czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 17:Myy? niee!

Postanowiłam wylecieć na kilka dni do Polski.Na lotnisku czekał na mnie mój brat cioteczny Dawid.
-Heej siostra.
-No cześć.
-I jak ci się mieszka w Dortmundzie.?-spytał w domu
-Hmm.Dobrze.
-To dobrze-zaśmiał się
Następnego dnia poszłam na spacer.Przypominałam sobie miejsca gdzie spotykałam się z przyjaciółmi.W parku spotkałam mojego  przyjaciela.
-Wiśnia.?>-spytałam podchodząc bliżej.
-Olsza.!
-No heej.
-W Polsce jesteś przecież wyjechałaś.
-Ale na kilka dni można przyjechać.
-Nic się nie zmieniłaś-zaśmiał się
-ty też nie.
Następne dwie godziny spędziliśmy przypominając dawne czasy.
-Może pójdziemy do mnie bliżej jest?-zaproponował gdy sie ściemniło
-Okej.
Mieszkanie Kacpra było takie jak zapamiętałam.Rano obudziłam się w jego sypialni.nie mogłam znaleźć swojej koszulki więc pożyczyłam bluzę Wiśniewskiego.Znalazłam go śpiącego na kanapie.Nie budząc go zrobiłam śniadanie i oddzwoniłam do Dawida który dzwoni do mnie chyba ze sto rzay
-Nikt mi dawno nie robił śniadania-Uśmiechnął się.
-Nie przyzwyczajaj się.
-A to czemu?-=droczył się.
-Bo za dwa dni wyjeżdżam do Dortmundu.
-Przeprowadzam się tam.
-Kiedy
-Za pół roku
Dwa dni spędziliśmy na spacerach wyjściach do kina.W dniu wylotu do Dortmundu pożegnał mnie razem z Dawidem
-Zadzwoń jak będziesz w Dortmundzie.
-okey.
-Pa-przytulił mnie
-Pa siostra
-pa.
Na lotnisku czekał na mnie Marco.
-Heej lamo-podbiegłam do niego.
-No hej-zwichrzył mi włosy.
Pojechaliśmy na stadion gdzie chłopacy mieli trening.
-Hej!-wróciłaś już.?
-Taak .Chyba że coś przede mną ukrywacie
-Myy? niee.-zaśmiał sie  Robert
A co powiedzielibyście na wypad nad jezioro
-Kuba genialny jesteś.
-Wiem-Błaszczu uśmiechnął się szeroko.
-No dobrze nie schlebiaj sobie-zaśmiał się Łukasz,
                                                    *
Mieliśmy jechać na trzy dni.O 6 przyjechał po nas Łukasz który jak zwykle bez pukania wszedł do sypialni.
-Śpiochy wstawać szósta jest.!!
-Cholera w weekend o tej godzinie normalni ludzie śpią.
-Ale my do normalnych nie należymy-Zaśmiał się Mario
O 15 byliśmy  nad jeziorem.Dojechaliśmy jako ostatni.Ponieważ Piszczu zgubił drogę zdenerwowana wysiadłam z auta.
-Co wy jej zrobiliście.?
Marco ona cierpliwości nie ma.
-No jak się gubi drogę.Cierpliwy by przy was wysiadł.
-Oj Ala Piszcu na nawigatora się  nie nadaje.-uśmiechnął się Kuba.
Dzień spędziliśmy na kąpaniu się.Wieczorem zrobiliśmy ognisko.Gdy nikt nie patrzył odłączyłam się od grupy i poszłam nad wodę
-Pięknie tu prawda-powiedział Marco
-Taak.
-Dobrze umiesz pływać-Łukasz wyrósł mi za plecami z głupim uśmiechem.
-Tak-wtedy Piszczek wrzucił mnie do wody.
-Kurwa...Kretyn-zawołałam po Polsku Marco chyba też zrozumiał.Przeklinałam śmiejącego się Łukasza,Wtedy podbiegli piłkarze którzy wepchli go do wody i sami wskoczyli do jeziora.Zaczęła się bita wodna
-----------------------------------------------------
Heej ;3 Nudny ten rozdział.;/ Dziękuję wszystkim którzy czytają te wypociny.;*

 

5 komentarzy:

  1. Jaki nudny ? Świetny jest :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. nudny ?! chyba sobie kpisz ;PP
    jest superaśny ;D uwielbiam !
    czekam na więcej !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny, a nie nudny! ;D Czekam na nexta ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh jest cudowny nadal chyba nigdy nie napiszesz niczego beznadziejnego ;D U mnie nowy zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. wcale nie jest nudny ;) świetny jest ;D
    http://livee-love-laaugh.blogspot.com/ zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń