca.:)
Reusowa proszę zdjęcie.:

Komentujcie!!
przygodaniepowinna.blogspot.com nowy :D

czwartek, 25 lipca 2013

The Versatile Blogger

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez: Karolinę Reus,Patrycję Motyl,Camille

Zasady konkursu:
1:Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu 
2:Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3:Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4:nominować 15 blogów które na to zasługują
5:Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów:


Fakty o mnie:
1:Mam na imię Dominika mam 14 lat:D
2:Prowadzę dwa blogi :D
3:Jestem żywiołowa:P
4:Kocham cukierki<3
5:Od ponad roku kibicuję Borussii Dortmund :d
6:Kocham się śmiać;d
7:Uwielbiam zwierzęta:)

Nominacje:
http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.com/
http://marco-zuzanna.blogspot.com/
:http://bvbtomojezycie.blogspot.com/
http://przeznaczenia.blogspot.com/
http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/
sen-jak-z-bajki.blogspot.com
life-is-sometimes-cruel.blogspot.com
fest-der-liebe-bvb.blogspot.com
tam-czeka-ich-wiecznosc.blogspot.com
proba-wytrwania.blogspot.com
robert-eliza-story.blogspot.com
kocham-cie-wariacie.blogspot.com
zostan-ze-mna-na-zawsze.blogspot.com
limit-szczesliwych-dni-wyczerpany.blogspot.com
julka-i-gotzeus.blogspot.com

sobota, 20 lipca 2013

Zapraszam :)

Zapraszam na mojego nowego bloga: http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/
Zapraszam do czytania i komentowania ;D
Pozdrawiam :3

Rozdział 42

Dni mijały a Mario był nieświadomy niczego.
starałam się unikać Reusa.
-Powinnaś powiedzieć i tak się dowie.
Uśmiechnęłam się;
-Robert ja mu nie powiem no chyba że ty.
-Ja.. za kogo ty mnie uważasz.
-Za mojego brata no tak prawie-zaśmiałam się.
-No dobrze siostra to na trening.
W samochodzie śmialiśmy się i żartowaliśmy.
-Ej uważaj bo...-zaśmiałam się kiedy Robert wpadł w krzaki.
-Kurwa tu jest mokro.!!
Kiedy Robert poszedł do szatni usiadłam na trybunach i wyjęłam telefon.
Podniosłam oczy gdy poczułam że ktoś stoi na nade mną.
-Czego chcesz.?
-Pogadać.
-O tym że zdradziłam mojego męża z jego najlepszym przyjacielem po pijaku.!! o tym chcesz rozmawiać.!!?
-Kurwa..Mój przyjaciel i moja żona.!-automatycznie obróciliśmy się.
-Ale Mario to nie tak.!!
-Moja żona to dziwka.!!-wykrzyczał tak głośno że wszyscy skierowali wzrok na nas.
-Cholera Mario..
-Długo zamierzaliście to ukrywać.!! Oboje jesteście siebie warci.!
Jak wrócę do domu ma tam cię już nie być.!!
Oczy zaszły mi łzami.
-Zadowolony jesteś.!! Zniszczyłeś mi życie.!! O to ci chodziło.?!!-wykrzyczałam do Marco.
Pojechałam do domu spakowałam wszystkie rzeczy. Spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie z Ibizy.
Wyjęłam je z ramki i na odwrocie napisałam przepraszam.
Omiotłam mieszkanie wzrokiem i wyszłam.
W samochodzie zadzwoniłam do Roberta.
-Mogę chwilowo zatrzymać się u ciebie.?
-Jasne
-Nie chce być ciężarem.
-Muszę pomóc jesteś moją siostrą no prawie.A Mario nie powinien tak reagować.
-Dziękuję.-powiedziałam i skręciłam na podjazd Lewandowskich.
-Alicja.!! Robert dzwonił że się u nas zatrzymasz.Tam masz pokój.-Ania wskazała drzwi.
Weszłam do sypialni.Rzuciłam się na łóżko a z oczy pocieknął mi potok łez.
Musiałam zasnąć,Gdy otworzyłam oczy na brzegu łóżka siedział Robert.
-Jak się czujesz.?
-Okropnie.
-Wszystko będzie dobrze-pogładził mnie po włosach.
-Wątpię on nie chce mnie znać.
-Jest załamany...Kocha cię.Za dwa dni zadzwoni..
-Trzeba być realistą.
-Planowaliśmy jutro jechać do rodziców..ale możemy...
-Jedźcie..nie chce robić problemów.-uśmiechnęłam się przez łzy.
-Ale wiesz że możesz mieszkać tu ile chcesz.
-Wyjadę do Polski..Mam kluczę do mieszkania Mariusza.
-Znowu uciekasz od problemów.
-Może tak..Marco zniszczył mi życie.
-Nie znasz jego wersji.pogadajcie.
-Nie Robert...
-Pójdę już..jak będziesz chciała pogadać to zawołaj.
-Dzięki za wszystko.
Wyjęłam z torebki nasze wspólne zdjęcie.Cudne walentynki,zaręczyny.
Wszystko straciłam.










                                                                   **
Mario.:
Niedowierzalem.Alicja z Marco.Zostałem zdradzony podwójnie.
Weszłem do domu pustego domu.Szafki Ali były puste znikły jej kosmetyki.
Kazałem jej się przecież wynosić.Podszedłem do szafki wyjąłem butelkę wódki i pociągłem spory łyk z butelki.Spojrzałem na stolik leżało tam zdjęcie z napisem przepraszam.Wiedziałem że nie wróci.
Marco ją wykorzystał.Mój przyjaciel.Poszedłem do sypialni .Pościel pachniała Alicją.jej perfumami.
Byłem wściekły na siebie na nich.
Moja żona i mój przyjaciel mnie zawiedli.
---------------------------------------------------
No i wszystko się wydało.:D
następny Rozdział nie pojawi się tak jak zawsze w poniedziałek ponieważ jutro mam chrzciny i nie zdołam nic napisać.
Zapraszam was na mojego drugiego bloga.:http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/ zapraszam do czytania i komentowania ;d


 

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 41

Przez okno wpadały ciepłe promienie słoneczne.Zapowiadał się mroźny dzień.
Przewróciłam się na drugi bok,zarzuciłam pierzynę na głowę i zasnęłam.
Obudził mnie pocałunek w czoło. Rozciągłam się leniwie i otworzyłam oczy nade mną stał Mario.
-Cześć śpiochu.-uśmiechnął się szeroko.
Przetarłam zmęczone oczy.
-Co  tak rano przylecieliście.?
-Jest po jedenastej.
-Tak późno.?!!
-Yhy...
Powlokłam się do łazienki.Odkręciłam wodę w prysznicu tak że parzyła mi skórę.
Myślałam tylko o tym żeby Mario się nie dowiedział.uczesałam się i ubrałam  i zeszłam do kuchni.
Postanowiłam zachowywać się naturalnie tak jak zawsze.
-Hmm..co tak ładnie pachnie.
-Śniadanie  dla mojej księżniczki.
-Dziękuję nie musiałeś
-Nie będziesz chodziła głodna.
-Yhym...
-Zaprosiłem chłopaków na wieczór.
-Kogo.
-Łukasz,Kubę,Matsa..
-Impreza...-uśmiechnęłam się.
-Tak..Jeszcze Marco i Roman.
Marco..zadrżałam.Może powiedzieć..Wygadać po pijaku.
Czułam się winna okłamując Mario i zachowując się jakby nic się nie stało.
Reus może wygadać po pijaku mówi się prawdę.
Tak jak przepuszczałam Gotze kupił skrzynkę alkoholu nie licząc tego co mamy w domu.
Celem piłkarzy było upić się do nieprzytomności a potem tygodniowy kac.
O 20 zaczęli przychodzić goście.
Gdy nalewałam sobie soku poczułam że ktoś łapie mnie za łokieć.Obróciłam się za mną stał Marco.
-Alicja pogadajmy..-zaczął ale mu przerwałam
-O czym..? Wyjaśniliśmy już sobie wszystko.!!
-Ale...
-Skończ.!!
Wyszłam z kuchni mocno trzaskając drzwiami.Wybiegłam do ogrodu.
Usiadłam na śniegu w najdalej oddalonym miejscu od domu.Nie docierał tam gwar.
Po policzkach zaczęły lecieć mi łzy.Wyobrażałam sobie jak Reus opowiada wszystko Mario.
Nie zauważyłam jak obok mnie usiadł Robert.Zarzucił mi kurtkę na ramiona.
-Wyszłaś tak szybko .Jest prawie -10 stopni. a ty nic na siebie nie założyłaś.Piękna noc...-Lewandowski pociągnął łyk piwa.
Zaszlochałam.
-Chłodno jest..
-Ej co z tobą.? Chodzisz zamyślona.Mi możesz powiedzieć. Nie wygadam nikomu.Jesteś prawie moją siostrą.
-no..i..ja..
Robert objął mnie.
-Zacznij od początku..spokojnie.
-Po meczu poszliśmy z Reusem do klubu..wypiłam dużo..za dużo. Robert ja byłam pijana.Nie wiedziałam co robię.
-Co zrobiłaś.?
-Zdradziłam Mario z Reusem..-rozkleiłam  się  po policzkach poleciał mi potok łez.
-Nie płacz..byłaś pijana...A Marco nie powinien.A teraz idź się połóż.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła..-uśmiechnęłam się lekko..
Weszliśmy do środka.Marco rozmawiał z Gotze.
Z bijącym sercem podeszłam do nich.
Mario na mój widok uśmiechnął się .
-Kochanie dobrze się czujesz?.-spytał z zatroskaniem
-Głowa mnie boli pójdę się położyć.
-Idź.Kocham cię-rzucił gdy wchodziłam po schodach.
Weszłam do sypialni..rzuciłam się na łóżko i z twarzą w poduszce zaczęłam płakać










                                             
                                                                **
Obudziłam się w pogniecionym ubraniu.Spojrzałam na zegarek dochodziła 8.
Przebrałam się i zamówiłam taksówkę.
Zeszłam do salonu wszędzie spali piłkarze.Uśmiechnęłam się.
Otwierałam drzwi gdy ktoś przytulił mnie od tyłu.
Mario uśmiechnął się.
-Gdzie się wybierasz.?
- Zjem śniadanie na mieście  i pójdę do Ani.
-To leć pa..
Zjadłam śniadanie w Mc Donaldzie.
Gdy skończyłam postanowiłam powłóczyć się  po Dortmundzie.
Chodziłam bez celu po mieście gdy podjechał  do mnie samochód.
-Hej-odparłam i wsiadłam do auta Lewandowskiego.
-Cześć.!
Jak się czujesz.?
-Tak jak wczoraj..A Reus ciągle kręci się po mieszkaniu.
Boję się że wygada.
Nie pamiętasz jak Mario cię zdradził po pijaku.
-Ale nie z najlepszym przyjacielem.
Robert westchnął.
-Mario cię kocha dwa dni bez ciebie nie może wytrzymać..Tydzień jest dla niego katorgą.
Gdy się rozstaliście zabił by się na śmierć gdyby Kuba nie przemówił mu do rozsądku on jest w tobie totalnie zakochany.
-Ale ja nie dopuszczę żeby się dowiedział-powiedziałam stanowczo.

---------------------------------------------------------------
Mamy kolejny :D
Komentujcie. :D
12komentarzy Następny rozdział :D


niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 40

Obudziłam się naga obok Marco.Pękała mi głowa.
W pośpiechu ubrałam się i wsiadłam do zamówionej taksówki.
,,Nie mogłam tego zrobić nie mogłam zdradzić Mario,, myślałam.
Poprzedniego wieczoru byłam pijana ledwo stałam na nogach. Pamiętam tylko jak wysiadaliśmy z samochodu.
Weszłam do mieszkania Mariusza.
-Alicja.!?Co tu robisz tak rano.?
-Opowiem ci później masz coś na kaca.?
-Mam-podał mi opakowanie tabletek.
-Dzięki...głowa mi pęka.
Położyłam się na kanapie i zasnęłam.
Dwie godziny później obudził mnie krzyk Sylwii.
-Ja ce do coci!!!
-Ciocia śpi jest zmęczona.
-Ale ja ce do coci.!!!
-Upartą masz córkę.-Uśmiechnęłam się
-Coca!-Sylwia rzuciła mi się na szyję.
-Co tam się działo wczoraj.?
-Pojechaliśmy do klubu i przesadziłam z alkoholem.Nocowałam u Marco a do ciebie jest bliżej.-minęłam się z prawdą
-Mam siostrę pijaczkę.-zaśmiał się.
-Jednorazowa akcja.-uśmiechnęłam się
Lecę już.
-Odwiozę cię.
-Muszę zakupy zrobić pojadę taksówką.
Wyszłam na dwór poprawiłam szalik i założyłam rękawiczki zima była wyjątkowo mroźna.
Poszłam do pobliskiego marketu. Po godzinie obładowana torbami  weszłam do domu.
Odetchnęłam z ulgą gdy stwierdziłam że nie ma Marco.
Owinięta kocem z herbatą w ręku zaczęłam czytać książkę którą podarowali mi Kuba z Łukaszem.
Przerwał mi dźwięk telefonu.
-Hej..Mario-wydukałam
-Kochanie martwiłem się..nie odbierałaś.
-Miałam rozładowany telefon.
-Tak strasznie tęsknię..jeszcze tydzień bez ciebie.
-Ja też..tęsknię.
-Kotku muszę kończyć Klopp mnie woła.pa kocham cię.
-pa..
Rzuciłam komórką.Czułam się winna.Każde moje słowo było kłamstwem. Nie mogłam powiedzieć..Kochanie właśnie zdradziłam cię z najlepszym przyjacielem.,,
Wiedziałam że w końcu się dowie.Ale jest jeszcze za wcześnie.
Przytulona do poduszki zasnęłam.Obudził mnie zimny wiatr.Przeklinając zimę wstałam i zamknęłam okno.
W kuchni Mariusz robił śniadanie.
-co ty tu robisz.?
-Wpadłem zobaczyć co u ciebie.spałaś więc robię śniadanie.
-Zwykle jadam grzankę i piję kawę.Więc omlet to nowość.
-Widzisz jak brat o ciebie dba.
-A to otwarte okno.
-Uchyliłem je na chwile.
-Dziękuję za zimny salon,kupkę śniegu i ból gardła-uśmiechnęłam się
-Wiesz nie ma za co.-zaśmiał się.
Ja już muszę iść.
-No okey pa.
Spojrzałam na telefon 10 nieodebranych połączeń od Marco i 5 od Mario.Nie miałam ochoty rozmawiać z żadnym z nich.
Wyłączyłam komórkę i zaczęłam pałaszować omlet zrobiony przez Mariusza.
Nagle usłyszałam trzasknięcie drzwiami.Do kuchnie wszedł Reus.
-Nie odbierałaś.
-Nie miałam ochoty-warkłam.
-Musimy pogadać wiesz...
-Byłam pijana ale cholera ty nie wypiłeś aż tak dużo.!!Rozumiesz jak się Mario dowie to koniec...
-Ale..
-Marco wyjdź....
-Alicja proszę...
-Powiedziałam co miałam powiedzieć..tam są drzwi.muszę to przemyśleć sama.
-Okey..
Reus stanął w drzwiach.
-zadzwoń jakbyś  chciała pogadać.
Jedna osoba wprowadziła w moje życie ogromny chaos.
Balam się powrotu Mario...
Balam się ze się dowie
-------------------------------------------------------------------------------------
Mamy 40:D
Według mnie ten rozdział to jakieś wypociny
Jeżeli macie pytania http://ask.fm/Dominisiiaaa13 ask:D
lub gg 42459209
10 komentarzy następny!!
Czytasz-Komentujesz

Pozdrawiam! :3

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 39

Obróciliśmy się w drzwiach stała Agata i Ania.
-W..y-Marco zaczął się jąkać
-Widzieliśmy-odpowiedziała Ania.
-Dziewczyny nie mówcie Mario...proszę-w oczach pojawiły mi się łzy nie chciałam aby jeden   pocałunek zniszczył wszystko
-Spokojnie..nie rozwalimy ci związku to była chwila słabości.-uśmiechnęła się Lewandowska.
-To ja już wyjdę.-Reus poszedł do drzwi.
-Ale wiesz że nie powinnaś.
-Wiem ale to się stało tak szybko...
-Zapomni o tym a teraz na zakupy...Nie mieszczę się w nic.-zaśmiała się Ania.
Przez cały dzień myślałam o Reusie.
Był moim przyjacielem...powinien nim być..
Zmęczona wróciłam do domu.Usiadłam z kubkiem gorącej herbaty w ręce.Nagle rozległ się dźwięk telefonu.
Dzwonił Marco..Postanowiłam nie odbierać..ale po chwili złapałam telefon i odebrałam.
-Cześć co tam.?-powiedziałam.
-Chcę przeprosić..poniosło mnie.-wydukał.
-To też po części moja wina.
Ale zapomnijmy o tym okey.?
-Tylko żeby Mario się nie dowiedział.
-Spokojnie...Dziewczyny nie powiedzą.
-To do jutra pa..
-Pa..
Rzuciłam telefon na kanapę.
Dlaczego ona musiał wprowadzać w moje życie taki chaos.






               




     
                                                                                     **
Marco:
Odłożyłem komórkę i odetchnąłem.
Spodziewałem się że nie odbierze albo zacznie krzyczeć że nigdy nie będziemy razem.
A ona spokojnie powiedziała że mamy o tym zapomnieć.
Nie powinienem tak się zachowywać.To żona mojego najlepszego przyjaciela.
Oni nie potrafią żyć bez siebie.
Nie chciałem mieszać się w ich życie ale nie potrafiłem ułożyć swojego.
Położyłem się..Dochodziła dwunasta. Nie mogłem  zasnąć.
Wyciągnąłem spod szafy zakurzony album za zdjęciami z Barbadosu.Byliśmy tacy szczęśliwi.
Ale teraz ona traktowała mnie jak przyjaciela..brata.I w najbliższym czasie nie zamierzała się to zmienić.
Poszedłem do lodówki wyciągnąłem piwo i pochłonięty oglądaniem zdjęć siedziałem do piątej.
Zmęczony położyłem się na kanapie.
9 godzin później."
Obudziło mnie walenie w drzwi.Otworzyłem przede mną stała Alicja.:
-Co się stało.?-spytałem zaspany.
-Dzwoniłam do ciebie ze sto razy...Co ty robiłeś wyglądasz jakbyś z  buszu dopiero wyszedł.-blondynka wparowała do środka.
-Położyłem się dopiero o 5..
-O 5!? normalny człowiek powinien spać o tej godzinie
-Ja nie jestem normalny.-uśmiechnąłem się.
-Zrobię ci obiadośniadanie
-No okey.-nie nadążałem za krzątającą aię po domu Alą
-Nasze zdjęcia z Barbadosu.!!-zorientowałem się że na blacie w kuchnie wciąż leży album.
-A....
-Jeszcze je masz.?
-No tak...
-Cudownie wtedy było...morze,plaża,.A my musimy męczyć się z zimą.
-Okropna pora roku ..ale co tak ładnie pachnie..
-No mistrzem nie jestem ale omlet umiem zrobić...jedz za dwie godziny mecz.-uśmiechnęła się promiennym uśmiechem.
A i sąsiadka wyjechała..
-To dobrze..
Pojechaliśmy do mieszkania Ali z pięciominutowym spóźnieniem
Rozsialiśmy się na kanapie i włączyliśmy TV.










                           
                                                                   **
-Faul...ty..powinna być czerwona...kurwa oni poturbowali Roberta-krzyczałam do telewizora.
Marco zanosił się on śmiechu.
-Sędzi się nie nadaje..-wydusił z siebie w czasie przerwy między napadami śmiechu
-ej no co się śmiejesz.?-walnęłam Marco poduszką.
-Taki cięty język tylko ty możesz mieć.
Do końca meczu pozostało 2 minuty wynik zostawał bez zmian 0:0.Nagle w ostatniej minucie bramkę zdobył  Łukasz Piszczek .
-Goool-krzyczeliśmy
-Gol w ostatniej minucie..to potrafi tylko Borussia.
-Trzeba to jakoś uczcić nie uważasz.-spytał blondyn
-Jeżeli sugerujesz wypad do baru..i nawalenie się t o z miłą chęcią..-zaśmiałam się.
Wyszliśmy z domu moje policzki musnął mroźny wiatr.
-Kretynie  nie lepiej zamówić taksówkę..-uśmiechnęłam się.
-Nie..-wyszczerzył się. Nic ci się nie stanie jak się przejdziesz.
-Zmarznę..-zrobiłam naburmuszoną minę.
-Oj tam
W klubie było gwarno..Zamówiliśmy drinka i poszliśmy na parkiet.










                                                                        **
Marco:
Trzy godziny później:
Ala była totalnie pijana.Zamówiłem taksówkę i pojechaliśmy do domu.
-Marco...-Alicja pocałował mnie i zaczęła odpinać guziki od koszuli.
Odwzajemniłem pocałunek.
----------------------------------------------------------------------
Mamy już 39:P
Będziemy powoli zbliżali się do końca.:D
Mi ten rozdział się nie podoba.:(
Kolejny za 10 komentarzy :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ  pomaga przy pisaniu:d
Pozdrawiam;3

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 38

Po wejściu usłyszałam ostrą kłótnię.
Mimowolnie uśmiechnęłam się.
Doszedł do mnie podniesiony głos Mario:
-Cholera przestań wpieprzać się w nasze życie.!! Nigdy nie będziemy razem.!!
-Kiedyś byłeś dla mnie milszy.!!
-Ale to było kiedyś teraz mam żonę.!!
-Głupia Polka..Nawet porządnie nie da się pobić.!!
-O czym ty cholera mówisz.!!!-Gotze złapał blondynkę za łokcie i zaczął nią potrząsać.
To wszystko twoja wina to przez ciebie Alicja straciła dziecko!!
-A ty co myślałeś.?!
-Cholera nienaawidzę cię.!!-wpadłam do salonu.
Powinni cię w psychiatryku zamknąć.!!
-Śmieszna jesteś.!!!
-Wyrzuć ją bo jej zaraz oczy wydrapie.!!
Mario wyrzucił ciągle krzyczącą Sabinę.
-Wiedziałam że to jej sprawka.
-Nigdy więcej nie będzie jej w tym domu.
-Hej-do mieszkania wszedł Marco.
Co zrobiliście blondynie stoi i krzyczy.
-Trochę pokrzyczeliśmy na nią.-Mario uśmiechnął się
-Spora awantura musiała być ale nie wnikam-zaśmiał się.










                                                                      **
Dwa dni później.:
Ze snu wyrwał mnie deszcz lekko pukający w szybę.Był luty deszcz oznaczał dużo błota.
Rozmarzyłam się o ciepłych wakacjach bez śniegu i wiatru.
Ociągając się wzięłam gorący prysznic.Ubrałam się.
Na dole siedział uśmiechnięty Mario.:
-Co ty taki radosny.Popsułeś coś.?
-Niee...Patrz co mam-brunet wyciągnął małego króliczka.
-Jaki śliczny...urodziny Oliwii zapomniałam..
-Ale twój mąż ci przypomniał.
-kocham cię..
-Ja ciebie też ale jeśli nie chcesz słuchać wyrzutów Oliwki to chodźmy.
Zaśmiałam się.
Na miejscu byliśmy po 20 minutach.
-Wszystkiego Najlepszego Skarbie.-weszłam do środka.
-Ciocia.
Czemu tak późno przyjechaliście jest 12.
-Wujo się ociągał..
-Tak on jest..leniem.
Wszyscy zebrani wybuchli śmiechem.
-Patrz co mam dla ciebie..
-Jaki śliczny.
Wyszliśmy po pokrojeniu tortu.
-kochanie..
-Co tam-uśmiechnęłam się.
-Kocham cię..
-Idiota..
-Ale twój idiota..
-Co ja bym zrobiła bez bruneta o zabójczych oczach!!
-Ja bez ciebie zestarzał się bym stary i zapomniany..
-Już nie przesadzaj..Marco masz...
-Jesteśmy przyjaciółmi..-Mario objął mnie w pasie przyciągnął do siebie i pocałował..
-Zachowujesz się czasem jak totalny kretyn ale ciągle cię kocham.
-uznam to jako komplement














                                                                        **
Tydzień później:
żółto-czarni wyjeżdżali na mecz z Realem Madryt.
-Ja nie jadę...Za bardzo będę tęsknić.
-Ja też będę tęsknić...
-Ale...
-idź już bo się spóźnisz.
-No okey pa..-Mario pocałował mnie.
-Pa.kocham cię.
Dwie godziny później:
Siedziałam na kanapie i przeskakiwałam z kanału na kanał..Włączyłam na kiepską komedię..Obudziłam się godzinę później.
Nade mną stał Reus.
-Co się patrzysz.?
-Po to mam oczy.-uśmiechnął się.
-Ale nie na mnie kiedy śpię.
-U kogo oglądamy jutro mecz..?
-Oczywiście że u mnie.
-Okey tylko zrób coś z tą sąsiadką przewrażliwioną na punkcie krzyku.
-To co mam jej zrobić.?
-Na przykład związać i wsadzić do piwnicy.
-Świetny plan geniuszu naprawdę.Przetrzymywać staruszkę w piwnicy.-przewróciłam oczami.
-Ale ona jest wredna..
-To nie moja wina..
-Ale jak ta baba tu przyjdzie to nie ręczę za siebie...
-zobaczymy..
Maro podszedł do mnie objął i pocałował..Nie zauważyliśmy żę ktoś stał w drzwiach...
------------------------------------------------------------------
Łapcie kolejny.:D
Mario już namieszał...podczas pierwszej konferencji pojawił się w koszulce z wielkim logo nike..A wiadomo że Bayern jest związany z adidasem...Mario:D

                                                              Wolałam go w barwach BVB.:)
Pozdrawiam:D

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 37

Proszę czytać przy tym:http://www.youtube.com/watch?v=lJqbaGloVxg
Sabina..Mój największy koszmar.Uśmieszki i zagadywanie do Mario doprowadzało mnie do szału.
Nienawidziła mnie z wzajemnościom.
Było zimne popołudnie.Zaczął pada śnieg.Uchroniłam się na Singual Iduna Park.
Piłkarze kończyli trening.
Poszłam do szatni.Mario rozmawiał z Marco.
-Hej...
-O Alicja co tu robisz.?-zdziwił się brunet.
-Ładne powitanie.-skrzywiłam się.
-No kotku...-piłkarz pocałował mnie.
-Wyszłam na spacer...ale zaczął padać śnieg.
-Mam dość zimy..chce lato..-blondyn skrzywił się.
-Kochanie wiesz co dzisiaj jest.?
-Jak się nie mylę 14 luty Walentynki.
-Z tej okazji mam dla ciebie niespodziankę.
-Nie mogę się doczekać.-zaśmiałam się.
-A ja tu planowałem wyjść do klubu.
-Marco...wyjdź z Kubą.Łukaszem lub Robertem.
-Kuba ma Agatę,Robert Anię.A Łukasz znalazł kogoś.
-Widzisz biedaku tylko ty zostałeś sam bez dziewczyny.-uśmiechnął się Mario
-Ja mam jedną idealną tylko ona nie może być ze mną...-uśmiechnął się smutno i skierował wzrok na mnie.






                                                                        **
Pojechaliśmy do domu.Wpadła do mnie Ania.
-Jakie plany na wieczór.?-spytała.
-Mario szykuje niespodziankę.
-Ja idę z Robertem na kolację...Powiem mu płeć dziecka.
-Wiesz już.?! Chłopiec czy dziewczynka.,?
-Chłopiec.
-Gratuluję.-powiedziałam smutnie
-Oj Alicja ty też będziesz miała dzieci.
-Nie mogę mieć więcej dzieci..Mario nic nie wie..myśli że w końcu będzie tatusiem.
-Nie wiedziałam przepraszam...
-Tylko nie mów nikomu..Jedyna o tym wiesz.
-Obiecuję nikt się  nie dowie.
Wieczorem pojechaliśmy z Gotze na obrzeża Dortmundu.
Nagle ukazał mi się wielki balon
Mario pomóg wejść mi do kosza i polecieliśmy nad miastem.
Oświetlony Dortmund z lotu ptaka wyglądał cudownie.
Patrzyłam zahipnotyzowana na miasto.
-Kocham twoje niespodzianki.-odwróciłam się do piłkarza a nasze usta złączyły się w pocałunku.
Dortmund oświetlił się fajerwerkami które wyglądały bajecznie.
-Kocham cię..-wtuliłam się w ramiona bruneta.
Wylądowaliśmy obok wieżowca.Weszliśmy na dach.
U góry było mnóstwo róż.We wszystkich kolorach.
Zjedliśmy kolację..Przytuleni staneliśmy tak aby mieć widok na miasto.
-Pamiętasz.?-spytał Mario.
-Bajeczne oświadczyny.?
-Tak.Kocham cię..
-Ja ciebie też.-pocałowałam piłkarza.
Czarne róże jak je znalazłeś.?
-Jak się kogoś kocha nie ma rzeczy niemożliwych.







       
                                                           **
Rano obudził mnie delikatny pocałunek.Noc spędziliśmy w hotelu.
-Cześć kochanie..-podniosłam się na łokciu i pocałowałam Mario
-Podobała się niespodzianka.?
-Tak..czekam na kolejną.
-poczekaj na swoje urodziny.-uśmiechnął się rozbrajająco.
-Już się nie mogę doczekać.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
-Halo.?
-Ej gdzie wy jesteście.?
-Marco jest 9 rano a ty już jesteś u nas..nie masz co robić.?
-Nie..ale gdzie jesteście...
-Ty się o nas nie martw..-powiedział Mario i rozłączył się
-Kocham cię...-brunet złapał mnie za rękę
-Gdzie uciekasz.?
-Do łazienki...
Do domu wróciliśmy wieczorem.Postanowiliśmy obejrzeć film.Z wielką michą popcornu na kolanach usiedliśmy na kanapie.W połowie filmu zasnęliśmy przytuleni do siebie.
-Hej..!!-rano obudził nas krzyk z kuchnie..
-Marco choler jeśli...
-Marco.?! To ja-do salonu wszedł Łukasz z kanapką w ręku.
-Oni nasz dom traktują jak hotel.-zaśmiałam się.
-Dawno u was nie byłem.-uśmiechnął się Piszczek
Poszłam do sypialni przebrałam się i wyszłam na spacer.
W parku spotkałam Agatę i Oliwię.
-Ciocia...
-Cześć skarbie.-podniosłam i okręciłam dookoła dziewczynkę zawtórował mi głośny śmiech.
-Gdzie idziecie..?
-Byliśmy zamówić tort..a teraz idziemy kupić dekoracje.
-Bo mam urodziny przyjdziesz ciocia z wujkiem Mario
-Przyjdziemy..a co byś chciała dostać.?
-Zwierzątko..
-Zwierzątko.?-spojrzałam na Agatę.
-Jakieś małe.-zaśmiała się.
Poszliśmy kupić dekorację..mała wybierała wszystko co było różowe,brokatowe i świecące się.
Po skończonych zakupach wróciłam do domu. Widząc na podjazdku  samochód Sabiny mój dobry humor znikł.
--------------------------------------------
Mamy kolejny.:d
Mam nadzieję że wam się podoba.:*
 moje dzieło.:D

                                                         Kocham to zdjęcie.:**
Pozdrawiam;3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Liebster Award

Jest to kolejna moja nominacja Dziękuję Zuzu Błaszczykowska.
1.Ulubiony klub piłkarski ?
2.Ulubiony sportowiec ?
3. Jak masz na imię ?

4. Skąd jesteś ?
5.Największe marzenie ?
6.Ile masz lat ?
7. Jest coś czego żałujesz ?
8.Wolałabyś córeczkę czy synka ?
9.Czy podoba Ci się mój blog i na ile go oceniasz 1-10 ( o ile go czytasz ) ?
10. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga ?
11.Jaki zawód chcesz mieć w przyszłości ??

Odpowiedzi:
1:oczywiście Borussia.:D
2.M.Gotze
3.Dominika:D
4:Wielkopolska.
5:Hmm.;p
6: 14 :D
7:tak.
8:Córeczkę.
9:10 ;3
10:czytałam wiele blogów...pewnwgo dnia wzięłam kartkę i długopis...i tak powstał ten blog 
11:Dziennikarka..



Nominacja od Ginny.:D
1. Ulubiony sportowiec?M;Gotze:D
2. Ulubiony klub?BVB:D
3. Ulubiony film?nie mam
4. Największe marzenie?pojechać do Dortmundu
5. Grasz w piłkę nożną? Jeśli tak to na jakiej pozycji?
6. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?szczerze to nie wiem tak samo przyszło;p
7. Masz rodzeństwo?mam:D
8. Lokalny klub?Lech poznań.:D
9. Co byś w sobie zmieniła?nic..chociaż nie jestem ideałem
10. kogo byś chciała spotkać?dużo osób..d;
11. Na ile oceniasz moje blogi w skali 1-10 (jeśli je czytasz)?10;3




Nominacja od Camilla
1.  Jak masz na imię?Dominika
2. Ulubiony sportowiec?Mario Gotze
3. Ulubiony klub piłkarski?Bvb
4. Co myślisz o swoim życiu?zajebiste jest
5. Kim chcesz być w przyszłości?dziennikarką 
6. Twoje ulubione opowiadanie?hm..dużo mam
7. Co myślisz o moim blogu?super jest;3
8. Masz rodzeństwo?mam.
9. Od jak dawna interesujesz się piłką nożną?od Euro...:D
10. Ulubiona potrawa? lubię wszystko;p

11. Co cenisz najbardziej w przyjaźni? za to że masz osobę której możesz zawsze się wygadać;d

Nominacja od Omomomom ;33
1. Jak masz na imię?Dominika
2. Ile masz lat?14
3. Dlaczego zdecydowałaś się pisać bloga?szczerze nw.;d czytałam dużo blogów i pewnego dnia wzięłam kartkę i długopis i już;d
4. Czym się interesujesz?lubię czytać,rysuję,mecze;3 
5. Co robisz w wolnym czasie?spotykam się ze znajomymi
6. Jakie sporty lubisz?piłka nożna:D jestem leniwa i nie lubie za dużo sportów.;d
7. Ulubiony klub sportowy?Bvb
8. Ulubiony sportowiec?M.Gotze
9. Ulubiony kolor?czarny.
10. Ulubiona potrawa?lubię wszystko:D
11. Jakie kraje chciałabyś zwiedzić?Niemcy,Hiszpania;d